Biblioteka


3.
WSPÓŁŻYCIE MUSI BYĆ ŚWIĘTEM




3.
WSPÓŁŻYCIE MUSI BYĆ ŚWIĘTEM


W twego ciała przecudownej czarze
życie kipi jak złociste wino:
trzykroć, trzykroć ten będzie szczęśliwy,
komu dasz się nim upić, dziewczyno.
                              K. Przerwa-Tetmajer: W twego ciała…




   Współżycie małżeńskie jest tak ważnym wydarzeniem, że należy je umieścić w kategorii święta. Jest to wydarzenie, którego do końca nie jesteśmy w stanie ogarnąć ani zrozumieć, a tylko intuicją przeczuwamy jego wielkość i świętość. Jest to najbardziej intymny akt międzyludzki, najbardziej osobiste zjednoczenie dwojga ludzi, które sięga po wymiar tajemnicy, a nawet misterium.
   Nigdy mi nie dość radości, jakiej doznaję przez obcowanie duchowe z tobą. Nie dość mi podziwu dla twojego uroku, mądrości, taktu, jasności, piękna wewnętrznego. Kocham cię i cieszę się tobą. I chcę być razem w najpełniejszy sposób. I chcę ci sprawiać radość. Daję tobie wszystko, czym jestem, wszystko co stanowię. Bierz mnie całego – jestem twoją własnością – mój czas, moje siły. Chcę ci ułatwić to, co jest dla ciebie trudne. Odciążyć w tym, co jest dla ciebie za ciężkie. Ułatwić ci życie. Przeprowadzić cię przez labirynty, w których się wciąż gubisz. Zastąpić cię tam, gdzie nie musisz być. Chcę cię utulić w płaczu, pocieszyć w zmartwieniu, dzielić twoje smutki i radości, zwycięstwa i klęski, trud i odpoczynek. Chcę, byś był szczęśliwy. Ale żeby radość stała się radością pełną, potrzeba mi obcowania nie tylko z twoją duszą, ale i twoim ciałem. Ja chcę się przytulić do ciebie, dotknąć, pogłaskać, pocałować. Wtopić się w ciebie, ukryć się w twoich ramionach. I dopiero wtedy doświadczam pełni twojej obecności”.


* * *


   Warto zatrzymać się przy tym słowie „współżycie”. Jest to więc akt w pełni człowieczy – ani nie tylko duchowy, ani nie tylko fizyczny. Współżycie duchowe wyraża się fizycznym aktem.
   Każdy akt współżycia małżeńskiego tkwi korzeniami w obrzędzie ślubnym. Z niego wyrasta. Jest jego egzemplifikacją, urzeczywistnieniem, realizacją, spełnieniem. Stosunek małżeński jest przedłużeniem aktu ślubnego, zawartego przed chwilą albo przed bardzo wielu laty.
   Tam wtedy było powiedziane wszystko najważniejsze, zgromadzone w nadmiarze. Ale – jak to przysłowie łacińskie mówi – „tempora mutantur et nos mutamur in illis” – „czasy się zmieniają i my zmieniamy się z nimi”. Innymi słowy, trzeba dbać o własną tożsamość, w tym wypadku o tożsamość małżeńskiej miłości.
   A więc o to, aby wciąż istniało nasze współżycie osobowe: intelektualne, uczuciowe, wolitywne. Aby trwała wciąż wspólna przestrzeń psychiczna – tak głęboka, że niknie „ja” i niknie „ty”, nikną bariery, które nas dzielą, i staje się ten cud, że łączymy się ze sobą i stanowimy duchową jedność, wspólnotę. Jak to Jezus powiedział: „Będzie dwoje w jednym ciele”.
   Stwierdzamy jednocześnie, że: ja należę do ciebie – ty należysz do mnie, że już nie ma „ona” i „on”, ale jesteśmy „my”. Jesteś ty – ktoś drogi, bliski, ktoś najdroższy, najbliższy.
   W ten sposób i na tej zasadzie stosunek małżeński urasta do rangi wydarzenia egzystencjalnego we wszystkich wymiarach człowieczych, że dwoje ludzi spotkało się w głębokim bezpośrednim kształcie i stanowią jedno.
   A jak każde wydarzenie potrzebuje przygotowania bezpośredniego, tym bardziej to wydarzenie potrzebuje takiego przygotowania. Nie wystarczy, że mąż i żona przygotowują się do aktu małżeńskiego całym swoim życiem. Potrzeba, by już bezpośrednio przygotowali się do nocy całym dniem. Tym wszystkim, co się w tym dniu dzieje.
   Bo akt małżeński nie może być przypadkiem. To nie może być coś, co stanowi sprawę niezwiązaną z tkanką poprzedniego współdziałania. Wszystkie mniej lub więcej drobne zachowania powinny sterować ku temu, co się ma stać w nocy. Drobne serdeczności, przelotne pocałunki, pogłaskanie, uśmiechy, zwyczajne rozmowy, ale i gotowanie obiadu i pranie, i robienie zakupów. Noc ma być logicznym ciągiem całego dnia, który był radosnym oczekiwaniem na wydarzenie, którego się pragnie, o którym się myśli, marzy.
   Z drugiej strony dobry stosunek małżeński „załatwia” wiele spraw. Jest najlepszym przeproszeniem za popełniane w ciągu dnia czy dni nietakty, grubiaństwa, zaniedbania. Jest najpiękniejszym wynagrodzeniem wszystkim krzywd i głupot. Jest obietnicą poprawy. Obietnicą czułości, delikatności, obietnicą kompromisów.
   Tak więc dobry stosunek małżeński promieniuje na całe dalsze życie, choć najbardziej na najbliższy dzień.