Biblioteka


3.
"NA PIENIĄDZE"




3.
„NA PIENIĄDZE”


Ona ma
tylko welon
zamiast miłości ,
o którą tak trudno
             
J.S. Fronczek: Welon



   – A teraz popatrz, co się tu dzieje – powiedział jeden do drugiego, wchodząc na salę.
   – O czym myślisz? – spytał drugi pierwszego.
   – Ten kłębek dziewcząt, który tokuje wokół syna człowieka, u którego pracuję, a którego majątku nawet ja nie jestem w stanie określić.
   – A tamto drugie zawirowanie?
   – To córka znanego ci z prasy i telewizji senatora.
   – Tamten młody człowiek?
   – To dobrze zapowiadający się reżyser. Teraz, jak widać na obrazku, już adorowany przez gromadę panienek.
   I tak się dzieje w czasach, o których zwykło się mówić, że to czasy prawdziwej wolności w doborze małżonków, że teraz nikt nikogo nie przymusza do niczego. Ale czy tak jest naprawdę?


* * *


   – Tylko pamiętaj sobie, jak będziesz wychodziła za mąż, to najpierw się upewnij, czy twój przyszły małżonek jest zamożny. Bo jak nie jest zamożny, to zapomnij o nim, to nie dopuszczaj do siebie myśli o jakiejś miłości, to nawet nie patrz się w tamtą stronę. Bo całe życie biedować, to nie jest życie. Ja wiem coś na ten temat sama po sobie. Całe życie mieszkać osobno – jedno u swoich rodziców, a drugie u swoich – to żadne małżeństwo. Mąż musi ci zabezpieczyć po pierwsze, mieszkanie, a po drugie, wygodne utrzymanie. Nie żebyś ty harowała, aby związać koniec z końcem do pierwszego.
   – Ale ja chcę pracować.
   – Jak będziesz chciała pracować, to ci wolno, ale nie dlatego, że bez swojej pracy nie utrzymałabyś domu. Trzeba startować, już coś mając w rękach.
   – No widzisz, jak to jest na tym świecie. Bez pieniędzy, ani rusz. Dlatego jak będziesz chciał założyć rodzinę, to bierz dziewczynę z bogatego domu. Nie musi być ładna, zgrabna, inteligentna, byle była bogata. Musi mieć przynajmniej zagwarantowane mieszkanie, żebyś się nie musiał poniewierać po obcych kątach.


* * *


   Czy to są rozmowy XIX-wieczne? Czy to wtedy panny tak myślały o swoich przyszłych małżonkach? Czy to wtedy takich rad udzielały babcie swojemu wnukowi? Ależ skądże. Teraz nawet już nie trzeba pouczać. Teraz dziewczęta same wiedzą, kogo szukać. Teraz chłopcy sami usiłują załapać się w rodzinę zamożną, usytuowaną, bogatą. A mówmy całkiem konkretnie: niech to będzie rodzina profesorska, niech to będzie rodzina biznesmena, aktorska. Niech ma parę kamienic, a przynajmniej jedną. Niech ma parę sklepów, a przynajmniej jeden. Niech ma kontakty zagraniczne. Niech siedzi w polityce albo we władzach miejskich. Niech ma dobre układy. Niech będzie ustosunkowana w życiu społecznym miasta, w życiu handlowym czy przemysłowym. Niech może szybko dużo załatwić. Niech błyszczy na firmamencie miasta.
   A więc już całkiem po prostu, musisz odpowiedzieć sobie na pytanie: żenisz się z nią czy z jej majątkiem? Wychodzisz za mąż dla niego czy dla jego pieniędzy?
   Tylko od razu chcę cię przestrzec, że łatwo tu wpaść jak śliwka w kompot. Tak często majątek okazuje się praktycznie wcale nie taki wielki, a bywa, że gdy przyjdzie co do czego, pryska jak bańka mydlana, że pretendentów do niego jest więcej niż by się kto spodziewał, że to było – tak jak mówi polskie przysłowie: „Obiecanki-cacanki a głupiemu radość”. Chodziło o to, żeby ciebie zdobyć. I nic więcej.
   Innymi słowy, uważaj, żebyś się nie sprzedała, bo ci tego nikt nie zapomni. I możesz kiedyś – wcześniej czy później – usłyszeć ciężkie określenie: „Dziadówka. Nic tu nie ma twojego. Wziął cię w jednej koszuli. Nie wniosłaś żadnego posagu. Wszystko, co jest, jemu zawdzięczasz”.
   Bo możesz kiedyś usłyszeć: „Byłeś żebrakiem, jesteś żebrakiem i żebrakiem pozostaniesz. Gdyby nie my, to byście mieszkali na dworcu albo pod mostem. I już dawno wyzdychali z głodu”.