STRONA GŁÓWNA / ARTYKUŁY / Dziennik Polski


17 grudnia 2004

„WE ŚNIE”

 
     A w niebie – jak to w niebie. Święty Mikołaj siedział wygodnie na fotelu, a aniołki odczytywały mu listy, które dzieci napisały do niego z prośbą o prezenty. No to aniołki czytały – że dzieci proszą o misie, o puchatki, o muminki, o lalki, o dinozaury, o komputery, o rowery, o narty. Święty Mikołaj słuchał tego z uśmiechem na ustach, z przymrużonymi oczami, kiwał głową, czasem mruczał coś do siebie. Aż naraz drgnął, podniósł rękę do góry i powiedział:
     – Przeczytaj to jeszcze raz.
     Aniołek wziął list z powrotem do ręki i czyta:
     – „Kochany Święty Mikołaju, proszę cię o Boże Narodzenie. Marek”.
     – I więcej nic? – święty Mikołaj spytał aniołka.
     – Nic.
     – Nie ma więcej nic napisane?
     – Nie ma więcej nic napisane.
     Wszystkie aniołki zbiegły się i pochyliły się nad listem, żeby wyczytać coś więcej z tej kartki, która przyszła do świętego Mikołaja, ale nic więcej nie mogły wyczytać, co było napisane, a było napisane tylko: „Kochany Święty Mikołaju, proszę Cię o Boże Narodzenie”.
     – Co to ma znaczyć? – zwrócił się święty Mikołaj z pytaniem do aniołków. – Czy on chce szopkę? Czy drzewko? Jakiś prezent pod drzewko? Co Marek chce ode mnie?
     – A może on chory? – któryś z aniołków zapytał.
     – Może bardzo biedny? – jeszcze inny aniołek podrzucił pytanie.
     Ale żadna odpowiedź świętemu Mikołajowi nie spodobała się. To było coś innego. Wreszcie zadecydował:
     – Będę musiał zejść na ziemię i spytać się Marka, o co mu chodzi.
     – A jak chcesz przyjść do Marka?
     – We śnie.


* * *


     I tak też święty Mikołaj zrobił.
     Marek spał, święty Mikołaj przyszedł, usiadł obok niego na krześle i spytał go:
     – Marku, poznajesz mnie?
     Marek odpowiedział:
     – Tak. Tyś jest święty Mikołaj. Do ciebie napisałem list.
     – Właśnie, ja w sprawie tego listu. Co to znaczy: „Daj mi Boże Narodzenie”? Co   ty rozumiesz pod tym zdaniem, o co ci chodzi? O drzewko? Mam tu w worku drzewko pod sam sufit. Mogę ci zostawić.
     – Nie, nie o drzewko.
     – O szopkę? Mam prześliczną szopkę.
     – Nie o szopkę.
     – A jaki prezent chciałbyś ode mnie otrzymać?
     – Nie, to nie o to chodzi.
     – A o co ci chodzi?
     – O Boże Narodzenie.
     – Ale jak? – święty Mikołaj aż się podniósł z krzesła.
     – To jest dłuższe opowiadanie – Marek odpowiedział.
     – No to opowiadaj. Mamy czas.
     – No to ci opowiem. Wiesz, u nas w domu, gdy przyjdzie Wigilia, będziemy się łamali opłatkiem, potem śpiewamy kolędy przy ubranym drzewku i czekamy na Pasterkę. Potem idziemy o dwunastej na Pasterkę. Ja już chodzę na Pasterkę z rodzicami do kościoła. W kościele śpiewamy kolędy. A potem wracamy do domu. Wtedy już mi się bardzo chce spać. I kładę się do łóżka. I wtedy… I wtedy śni mi się – a może to naprawdę jest tak? – że jestem w stajence Jezusowej. Razem z pastuszkami. Że jestem jednym z pasterzy. I patrzę się na Jezuska leżącego w żłobie. I tak chciałbym Go dotknąć. I to spostrzega Matka Najświętsza. I wyjmuje Dzieciątko z żłobu i daje mi na ręce. Ja biorę Jezuska w swoje ramiona i tulę Go do siebie. Czuję, jak serce Mu bije, czuję ciepło Jego ciała. I jestem najszczęśliwszy na świecie – tu Marek przerwał.
     – To już?
     – Tak, to już.
     – A dlaczego mówisz, żebym ja ci dał Boże Narodzenie?
     – Bo czasem przychodzi do mnie ten sen – ta jawa. A czasem wracam z kościoła i zasypiam, i śpię. I nic mi się nie dzieje. Nic nie widzę, nic nie czuję. Nie jestem pastuszkiem, nie widzę Jezusa, nie tulę do siebie – tu Marek znowu przerwał.
     – I co dalej? – Święty go spytał.
     – I chcę cię prosić, żeby tak się nie stało w tę noc Bożego Narodzenia.
     Święty zamilkł. Po chwili zapytał Marka:
     – A wiesz dlaczego jest raz tak, raz tak?
     – Tak, wiem.
     – No toś jest bardzo mądry.
     Na to Marek odpowiedział:
     – Ale ja cię chcę prosić, święty Mikołaju, żebyś mi pomógł.


KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI