STRONA GŁÓWNA / ARTYKUŁY / Dziennik Polski


30 grudnia 2005

A CO BYŁO POTEM ?

 
     Jeszcze trwa okres Bożego Narodzenia. Jeszcze śpiewamy kolędy w domach przy drzewku, w kościołach w czasie Mszy świętych. Radość, że się nam narodził Syn Boży. Aż przyjdzie koniec. Kolędy zgasną. Z żalem trzeba rozebrać drzewko, bańki i łańcuchy, i włosy anielskie wsadzić do pudełek – niech poczekają do następnych świąt Bożego Narodzenia.
     Ale może tu właśnie spostrzeżemy brak logiki. Przecież czekaliśmy cały Adwent na Niego. I narodził się nam. I mamy Go. Dlaczego więc przygasa radość? Jezus jest wśród nas i możemy iść z Nim razem przez życie.
     Możemy razem z Nim gościć Trzech Mędrców – możemy jak Trzej Mędrcy iść za Gwiazdą do Jerozolimy, szukać Go w pałacu Heroda. Przecież gdzie, jak nie w pałacu, mógł się narodzić Syn Boży? Wreszcie trafić do Betlejem i tu w święto Trzech Króli oddać Mu pokłon. A potem, ostrzeżeni przez anioła, razem z Józefem, Maryją i Dzieciątkiem uciekać do Egiptu przed złym Herodem – przed złym człowiekiem, który nas i Jezusa chce zabić.
     A potem, gdy już Herod umrze, wracać z Jezusem do Ziemi Świętej i osiedlić się w Nazarecie. Tutaj dorastać, wychowywany przez Maryję i Józefa – cieślę. Pomagać w zajęciach domowych Matce, w pracy ciesielskiej Józefowi na ile sił i umiejętności starcza, na ile dopuszczają rodzice.
     Chodzić wieczorami do synagogi na czytanie Pisma Świętego, słuchać komentarzy rabina – jeżeli nie codziennie to w sobotę na pewno, gdy trąbką zwołuje na nabożeństwo służący synagogi. Słuchać czytań Pisma Świętego, słuchać komentarzy. I coraz większe mieć opory w stosunku do nich. Opory, że Bóg jest przedstawiany jako Bóg gromu, sprawiedliwy aż do bólu, okrutny, mściwy. I toczyć rozmowy na ten temat w domu. I otrzymywać na pytania odpowiedzi, które nie zawsze satysfakcjonują.
     Pielgrzymować z dwunastoletnim Jezusem do świątyni wraz z rodzicami. I oczekiwać odpowiedzi na trudne pytania od mądrych kapłanów i doktorów w Piśmie – odpowiedzi na dręczące pytania. I aż tak się zagadać i tak się zasłuchać, że aż stracić rachubę czasu, że się nie spostrzec, że już minął czas powrotu. Aż przychodzą rodzice po trzech dniach szukania, aby Go znaleźć w świątyni.
     Potem następuje tajemniczy czas życia ukrytego – jak to określamy. Od dwunastego roku życia aż do trzydziestego – nie mamy żadnych informacji, co Jezus robił? Był cieślą? Ale przecież miał rodzinę – ciocie i wujków, kuzynów i kuzynki. Były z pewnością spotkania rodzinne, z okazji chociażby urodzin, ślubów, pogrzebów. Miał sąsiadów, kolegów, przyjaciół. Słuchał, mówił, rozmawiał. Kontaktował się z pewnością ze swoim równolatem – kuzynem Janem, zwanym później Chrzcicielem, który coraz to odchodził na pustynię.
     Jezus, będąc cieślą, nie tkwi tylko w Nazarecie, ale z pewnością wędruje po okolicznych miasteczkach, wsiach. Patrzy, słucha, myśli. Czy nie udawał się w dalekie strony? Tego nie wiemy. Dlatego przeskakujemy ten okres i zatrzymujemy się dopiero na pojawieniu się Jana Chrzciciela, który zapowiada przyjście Jezusa.
     A potem 40 dni – czyli bardzo długo – spędza na pustyni. I pierwsze wystąpienie. On jako samozwańczy prorok. On jako ktoś więcej niż prorok – Mesjasz? On jako ktoś więcej niż Mesjasz. Zaczyna mówić. Głosić, nauczać. Pierwsi uczniowie.
     Charyzmatyczny mówca, myśliciel, intelektualista najwyższej klasy, obdarzony umiejętnością podawania swojej teologii w języku dostępnym dla nawet najprostszego człowieka. Ma łatwość opowiadania przypowieści. I w tych barwnych obrazach przekazuje najgłębszą prawdę o Bogu i ludziach.
     Obdarzony charyzmą uroku osobistego. Nawiązuje przyjaźń nie tylko z prostymi ludźmi, ale z najwyższej klasy inteligencją. Do Jego przyjaciół należą Łazarz, Nikodem, Józef z Arymatei – członkowie Sanhedrynu.


* * *


     I to wszystko jest we Mszach świętych. I On jest we wszystkich Mszach świętych – tak niedzielnych jak codziennych. Możesz się z Nim spotkać. Możesz Go słuchać. Przemawia do ciebie. Do ciebie całkiem osobiście. Do ciebie, którego uważa za swojego przyjaciela, ucznia, apostoła.
     I na tym polega tajemnica Mszy świętej – nasze dziękczynienie Bogu za Jezusa, którego nam daje. W Jego nauce i w Jego życiu.


KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI