LITOŚĆ MIEĆ. Nie
podziw, oczarowanie, zachwyt
pięknem człowieka. Ale litość.
Współ-czuć temu kto chory, ułomny,
znękany, porzucony, zagubiony, bezradny.
Współ-czuć temu kto ograniczony, głupi, prostacki,
nieznośny, nachalny, uporczywy,
niedelikatny, natrętny.
Współ-czuć temu kto brzydki, niezgrabny, nieśmiały, skompleksowany, kto niewychowany.
A mieć współczucie to znaczy mieć miłość.
Litość mieć. Współ-czuć. To znaczy mieć
spokój, opanowanie, cierpliwość, serdeczność, uśmiech,
ciepło, wyrozumiałość.
Współ-czuć. To znaczy pomóc mu –
na ile nas na to stać
– aby podniósł się, wyprostował, aby uwierzył,
że nie jest tak
okropnie brzydki, tak
beznadziejnie nudny, tak
bezgranicznie głupi, tak
obezwładniająco słaby.
Pomóc mu, aby – na ile go na to stać –
dorósł do pełni swego człowieczeństwa.