STRONA GŁÓWNA / ARTYKUŁY / Dziennik Polski wydanie niedzielne


6 MARCA 2005

1421

6 MARCA 2005
4. NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU


„Obmyj się” 


     A więc przyszła po wodę. Żeby obiad ugotować, garnki pozmywać, umyć się, zetrzeć podłogę. A przy studni siedzi Jezus. I zaczyna z nią rozmawiać na tematy bardzo osobiste. A ona nie pustelnik, ani święta. Wprost przeciwnie. Przyszła po wodę. Spieszy się. Ma pełne ręce roboty. Głowę zajętą sprawami do załatwienia. A Jezus mówi do niej na tematy duchowne. A przecież to nie kościół, żeby upominać się o takie prawdy.
     My jesteśmy jak ta Samarytanka – zaabsorbowani codziennymi sprawami. Tyle rzeczy mamy na dziś do wykonania. A Bóg zaczyna mówić o naszych sprawach duchowych. Ale przecież to nie czas po temu. To innym razem. Przy innej okazji. Najlepiej w kościele. Teraz trzeba się spieszyć. Garnki pomyć, obiad ugotować. Odpędzamy się od Niego jak od muchy utrapionej. I może Mu uciekniesz, zatykając sobie uszy, odwracając się od Niego plecami. A może się ockniesz. Zrozumiesz. Zachwycisz się.
     A ty jak ten żebrak niewidomy od urodzenia. Wyprowadzono cię rano jak co dzień na robotę. Usadzono pod murem w tym świecie przez ciebie tylko słyszanym, odczuwanym dotykiem. Wiesz, że jesteś skazany na takie życie do śmierci. Że już nigdy nie zobaczysz ludzi, którzy mówią, ptaków które śpiewają, drzew które szumią, kwiatów, które pachną.
     I nagle ten Jezus. Czujesz dotyk Jego palców. Szorstkie błoto na swoich powiekach. I polecenie, abyś obmył się w sadzawce. Wciąż jeszcze nie wiesz, po co. Ale podrzut serca mówi ci, że stanie się coś nadzwyczajnego. I staje się. Zimną wodą obmywasz powieki, otwierasz je – i widzisz. Wodę, mury, ludzi, niebo, słońce. Nowe życie, które dał ci ten Człowiek.
     My jesteśmy jak ten niewidomy. Wciąż niewidzący albo niewiele widzący, albo niedokładnie widzący, albo niechcący widzieć. Wciąż przekonani, że nic więcej w naszym życiu się nie wydarzy, że tak już będzie zawsze. I nagle to spotkanie z Jezusem, który otwiera nam oczy na świat dotąd zaledwie przeczuwany, domyślany.


KS. MIECZYSŁAW MALLIŃSKI