Biblioteka



Z PIĄTKU NA SOBOTĘ




Z PIĄTKU NA SOBOTĘ



     Piłat wszedł do sali przyjęć, gdzie czekała na niego grupa dostojników, starających się tak zachowywać, jakby byli w dobrym nastroju. Nie omieszkał wyrazić swojego zdziwienia:
     – Co was sprowadza do mnie? Jaka ważna sprawa, w tym dla was tak świętym dniu?
     Wyskoczył Kajfasz, czego można się było spodziewać. Wymachując jak zwykle rękami, zacinając się lekko, zaczął wyjaśniać swoim skrzekliwym głosem:
     – To nie żadna ważna sprawa, ale to może być ważna sprawa, jeżeli tego nie dopilnujemy.
     – Mów jaśniej – polecił.
     – Ten zwodziciel…
     – O kim ty mówisz? – żądał konkretów.
     – Jezus oczywiście, wszystkim obiecywał, że nawet gdy zostanie stracony, to i tak zmartwychwstanie.
     – No i zmartwychwstał? – Piłat zapytał na poły ironicznie, na poły ciekawie.
     – Za trzy dni – Kajfasz zaczynał się denerwować, że Piłat nie rozumie prostej sprawy.
     – Za jakie trzy dni, nie rozumiem, o czym mówisz.
     – Za trzy dni po swojej śmierci.
     – A dlaczego nie zaraz? – Piłat wyraźnie się droczył.
     – Ja tego nie wiem – Kajfasz już przestępował z nogi na nogę, co było oznaką rosnącego zniecierpliwienia.
     – Pożyjemy, zobaczymy – Piłat udawał uspokojonego.
     – Nie! – Kajfasz krzyknął, podnosząc ręce. Z rozczapierzonymi dłońmi wyglądał jak ptak, który usiłuje wznieść się w górę. – Nie, nie, nie! Tu nie ma na co czekać. Trzeba wszystko zrobić, żeby do tego nie dopuścić.
     – Jak możemy nie dopuścić do zmartwychwstania? Jeżeli Bóg Go wskrzesi, to my tu nic nie poradzimy – Piłat wyraźnie kpił z Kajfasza.
     – Ależ Bóg Go nigdy nie wskrzesi – Kajfasz już tupał nogami. – On jest przeklęty przez Boga po tysiąckroć. Bóg Go wtrącił do najgłębszego piekła.
     – Jeżeli Bóg Go nie wskrzesi, to o czym my mówimy? – Piłat już znęcał się.
     Zdawało się, że Kajfasz rzuci się na Piłata i rozerwie go rękami na strzępy.
     – Ale uczniowie Jego – wrzeszczał jak opętany – tych dwunastu, nie, jedenastu, wyniosą Go z grobu i powiedzą, że zmartwychwstał!
     – No to czemu tego od razu nie mówisz – Piłat udawał obrażonego. – Chodzi o to, żeby uczniowie Jezusa nie wynieśli Jego ciała z grobu?
     – Tak, po stokroć tak! – Kajfasz jeszcze nie zdążył się uspokoić i wołał z wytrzeszczonymi oczami.
     Ale tej zabawy miał dość i sam Annasz. Wysunął się przed Kajfasza:
     – Może ja wyjaśnię. Przyszliśmy do ciebie, żebyś polecił swoim żołnierzom wziąć w opiekę grób Jezusa. Jezus został skazany przez ciebie jako król żydowski. Jeżeli uznasz naszą petycję za słuszną, wydaj odpowiednie polecenie.
     – Masz swoją straż świątynną.
     – Powiedziałeś, że my lepiej znamy swoich rodaków. I słusznie powiedziałeś. Tak, znamy i wiemy, jak bardzo są nasi ludzie podejrzliwi i jak nie dowierzają nam, kapłanom.
     – Dobrze – Piłat wyraził zgodę. – Weźcie straż, strzeżcie grobu, jak potraficie.