Biblioteka


10.
„PRZECIĘCIE PĘPOWINY”




10.
„PRZECIĘCIE PĘPOWINY”



Już zimny dzień jesienny zaczyna omdlewać,
I w myślach szukam kształtu twej drogiej postaci,
I ból, co mną nurtuje, wszechwładną moc traci.
Pójdziemy do ogrodu. Nie warto się gniewać.
………………………………………………………..


W akacje płynie fala zimnego przewiewu –
Ach! niechaj nas przepływa, ach! niechaj w nas wieje
I niechaj nas oczyszcza, jak z liści aleje –
Nas, ślepych na swą miłość, pobladłych od gniewu.
                                                  J. Lechoń: Sprzeczka




   – Proszę o cierpliwość, ale muszę opowiedzieć kawałek swojego życia, żebym był zrozumiany. Po ślubie zamieszkaliśmy w domu moich rodziców. Znam księdza książkę „Zanim powiesz: kocham”. I znam ten rozdział, który mówi, że młode małżeństwo powinno opuścić dom rodzinny i zbudować swoje gniazdo. Ale brakło nam pieniędzy i musieliśmy wybrać ten wariant. Nie było najlepiej, bo było po prostu ciasno, a i mama moja nie jest łatwym człowiekiem. Ale jakoś było. Gdy żona zaszła w ciążę, uprosiła mnie, żebyśmy się przeprowadzili do jej domu rodzinnego. Tłumaczyła mi, że jej mama pomoże opiekować się maleństwem. Trochę broniłem się, że tam będzie jeszcze bardziej ciasno, ale w końcu ustąpiłem. Gdybym wiedział, co będzie dalej, nigdy bym się na to nie zgodził.
   – A co się dzieje?
   – Teściowa odsunęła mnie zupełnie od dziecka. Mało tego, odsuwa mnie systematycznie od mojej żony. Mnie traktuje jak wroga, że zabrałem jej córkę, że córka popełniła mezalians, wychodząc za takiego jak ja, że jej się należał inny mąż. A przynajmniej taki, który by miał wygodne mieszkanie i zarabiał dziesięć razy tyle ile ja. A więc ona rządzi. Wie wszystko lepiej. A przede wszystkim wie, jak się wychowuje dzieci, ponieważ, jak twierdzi, dobrze wychowała swoją córkę. Gdy przyszło drugie dziecko na świat, nic się nie zmieniło, tylko sytuacja się pogorszyła. Dochodzi do scysji, kłótni i awantur. Obraża mnie przy dzieciach.
   – A jak się pan zachowuje?
   – Niestety, nerwy mnie ponoszą, nie pozostaję jej dłużny. To wszystko dzieci słyszą. Gdy nawet to nie dzieje się przy dzieciach, to do nich dociera, bo mieszkanie jest małe. Ale co mam robić? Gdzie są moje prawa ojcowskie? Nie mogę się na wszystko zgadzać, co ona wymyśli.
   – To bardzo niedobrze. Czy pan sobie zdaje z tego sprawę, że każda awantura to pańska przegrana? Nie tylko w oczach dzieci, ale i w oczach żony. Każda awantura nie tylko demoralizuje dzieci, ale oddala żonę od pana. To jest jej matka, żona jest rozdarta pomiędzy matką a panem. I proszę przyjąć do wiadomości, że dla niej matka jest ważniejsza niż pan.
   – To po co wychodziła za mąż?
   – To złe pytanie. Tak jest i nic nie zmienimy. Nie usiłuje pan inaczej rozwiązać tego problemu?
   – Staram się o samodzielne mieszkanie własnościowe. Może się uda je uzyskać jeszcze w tym roku.
   – No to cudownie. Wreszcie problem będzie rozwiązany.
   – Mnie się też tak zdawało – odpowiada, nie podzielając mojej euforii. – Żona nie chce odejść od matki.
   – Dlaczego? – zapytałem zdumiony. – Nie rozumiem.
   – Matka zdołała ją przekonać, że jest nieodzowna w jej życiu, i to w każdym wymiarze. A równocześnie tak ją urobiła przeciwko mnie, że żona boi się ze mną samym zamieszkać.
   – Czy może przyjść pańska żona na rozmowę ze mną?
   Przyszła młoda, zmęczona kobieta. Mówiła cichym głosem z opuszczoną głową.
   – Ja chcę tylko spokoju. Ja nie zgadzam się na ciągłe awantury. Ja widzę, co się dzieje z dziećmi. To jest w końcu moja matka. Niezależnie od tego, cokolwiek by powiedzieć przeciw niej. Ja zawsze stanę po jej stronie.
   – Ale, jak słyszę, będziecie mieli mieszkanie własnościowe. Bardzo się z tego cieszę. A pani? – Spuszczona głowa i brak odpowiedzi. – Zdaję sobie z tego sprawę, że mama jest pani pomocna w gospodarstwie i w wychowaniu dzieci – czuję, że wchodzę na śliski grunt.
   Kobieta nie podejmuje tematu. Zapada milczenie.
   Po chwili półgłosem mówi:
   – Ale ja się go boję. On, gdy się zdenerwuje, jest nieobliczalny.
   – Gdy się znajdziecie we własnym mieszkaniu, skończą się te stresy, które najbardziej wam dokuczają. To będzie nowe życie.
   Przyszli oboje.
   – Ma pani za męża człowieka uczciwego. Nie pije, nie pali, nie lata za dziewczętami. Ciężko pracuje. Jedyna płaszczyzna niezgody to matka pani. Spotykacie się z nią dwie do czterech godzin na dzień, bo resztę czasu spędzacie w pracy. Ona pozostaje cały czas w domu. Jedno żądam od pani męża: zachowania się kulturalnego. Niezależnie od tego co matka powie, jak się postąpi, pan nie powinien reagować w podobny sposób, płacić tą samą złą monetą. To jest kobieta, to jest matka pańskiej żony. A jeżeli chodzi o matkę pani, to bardzo proszę porozmawiać z nią, żeby przez te dwie do czterech godzin, kiedy wy jesteście w domu z dziećmi, żeby nie ingerowała w wychowanie waszych dzieci. Abyście przejęli w sposób zdecydowany i całkowity prowadzenie waszych dzieci. Wkrótce doczekacie się własnego mieszkania. To nie znaczy, że trzeba będzie zerwać kontakt z mamą. Oczywiście, ona jest w pełni sił, nie potrzebuje na razie waszej pomocy. Jak będzie dalej, zobaczymy co Pan Bóg da. Ale jak na razie wyobrażam sobie odwiedziny u mamy z dziećmi i odwiedziny mamy u was. Zwłaszcza z okazji świąt, ale nie tylko. To będzie nowe życie. Na innej zasadzie. Na innych prawach. No i na innych nerwach.