Biblioteka



26 - 30



 


26.   Za dużo ludzi, za dużo obowiązków, za dużo trosk.
   Za dużo schodów, za dużo lat.
   Za mało czasu, za mało pieniędzy, za mało cierpliwości.
   Za mało miłości.


*


   Too many people, too many duties, too many sorrows.
   Too many stairs, too many years.
   Too little time, too little money, too little patience.
   Too little love.


* * *


27.   Człowiek potrzebuje domu. Nie: „zwłaszcza w dzisiejszych czasach”; nie: „coraz bardziej”. Zawsze. Odkąd człowiek jest człowiekiem i jak długo chce być człowiekiem. Nie czterech ścian, nie hotelu, nie noclegu, nie przytułku, ale źródła pokoju, odpoczynku, siły, miłości – domu.


*


   A man needs home. Not:  „especially nowadays”; not: „more and more”. Always. Ever since a man is a man  and  as long as he wants to be a man. He needs home. Not just four walls, not a hotel, a place to  sleep or a shelter, but a source of peace, rest, strength, love -home.


* * *


28.   Ostatecznie zawsze wrócisz na drogę krzyżową. Nie uchroni cię przed cierpieniem  największa miłość, dach rodzinny, sala kinowa. Przyjść ono może w chwili największego szczęścia.  Nagle, jak podmuch wiatru. Ostatecznie zawsze wrócisz na drogę krzyżową. Ale tu spotkasz Jezusa idącego ze swoim krzyżem.


*


   Finally you’ll always get back on your Way of the Cross. The greatest love, home and family, a cinema room won’t protect you from suffering. It may come in a moment of absolute happiness. Suddenly, like a gust of wind. Finally you’ll always get back on your Way of the Cross. But there you’ll meet Jesus carrying His cross.


* * *


29.   Pan Bóg nie pozostawi cię w rozpaczy.
   Wtedy, gdy będziesz ostatecznie rozgoryczony do ludzi i do siebie, gdy się poczujesz wypruty ze wszystkiego, pusty jak dzban, niezdolny do jakiekolwiek inicjatywy, kiedy się przekonasz, że już nikt nie może na ciebie liczyć i nie stać cię na nic wielkiego, kiedy nawet stracisz przekonanie do tego wszystkiego, coś dotąd zdziałał, do całej swojej dotychczasowej pracy. I nie będziesz w stanie dostrzec żadnych pozytywnych jej skutków- wtedy na pewno przyjdzie światło: może podejdzie ktoś do ciebie i powie, że jest ci wdzięczny za to, co zrobiłeś dla niego, albo że to czym się zajmujesz, jest bardzo ważne; może dostaniesz piękny list albo ktoś się do ciebie uśmiechnie.
   I ten błysk, który spadnie na ciebie leżącego w prochu, który cię postawi z powrotem na nogi, jest zadatkiem oceny twojej pracy przez Boga.


*


   The Lord won’t leave you in despair.
   When you are completely disappointed to people and to yourself, bitter and empty like a jug, unable to do anything. When you realize that no one can count on you and you are not able to do anything important and great. When you even loose confidence to everything you’ve done so far and you are unable to see any positive effects of your work.
Then a light will come for certain: maybe someone will come to tell you how much he appreciates what you have done for him or maybe he’ll say that you’re doing something really important; maybe you’ll receive a beautiful letter or maybe someone will smile to you.
   And that flash that will fall on you lying in the dirt, is an advance of evaluation of your work in the eyes of the Lord.


* * *


30.   Jak ustrzec się przed utratą najcenniejszych darów? Bo tak łatwo przyjaciela zamienić w sługę; zawładnąć tym, który obdarzył nas zaufaniem; z czyjejś miłości do nas uczynić źródło samouwielbienia; powołanie – iskrę Boża – przekształcić w wygodną synekurę; chrześcijaństwo sprowadzić do abstrakcyjnego systemu prawd.
   Jak zapobiec, aby wartości, którymi zostaliśmy obdarzeni, nie zsunęły się w przyzwyczajenia, w puste słowa, w gesty bez pokrycia?


*


   How not to loose the most precious gifts? Because it’s so easy to transform a friend into a servant; to overwhelm someone who trusts us; to turn someone’s love into a source of self admiration; to turn vocation – God’ s spark – into a comfortable sinecure; perceive Christianity as a system of abstracts.
   How to prevent the situation when the gifts we were granted slip off to a habit, empty words and gestures?