STRONA GŁÓWNA / ARTYKUŁY / Dziennik Polski


28 kwietnia 2006

PRAWOSŁAWIE

 
     Zmarł mitrat greckokatolicki, zasłużony duszpasterz, odważny i świątobliwy. Zostałem zaproszony na Mszę święta pogrzebową.
     Jego ciało w otwartej trumnie, a przy ołtarzu odprawiana była Msza święta, oczywiście w rycie starocerkiewnym, w takim samym jak sprawuje prawosławie.
     Mój pierwszy kontakt z tym obrządkiem Mszy świętej był dla mnie szokiem. Czegoś podobnego się nie spodziewałem. Liturgia pełna gestów i zachowań, których się nie widzi w naszej łacińskiej Mszy świętej, a przynajmniej nie w takim nasileniu. Procesje wokół ołtarza, okadzanie, błogosławieństwa, pokłony, znaki krzyża świętego. To wchodzenie i wychodzenie zza Carskich Wrot ku ludowi trwa i trwa. I śpiew. Śpiew solowy celebransa, śpiew chóru – prześliczny, głosy zharmonizowane, melodie przepiękne. A to wszystko dzieje się wśród złotych kołpaków, złotolitych szat, w dymie kadzidła.
     Ten, kto się spodziewa, że wreszcie będzie Podniesienie, to się rozczaruje, bo Podniesienia nie ma. Trudno nawet zauważyć słowa Jezusa, które są słowami konsekracyjnymi – jak je nazywamy w liturgii łacińskiej. Przemykają prawie niepostrzeżenie. Podobnie epikleza, modlitwa prosząca Boga o przyjście Jezusa dla nas w swym Ciele i w swej Krwi Eucharystycznej.
     Ale ta Msza święta w rycie starocerkiewnym jakoś mi nie pasowała do mojego krakowskiego świata. Była mi obca, jakoś nie z tej ziemi. Może to sprawa przyzwyczajenia – tłumaczyłem sobie. Aż dopiero zobaczyłem ją w Moskwie. I tutaj dopiero odebrałem ją na nowo, inaczej. Wśród tych pałaców kultury i nauki stojących to tu, to tam, i placu Czerwonego, wśród wież kremlowskich jakoś komponowała się w jedną całość.


* * *


     Skąd się wzięła taka różnica pomiędzy liturgią Mszy świętej łacińską a prawosławną, skąd taka odrębność? Skąd takie bogactwo, skąd takie pompatyczne, barokowe, jeżeli nie triumfalne sprawowanie Najświętszej Ofiary?
     Trzeba sięgnąć do historycznych uzasadnień.
     Przyszedł czas, że stolica cesarstwa rzymskiego została przeniesiona do Bizancjum. I tam się wszystko podziało, co nas tak zaskakuje i zadziwia. To się nazywa ceremoniał dworski.
     Cesarz w Bizancjum był inny niż ten dotąd w Rzymie. W Rzymie można go było spotkać na Forum Romanum, gdy ubrany w taką samą tunikę i togę jak wszyscy inni dygnitarze cesarscy, arystokraci, magnaci, jak wszyscy mieszczanie, spacerował i rozmawiał z ludźmi jak człowiek z człowiekiem.
     Tutaj nic z tych rzeczy. Cesarz pojawia się na chwilę, ubrany w złotolitą kapę, zasiada na złotym tronie wysadzanym drogimi kamieniami, w kołpaku z wisiorkami na głowie, z berłem w ręku – przyjmuje tych, którzy chcą się z nim widzieć, o coś prosić, coś załatwiać, czegoś domagać się. Ale najpierw muszą klęknąć po trzykroć, dotknąć czołem podłogi i dopiero w ten sposób, po takim przywitaniu mają prawo podnieść oczy na cesarza i zabrać głos – gdy im pozwoli.


* * *


     To inny świat. Cesarze bizantyńscy, choć jeszcze nazywano ich cesarzami rzymskimi, to już nie byli Rzymianie. Skoligaceni, spokrewnieni z cesarzami, królami, książętami Chazarów, Bułgarów, Madziarów przejmowali, wprowadzali na swój dwór ich zwyczaje, ceremoniał i symbolikę. To był świat, który miał w zapleczu ceremoniał dworski faraonów egipskich, władców perskich, babilońskich, a na koniec nawet i żydowskich. Wystarczy przypomnieć, jak wyglądał dwór Heroda Wielkiego, za którego panowania narodził się Jezus. To było też na miarę Wschodu. Prawie że ubóstwienie władcy, traktowanie go jako półboga.
     I zaistniała konsekwencja w myśleniu: Jeżeli tak się traktuje władcę państwa, to tym uroczyściej należy traktować Władcę świata. Należy przejąć symbolikę dworu carskiego, która jest czytelna i zrozumiała dla wszystkich warstw społecznych. I ten język, tę retorykę wprowadzić do obrzędu mszalnego. Trzeba nimi operować, by wyrazić cześć, uwielbienie, przeproszenie i posłuszeństwo, prośbę i dziękczynienie, jakie przynależne jest Bogu.
     I tak sposób widzenia i sposób traktowania cesarza przeniósł się na traktowanie Boga, którego uosabia, reprezentuje kapłan sprawujący Ofiarę Mszy świętej.


* * *


     I dlatego nie powinny nas dziwić złotolite szaty celebransów, ich nakrycia głów, nawet nazwa „Carskie Wrota” i celebransa wyjścia przez nie do ludu, i wciąż powracający werset chóralny: „Hospody, pomyłuj”. I to, że zbudowano w Bizancjum najpiękniejszą świątynię świata Hagia Sophia – Świętej Mądrości.


KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI