STRONA GŁÓWNA / ARTYKUŁY / Dziennik Polski


28 marca 2003

MODLITWA DZIECKA


   Trzeba zdać sobie z tego sprawę, czego chcemy. Czy chcemy wprowadzić religię w życie dziecka, czy też nie. Czy chcemy budować światopogląd religijny, czy też nie. Czy chcemy wychowywać je w wierze chrześcijańskiej, czy też nie. A jeżeli tak, to róbmy to konsekwentnie.
   Każda rodzina ma swoje tradycje, swój styl, swoją kulturę, swoją niepowtarzalną atmosferę. Ma swoje zwyczaje, obyczaje. Ma swój odrębny sposób bycia. I należy szanować to, co nam przodkowie przekazali. Chyba że się w którymś momencie urwała tradycja. Wtedy należy rozglądnąć się pilnie po swoich krewnych i przyjaciołach, czy by nie wziąć od nich czegoś, co uważamy za mądre i wartościowe.
   Dla naszego dziecka jest ważna nie tylko teologia – nawet bardzo spopularyzowana – ale bardzo ważne są symbole, instytucje, organizacja dnia. Szczegóły na pozór błahe, ale spostrzegane, postrzegane, pamiętane, noszone w sercu. Rozważane, rozmyślane.
   Dla dziecka wiele znaczy obraz, figura, symbol – namalowany albo wyrzeźbiony. Niech będzie w naszym domu obraz religijny. Mówię – obraz, a nie tylko krzyż. To musi być piękny obraz. Jezusa, Rodziny Świętej, Matki Najświętszej z Dzieciątkiem. Jeżeli Częstochowska, niech to będzie wierna kopia. Wyraźna.
   A po drugie, niech będzie powitanie dnia pacierzem. Niech będzie zamknięcie dnia pacierzem. I to od najmłodszych lat, od – „Zrób Bozi pa”, Dziecko w stronę obrazu zrobi „Boziu, pa”, „pa”, prześle całusa. A potem zacznie się modlić. Niech to będzie dzień rozpoczęty modlitwą i skończony modlitwą.
   Najlepiej się modlić razem z dzieckiem. Na klęczkach. Przed obrazem. To nic nie szkodzi, że dziecko jeszcze słabo wymawia, że nie pamięta. Niech mówi. Że nie rozumie. Niech mówi. Że nie pojmuje, że myli. Niech mówi. „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Mario”, może „Dziesięć Bożych przykazań”, „Aniele Boży, Stróżu mój”, „Pod Twoją obronę” – i to, co jeszcze mama podyktuje, co jej serce podsunie.
   A więc niech będzie pacierz. Wyuczony na pamięć. Proszę się nie wybrzydzać, nie mówić, że to nic nie warte. On ma swoją wartość. Ma swoje znaczenie. Jest to jakieś przekroczenie przestrzeni Bożej a zarazem człowieczej – przynajmniej próba takiego przekroczenia. A do pacierza niech będą dodane własne słowa. Na przykład podziękowanie za przespaną noc. Za kolejny dzień, jaki Pan Bóg daje do przeżycia. Prośby o dobry dzień dla siebie, dla rodziców, o zdrowie dla babci, dla dziadzia. Niech się dziecko modli do Boga po swojemu, swoimi słowami.
   Czy powinno się modlić zawsze razem z dzieckiem? To sprawa wyczucia. Jeżeli dziecko w miarę upływu lat chce się modlić osobno, należy na to przystać. Co nie znaczy, że rodzice mają zrezygnować ze swojej modlitwy.
   A potem posiłek. Niech mama ma zwyczaj na bochenku chleba, który jeszcze jest nienapoczęty, zrobić znak krzyża świętego nożem. A potem, na początku śniadania, pomodlić się: „Pobłogosław, Panie Boże, ten posiłek, który z Twojej ręki otrzymaliśmy”. Albo po prostu „Ojcze nasz”. Albo przynajmniej się przeżegnać. To samo będzie przy obiedzie. To samo będzie przy kolacji.
   Nasze rodziny mają rozlatane terminy. Kiedy indziej idzie ojciec do pracy, kiedy indziej idzie dziecko do przedszkola, kiedy indziej idzie drugie dziecko do szkoły, kiedy indziej matka idzie też do pracy albo na sprawunki. Ale starać się w miarę należy, ażeby przynajmniej jeden posiłek był wspólny. Czy to będzie obiado-kolacja, czy to będzie sama kolacja – żeby spotykała się przy stole cała rodzina. I żeby tak zebrana rodzina wspólnie się pomodliła.
   Pozostaje pytanie, czy by nie wziąć od protestantów tego zwyczaju, że przed posiłkiem wspólnym czyta się fragment Pisma Świętego? Jedno zdanie, dwa zdania, trzy zdania, jedną krótką przypowieść, jedno powiedzenie Pana Jezusa. Związanie z Pismem Świętym u protestantów jest bardzo silne. I chwała im. I jest się czego uczyć od nich.


KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI