Biblioteka


9.
WIĘCEJ CZASU POŚWIĘCAĆ RODZINIE




9.
WIĘCEJ CZASU POŚWIĘCAĆ RODZINIE


Przybyło nam
Dostatnio nam
Ale zamyślasz się coraz częściej
Nawet twój uśmiech
Nie ten sam
Nie współczujemy sobie
W tym szczęściu
Coś zgubiliśmy, tylko gdzie
I gdzie codzienność syta nas powiedzie?
Gdy spytasz:
„Czemu jest tak żle?”
Nie będę umiał odpowiedzieć 
                    J. Kofta: Nie umiem odpowiedzieć


 


   Znałem go od pewnego czasu. Spotykaliśmy się przelotnie przy rozmaitych okazjach. On – człowiek interesu, handlu i produkcji, zamożny, pewny siebie, energiczny, błyskotliwy, obrotny, operatywny, dyspozycyjny, umiejący wskoczyć tam gdzie trzeba i wycofać się kiedy trzeba. Krótko mówiąc – człowiek sukcesu. Kiedyś przez swoją pracownicę dał mi znać, że mnie szuka. Przyszedł w swojej zwyczajnej skórzanej kurtce, siadł naprzeciw mnie i rozpłakał się. Byłem wstrząśnięty. Wszystkiego się spodziewałem, tylko nie takiego zachowania. „Zmarł mu ktoś bliski? żona, dziecko?” – myślałem gorączkowo. Po chwili spytałem:
   – Co się stało?
   – Zgubiłem się – wyjąkał, ocierając łzy.
   Czekałem na wyjaśnienie. Po chwili mówił dalej:
   – Mam mieszkanie, nie mam domu. Jestem pochłonięty załatwianiem, robieniem interesów, w ciągłym biegu, w rozlataniu. Wciąż poza domem. Jestem samotny, nie mam przyjaciół, nawet nie mam czasu dla dzieci.
   – A żona? – spytałem.
   – Nie rozmawiamy ze sobą.
   Zapadła jeszcze dłuższa cisza. Po chwili podjął:
   – Ona najwyraźniej mną gardzi, bo odrzuca, nie akceptuje mojego życia. Tym bardziej, że podejrzewa, że ją zdradzam.
   – Nie współżyjecie ze sobą?
   – Jeszcze czasem, ale chyba już niedługo. Ona niechętna, zimna, spełnia swoją powinność z łaski, to i ja jej płacę pięknym za nadobne. Nie widzę wyjścia.
   Znowu milczenie.
   – Jeżeli mi wolno coś powiedzieć na ten temat – zacząłem powoli – to trzeba – mówiłem dalej – żeby pan się na nowo zakochał w swojej żonie, a żona żeby na nowo zakochała się w panu.
   – To niemożliwe. Miłość jest, albo jej nie ma. Kiedyś była, ale to było dawno.
   – Jeżeli była, to w każdym razie jest do czego nawiązać. Przecież to jest ta sama dziewczyna, która była dla pana objawieniem. Ten sam uroczy człowiek. Wrażliwy, czuły, za którym pan poszedł na całe życie.
   – O, to już upłynęło trochę czasu.
   – Oczywiście. Ale pod skorupą tych kilku lat trwają te same wielkie wartości człowiecze, które pana zachwycały. Trzeba je na nowo zobaczyć. Ale co najważniejsze, trzeba je na nowo wydobyć, postarać się, aby rozbudowały się, zajaśniały. Bo chyba pan trochę nie zadbał o nią i ona przez to przestała dbać o siebie. Trzeba jej pomóc. Trzeba również zadbać o siebie. Przecież pan nadal jest tym samym młodym człowiekiem, dla którego ona straciła głowę. Trzeba wrócić do swego pierwowzoru. Znowu z szeroką ręką i z rozmachem, z fantazją nie tylko w sprawach biznesu, ale w sprawach waszego domu, a przede wszystkim w sprawach żony. Tylko żeby miłość odżyła, trzeba nad tym popracować, i to w rozmaitych płaszczyznach.
   – Mam przeprosić?
   – To nigdy nie zawadzi.
   – Wytłumaczyć się z tego, co było i z tego, co nie było?
   – To niekoniecznie. Ale niech pan wykorzysta jakąś okazję. Czy to święta, czy rocznicę ślubu, imieniny, urodziny. Można, nie czekając na święta, zorganizować samemu święto, z kwiatami, z tortem, z winem. Albo żonę zaprosić do lokalu, albo urządzić to w domu. I wtedy przeprosić i przyobiecać.
   – Że się zmienię? Ale jak mam się zmienić?
   – To bardzo prosta recepta. Więcej czasu poświęcać dla domu. Przede wszystkim opowiadać żonie o swojej pracy. Zwierzać się jej. Ona chce uczestniczyć w pańskim życiu. Chce wiedzieć, jak to pańskie życie wygląda. Idealnie byłoby, gdyby pan ją w wciągnął, choćby w jakimś procencie, do swojej pracy, zlecił jej jakieś zadanie.
   – Ona ma dość swojej roboty.
   – Nie! Jestem przekonany, że bardzo się ucieszy, gdy pan się zwróci do niej o pomoc. Chociażby w jakimś szczególe, w drobiazgu. Będzie nie tylko usatysfakcjonowana, ale będzie miała poczucie wspólnoty z panem, więzi. A przecież o to chodzi. No i jeszcze jedno: proszę o rewolucję w łóżku.
   – Mam się wygłupiać? Mam udawać? Nie zgadzam się. Jak ona mnie tak traktuje, to i ja ją.
   – No to nie mamy o czym mówić – odpowiadam stanowczo. Nie rozumiemy się. To nie będzie sztuczne, bo to będzie połączone z tym, co powyżej. Nowe trzeba jej okazać we współżyciu małżeńskim. To bardzo ważne. A po drugie, dzieci. Trzeba mieć dla nich czas na rozmowę i na zabawę, i również na spacer. One na to wszystko czekają. Tego zresztą nie muszę tłumaczyć. A na koniec: proszę zadbać bardziej o siebie. Mąż i tata musi być zadbany, wyszorowany, z umytą głową. I dobrze ubrany. Nie wciąż w tym samym roboczym mundurku.
   – Ja lubię sportowy strój.
   – Musi być czasem odświętny i elegancki. I proszę bardziej zadbać o żonę. Od czasu do czasu kupić jej jakiś drobiazg. Czasem pójść razem z nią i wybrać dla niej buty i sukienkę. A, co może jeszcze ważniejsze, zauważać jej nowy strój, świeżo umyte czy ułożone włosy. Pochwalić, że jej do twarzy. To są te drobne kroczki, które prowadzą do tego, że pan pokocha i ona pokocha. Nie trzeba przyspieszać. Nie trzeba za dużo sobie po tym obiecywać. Niemniej, wciąż nad tym pracować. I miłość powróci.