STRONA GŁÓWNA / ARTYKUŁY / Dziennik Polski wydanie niedzielne


1 maja 2004

1236

2 maja 2004
4. NIEDZIELA WIELKANOCY


„Moje owce słuchają mego głosu” 


     Zmartwychwstanie nie jest dla Zmartwychwstania. Bóg wskrzesił Jezusa na dowód, że to, czego On nauczał, jest prawdą. Że nauka o Bogu-Miłości jest prawdą i że nauka o tym, że tylko miłość nas – ludzi zbawia, jest prawdą.
     I gdy Jezus zmartwychwstały ukazuje się swoim uczniom, daje nam wzór tego, co to znaczy przebaczać. Bo przebaczanie jest podstawowym aktem miłości.
     Niewiastom, które spotyka, gdy wracały od pustego grobu, poleca: „Idźcie, powiedzcie moim braciom, niech idą do Galilei”. Nazywa swoich apostołów „braćmi”. Tych, którzy w godzinie próby od Niego pouciekali.
     Gdy poszli ryby łowić w jeziorze Galilejskim, staje na brzegu i woła do nich: „Dzieci, czy macie co do jedzenia”. A więc do tych niewiernych swoich apostołów zwraca się słowem „dzieci”. Nie dość na tym. Troszczy się o pożywienie dla nich. Radzi im, żeby zarzucili sieci z prawej strony łodzi, a znajdą ryby. Gdy przybijają do brzegu, czeka na nich gotowy posiłek: upieczone ryby.
     Piotra, który się Go wyparł, nie zdejmuje z urzędu, wprost przeciwnie, zwraca się z poleceniem: „Paś owce moje”.


* * *


     A my, gdy ktoś zawini, domagamy się: Niech najpierw się przyzna, niech przeprosi, niech żałuje, niech postanowi poprawę i niech zadośćuczyni. Dopiero wtedy my łaskawie mu przebaczymy. Choć nie do końca. On już na zawsze będzie miał krechę u nas. My tego, co zaszło, nie zapomnimy i wiemy z satysfakcją, że mamy na niego haka. I dajemy mu do zrozumienia, że o jego winie, choćby sprzed lat, nie zapominamy. Że on dla nas już nigdy nie będzie pełnowartościowym człowiekiem. Że już nigdy nie będziemy go obdarzać pełnym zaufaniem, niezależnie od tego co by dobrego potem uczynił.
     Jakże nie umiemy przebaczać my, którzy Jezusa Chrystusa uważamy za swego Nauczyciela.


KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI