STRONA GŁÓWNA / ARTYKUŁY / Dziennik Polski


6 lutego 2004

PRZYKAZANIA KOŚCIELNE (7)

     – Czy Komunia święta jest tak ważna, żeby ją nakazywać w formie przykazania? 
     – Po pierwsze, Komunii świętej nie należy traktować samej w sobie. To jest część Mszy świętej. A Msza święta jest liturgicznym powtórzeniem Ostatniej Wieczerzy.
     – Co to znaczy?
     – Podczas Mszy świętej zasiadamy jak gdyby do stołu z apostołami. A prowadzącym tę wieczerzę jest Jezus. I On zaaranżował całość – od wejścia do Wieczernika, od tego, że przepasał się płótnem i zaczął myć nogi swoim uczniom, że powiedział: „Jeden z was mnie zdradzi”. I w perspektywie śmierci wziął Chleb i Wino, rozdawał apostołom, mówiąc: „To jest Ciało moje, to jest Krew moja”.
     – Jaki to ma związek z Komunią, o której rozmawiamy?
     – Człowiek, który przystępuje do Komunii świętej w czasie Mszy świętej, jest podobny do jednego z tych apostołów, którzy przyjmowali Chleb i Wino z rąk Jezusa. A tym samym identyfikowali się z Jezusem, z Jego ewangelią.
     – Zaraz, zaraz. Oni się identyfikowali już wcześniej. Przecież byli Jego uczniami. Poszli za Nim.
     – Oczywiście. Ale istnieje coś, co można określić stopniem identyfikacji. I to odnosi się do Komunii świętej. Każdy, przyjmując ją, czuje się tak, jakby przyjmował z rąk Jezusa Jego Chleb, Wino, które jest Jego nauką i Jego życiem – Nim samym.
     – A człowiek, który nie przyjmuje Komunii świętej?
     – Odpowiedź nie jest prosta. Są tacy, którzy przypominają człowieka, który wszedł do Wieczernika razem z apostołami i stanął z boku. I patrzy się na to wszystko, co się dzieje. Wie o tym, że stanie się to, co się ma stać. Ale nie wyciąga ręki po Chleb ani po Wino. Nie chce iść tak daleko w zjednoczeniu się z Jezusem. I dalej stoi pod ścianą jak widz, jak sympatyk najwyżej. Ale to jest skrajny wypadek. Bo najczęściej są inne powody, którymi się ludzie kierują. Właśnie niegodność, nieśmiałość, brak odwagi, niewiara we własne siły hamuje ich.
     – Zacznijmy od drugiego końca. Kiedy wolno przystępować do Komunii świętej?
     – Gdy się nie ma grzechu ciężkiego na sumieniu.
     – Co to znaczy grzech ciężki?
     – To jest odejście od Boga: Od Miłości w nienawiść. Od Prawdy w kłamstwo, od Przebaczenia w chęć zemsty, od Prawości w nieprawość. Odejście zdecydowane. Całą swoją osobą. Świadomie.
     – Takie grzechy w życiu normalnego człowieka nie pojawiają się. W moim też nie. A więc gdy nie mam grzechu ciężkiego, to mogę przystępować do Komunii świętej ile razy?
     – Tyle razy, ile jesteś na Mszy świętej. Nawet przez cały rok.
     – Pierwsze słyszę.
     – Tak mi się zdaje, że jest popełniany błąd gdzieś na początku. Na pewno przy przygotowaniu dzieci do pierwszej Komunii świętej. Już ten tytuł brzmi fałszywie. To powinno być: „przygotowanie do pełnego uczestnictwa we Mszy świętej”. A tu fajerwerki, balowe białe sukienki, prezenty. I niewiele z tego pożytku. Te dzieci na Mszach niedzielnych w dalszym ciągu nie przystępują do Komunii świętej, chociaż by mogły.
     – Może one boją się rutyny. Tak samo jak ja.
     – Każdemu grozi rutyna, przyzwyczajenie. Wtedy, gdy już nie ma tego wielkiego wrażenia, tego głębokiego przeżycia, które powinien człowiek mieć.
     – Poza tym, ja się czuję niedobrze mimo to, że nie mam grzechu ciężkiego. Jakiś jestem brudny, chociaż wiem, że to tylko grzechy lekkie. Czuję się niegodny tego, żeby przystąpić do Komunii świętej.
     – Na pewno. My nie jesteśmy godni miłości, którą Bóg nas obdarza. Dlatego, aby być choć trochę godnym, trzeba uświadomić sobie swoje błędy, wpadki, nieopanowanie, głupotę. Zdać sobie sprawę, co było złego w naszym życiu. Zwłaszcza w ostatnim tygodniu. Przeprosić Boga za to. I to najlepiej zrobić w kościele przed Mszą świętą. Był taki zwyczaj, że ludzie przychodzili do kościoła na Mszę świętą na godzinę wcześniej albo przynajmniej na pół godziny wcześniej – aby się przygotować. I czekali na Mszę świętą. To czekanie jest bardzo ważne. Bo ważne jest, żeby człowiek zdał sobie sprawę, na co czeka, czy raczej na Kogo czeka.
     – Ale muszę powiedzieć, że Kościół nam nie pomaga w unikaniu rutyny. Przecież każda Msza święta jest taka sama.
     – Tylko pozornie. W każdej Mszy świętej Jezus coś nowego mówi przez Ewangelię. Coś nowego, ważnego ma nam do przekazania. I chce, żebyśmy tę Jego prawdę przyjęli, Jego mądrość zrozumieli. A z drugiej strony, w każdą niedzielę my jesteśmy inni. Bo nałożył się nowy tydzień na nas i zrujnował nas albo wzbogacił, sponiewierał, upokorzył albo wyniósł na szczyty. I dlatego potrzebujemy Jezusa. Jako naszego Brata, który nam może pomóc.
     – To znaczy, bez Komunii świętej Msza jest nieważna?
     – Nic podobnego. Każde uczestniczenie we Mszy świętej jest sakramentem. Ale przyjęcie Komunii świętej tworzy pełnię tego sakramentu. Nabiera większej wagi, wartości. Bo w Komunii świętej Jezus, w sposób niedający się opisać, przychodzi do nas duchowo. I my się z Nim jednoczymy w niewyobrażalny sposób.
     – To dlaczego jest napisane w przykazaniu kościelnym „przynajmniej raz w roku”?
     – Bo Kościół myśli o wszystkich. Również o zakompleksiałych, o skrupulantach, którzy bez tego przykazania nigdy by nie przystąpili do Komunii świętej, uważając się za niegodnych.


KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI