Biblioteka


2.
NA ZAWSZE




2.
NA ZAWSZE


Gdy cię spotkałem raz pierwszy,
Mokre pachniały kasztany.
Zbyt długo mi w oczy patrzałaś –
Ogromnie byłem zmieszany.
…………………………………………..


I tak się jakoś stało,
Że bez tak pachniał – jak bez,
I słowo pachnieć pachniało,
I łzy były pełne łez. 
                  
A. Słonimski: Żal



   Do ślubu nie przystępuje się z marszu. Trzeba się dogłębni poznać i dlatego trzeba rozmawiać. Niektórzy się dziwią:
   – O czym oni tyle gadają? Wciąż im mało. Rozmawiają na spacerach, w bramie, przy herbacie i kawie, w tramwaju.
   A oni dlatego rozmawiają, bo chcą się nawzajem słyszeć. O tym, co myślą na tematy polityczne, gospodarcze, kulturalne. Jakie jest ich zdanie, jaka opinia, co sądzą, co uważają. I cieszą się jak dzieci, gdy odkrywają zbieżność poglądów. A tym bardziej gdy identyfikują się ze sobą. Więc słuchają siebie nawzajem z najwyższą uwagą. Tym bardziej, gdy okazuje się, że głęboko uzasadnione są ich stanowiska, osadzone w realiach i przemyśleniach.
   Przecież chcą tego, ażeby stanowili jedno. Również i pod tym względem. Choć nie za wszelką cenę. Więc dopuszczają zachowanie własnej tożsamości, odrębności. Prawo tolerancji uważają za podstawowe prawo człowiecze. „Co lubisz czytać, czym się interesujesz, co robisz w pracy, studiujesz jeszcze? Jak dogadujesz się z rodzicami?” Rozumieją swoje zainteresowania. Akceptują swoją pracę zawodową. Stawiają jakieś wymogi „Jak wyobrażasz sobie twoją przyszłość? Jak planujesz dalsze życie? Co chciałbyś osiągnąć?”
   Jeszcze poznać jego dom. Przecież on przejął bardzo wiele z niego. Dom go ukształtował.
   Jeszcze zobaczyć, jacy są jej rodzice. Jakie mają wykształcenie. Gdzie pracują. Ale co najważniejsze: jacy są. Bo przecież to ważni ludzie w jej życiu. Przecież ją wychowali. Ona nasycała się klimatem, który tworzyli na co dzień.
  Jeszcze poznać środowisko jego kolegów. Kim są ci ludzie, z którymi on idzie przez życie. Jaki prezentują poziom intelektualny, ale zwłaszcza moralny.
   Zobaczyć jej przyjaciółki, grono koleżanek. Czy to stado gęsi, czy zgrana grupa ambitnych dziewcząt wspomagających się wzajemnie.
   Obserwacje czynione za każdym razem z drżeniem. Czy nie dojdzie do rozczarowania. Z pragnieniem, żeby potwierdziły się najlepsze przeczucia.
   Te wszystkie kroki są dla nich oczywiste. Przecież ma się dokonać przewrót w ich życiu. Ślub to oznacza: wyjść z domu i założyć nowe gniazdo rodzinne. I oni nie marzą o niczym innym jak tylko o tym, aby być razem i budować raj na ziemi. Dom gdzie będzie panowało niezakłócone szczęście, wzajemna zgoda i zrozumienie. Gdzie będą słoneczne poranki i spokojne noce. Dobre rozmowy przy posiłkach. Praca zawodowa opromieniona tą miłością, po którą z utęsknieniem biegnie się do domu. Jeszcze po drodze kupić kwiatek dla ukochanej żony albo owoce, które on bardzo lubi. Do domu, gdzie będzie panowała miłość, czyli również bezinteresowność. A więc nie: tyle ja tobie, ile ty mnie. Ale: tyle ja tobie, na ile mnie tylko stać, na ile tylko potrzebujesz. 
   „Gdybym miał skarby świata całego,
   złożyłbym je u serca twego”.
   Ile tylko potrzebujesz czasu, oddaję ci. Ile tylko uśmiechu – ofiaruję ci. Ile tylko potrzebujesz wysiłku mojego – służę ci. I jeszcze gazetę ci podam, byś nie musiał wstawać. Pomogę ci obiad przygotowywać, byś zdążyła na czas. Oczywiście, pójdę z tobą na imieniny kolegi, jeżeli tego sobie życzysz.
   I to wszystko dokonuje się w radości, w entuzjazmie. Ale i w trosce, żeby nie zepsuć. Bo miłość – jak wszystko, co w życiu jest nam dane – to nie tylko dar, ale i zadanie. A więc trzeba starać się kochać i starać się być kochanym.
   Ktoś spyta: „Czy można starać się, aby kochać? Czy można starać się, aby być kochanym?”
   Tak. Bo trzeba stymulować kochaną osobę, by była coraz piękniejsza, szlachetniejsza – coraz bardziej godna kochania. Bo trzeba stymulować siebie, bym był godny kochania – coraz piękniejszy, mądrzejszy, szlachetniejszy.
   Bo dar miłości można zmarnować, roztrwonić, zniszczyć. A więc trzeba starać się, aby nie popełnić błędu, bo wtedy może się wszystko posypać. I wina nie jest tylko po jednej stronie, ale zawsze po dwóch stronach. Bo jak miłość była wspólnie budowana, tak może być tylko wspólnie demontowana. Bo nawet gdy dojdzie do błędu z jednej czy drugiej strony, to najważniejsze, by była chęć naprawienia, ratowania. I tego uczyć się trzeba już w narzeczeństwie, by nie doszło do rezygnacji. Bo to oznacza koniec. Pozostanie żal utraconego szczęścia.