Biblioteka


3.
CO TO JEST MIŁOŚĆ




3.
CO TO JEST MIŁOŚĆ



– Powiedz mi, jak mnie kochasz.
– Powiem.
– Więc?
– Kocham cię w słońcu. I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie –
Nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
                                 K. I. Gałczyński: Rozmowa liryczna




   „Ślubuję ci aż do śmierci”. Czy to sformułowanie nie brzmi archaicznie? Nie z tej epoki, a może nawet nie z tej ziemi? Kto jeszcze tak mówi? A gdy nawet mówi, kto w to jeszcze wierzy? Czy nie jest to tak, że słyszy się raczej: „Czy ja wiem, co będzie jutro? A już nie mówiąc o tym, co będzie za miesiąc czy za rok, za dwa czy za parę lat? Czy mi się nie odwidzi, nie odmieni – mnie, a również i tobie? Czy mi się nie przestaniesz podobać? Czy nie spotkam kogoś bardziej pociągającego? Czy się sobą nie znudzimy? Czy się nie wypalimy? Przysięga do końca życia? To tylko się tak mówi. Ale to dzisiaj już nie zdaje egzaminu. Bo proszę się rozglądnąć tylko: ile rozwodów – ludzi żyjących w drugim czy w trzecim małżeństwie. A poza tym coraz częściej pojawiają się luźne związki. Nie tylko niekościelne, nie związane przysięgą dozgonną, ale nawet związki niepotwierdzane w urzędzie stanu cywilnego. Ich zwolennicy twierdzą, że to najlepszy sposób na życie. Bo to stwarza doping do walki o partnera. Właśnie takie niedopowiedzenie, oświadczenie, że gdy się sobą znudzimy, wtedy się rozejdziemy, buduje trwałość tego związku. A zresztą panuje wolność, demokracja, swoboda wyboru”.
   Tymczasem to nie jest wolność ani demokracja, ale mylenie pojęć. Nieprecyzyjne nazywanie swoich przeżyć.


* * *


   Aż czasem trafi się ktoś przytomny.
   – Czy to jest miłość? – pyta dziewczyna chłopca, który wyraźnie ją podrywa.
   – Dlaczego się tak dziwnie pytasz? – odpowiada ten zaskoczony.
   – Czy to nie raczej pożądanie? – dziewczyna precyzuje.
   – Nie rozumiem, o co ci chodzi – odpowiada w dalszym ciągu zdezorientowany.
   – Czy ty mnie kochasz, czy pożądasz? – dziewczyna nie ustępuje.
   – Czy to nie to samo? – chłopiec usiłuje wymknąć się spod muru.
   – Miłość to cały ty, a pożądanie to tylko seks. Rozumiesz?
   – Jeszcze nie – odpowiada w miarę uczciwie.
   – To ci powiem brutalnie: pożądanie to łóżko, a miłość to cały dzień.
   – O, aż tak ostro?
   – A nawet powiem więcej. Seks to nie łóżko, tylko krótka chwila w łóżku, po której byś najchętniej mnie wyrzucił, żebym ci nie przeszkadzała się wyspać – dziewczyna wyostrza sprawę jeszcze bardziej.
   – Nie spodziewałem się po tobie, że tak potrafisz formułować te intymne przeżycia – mówi prawie zgorszony.
   – A miłość to cała reszta – dziewczyna mówi stanowczo. – To ogromna reszta nocy i cały dzień po tym. I całe życie aż do starości. A więc teraz pytam cię: Chcesz mnie na te kilka minut czy na całe życie?
   – Opowiadasz – chłopiec usiłuje tę rozmowę potraktować lekko. Nie chce się do końca zdeklarować,
   – Nie, nie, ty musisz sobie odpowiedzieć i mnie dać odpowiedź na to pytanie. Czy ty chcesz mnie na tę chwilę erotyki, czy na całe życie.


* * *


   I to jest dopiero postawiony problem. Czy chodzenie dziewczyny z chłopcem i chłopca z dziewczyną ma za cel spełnienie „seksualnych potrzeb”, czy też jest to prawdziwie spotkanie międzyludzkie. Bo przecież życie małżeńskie nie składa się tylko z zaspokajania seksualnych potrzeb, ale z ludzkiego obcowania dwojga ludzi.
   Seks jest to sfera ludzkiej fizjologii, inaczej mówiąc: człowieczej fizyczności. Ona przynależy tylko temu człowiekowi, którego prawdziwie kochasz. Jest fizycznym wyrazem duchowej miłości twojej i jego. Inaczej dochodzi do odczłowieczenia seksu. Do czegoś najsmutniejszego w historii człowieka. Reprezentują ten fakt prostytutki, tak zwane kobiety lekkich obyczajów, jak również salony towarzyskie, nie mówiąc o masażach erotycznych.
   Tylko na koniec zastrzegam się: w tej przedstawionej rozmowie, już zwyczajowo stroną „atakującą” jest mężczyzna, a stroną „atakowaną” jest kobieta. Ale to jest jednostronny obraz. Bo tak naprawdę, funkcjonuje tu dokładne równouprawnienie. To nie tylko mężczyźni mają potrzeby erotyczne, ale i kobiety. Nie tylko u mężczyzn często dochodzi do głosu pożądanie a nie miłość, również i u kobiet. Nie tylko mężczyźni miewają fałszywe podejście do małżeństwa, również kobiety.