Biblioteka



KOLESIE





KOLESIE



   To zaczyna się bardzo wcześnie. Pierwsze wyjście dziecka z domu. Pierwsze bawienie się z innymi dziećmi na podwórku – i już z dzieckiem wchodzi nowy świat. Wchodzi „nowe”: zwroty, okrzyki, nowy sposób mówienia, zachowania się – nowe myślenie. Już jest nowy świat w mieszkaniu – dotychczas o nienaruszonym spokoju.
   To zaczyna się wcześnie – od pierwszego pobytu dziecka w przedszkolu. Wchodzą do domu nie tylko katarki, anginy, kaszle, wysypki, ale właśnie ten nowy styl zachowania, nowy język, sposób wyrażania, reakcji, nowe słownictwo.
   – Mamusiu, a co to znaczy?
   To dobrze, gdy się dziecko spyta. A czasem posługuje się bez pytania, nie wiedząc, co to znaczy. Bo usłyszało. Bo kolega tak mówi. Bo koleżanka tak mówi. I padają słowa okropne, od których uszy więdną.


* * *


   Są domy, gdzie panuje pozornie idealny spokój. Dzieci są grzeczne i bardzo posłuszne. A tata nie mówi, tylko głosi kazanie. Albo mama głosi kazanie. Bywa, że oboje równocześnie pouczają, jak ma być. W odpowiedzi zapada milczenie. Bo dzieci nauczone tego, że lepiej nie reagować. Bo mógłby się ktoś tylko odezwać, to tata z wrzaskiem, to mama z wrzaskiem: „Tak musi być i koniec. Ja tu rządzę. Jak ci się nie podoba, to się wynoś!”.
   Kończy się to rozmaicie. Czasem dziecko ucieka z domu. Już nie wytrzymuje. Już ma dość wszystkiego. Bierze, co popadnie pod rękę, pakuje w plecak i ucieka.
   Czasem nie ucieka z domu. Ucieka do wewnątrz. Buduje w sobie swój świat – zamknięty, hermetyczny. Świat oporu, sprzeciwu, buntu – stłumionego. Bo przytrzymanego na siłę – przez zakaz rodziców, przez groźby rodziców. Ale emigracja wewnętrzna czasem kończy się samobójstwem.


* * *


   Co robić? Jak się powinni zachować rodzice?
   Dopuścić – niech dziecko mówi. Niech dziecko wszystko mówi. Niech przyniesie całe podwórko do mieszkania. Niech przyniesie przedszkolny czy szkolny sposób zachowania się, wyrażania się, reakcji, słownictwo. Niech mówi. Swobodnie. Nie bojąc się, że zostanie ukarane, skrzyczane przez rodziców.
   – To znaczy – tolerować?
   – Nie. Tłumaczyć, na spokojnie.
   Bo to się zaczyna od tego innego, obcego, ordynarnego słownictwa. To się zaczyna od tych chamskich sposobów zachowania. Ale na tym się nie kończy.
   To tylko sygnalizuje inny, groźny światopogląd. Nowe myślenie, które można sformułować następująco: W tym nowym świecie dozwolone jest odpisywanie, wagary, kłamstwa, oszustwa, kradzieże, napady, papierosy, wódka. Bo koledzy to, bo koledzy tamto. Złapali ucznia z niższej klasy, odebrali mu pieniądze i tym się chwalą! Napadli na kobietę, wyrwali torebkę – i mają pieniądze. Rozbili kiosk – i mają pieniądze, i mają rozmaite rzeczy, zabawki. I nic im się nie stało! I wszyscy się z tego śmieją, wszyscy im zazdroszczą, wszyscy korzystają z tego. Bo tamci rozdają dla szpanu.
   Niech dzieci to mówią przy rodzicach. Niech to rodzice usłyszą na własne uszy. Nie na to żeby łamać ręce, tylko żeby wiedzieć, co się z dzieckiem dzieje. Co się w dziecku dzieje. Jakie zagrożenia są aktualne.
   To więc idzie nie tylko o słownictwo czy sposób zachowania – to idzie o światopogląd tak zwany podwórkowy. Przedszkolny. Szkolny. Pozaszkolny. Ponadszkolny. Który trzeba prostować, ustawiać, przedyskutować.
   Tylko w dialogu można coś uzyskać. Nie żadnym zakazem, żadnym zabronieniem.


* * *


   Ale na to dziecko musi mieć zaufanie do rodziców – rodzice muszą mieć zaufanie do dziecka. I wtedy tylko jest szansa na to, żeby dziecko się odkryło – swoją tajemnicę brudną, czy podejrzewaną za brudną, żeby ją ujawniło, spytało, wypowiedziało, wypłakało, wykrzyczało. Albo nawet zdeklarowało się, że teraz przeszło na inne myślenie, że teraz skończył się czas rodziców.
   Bo trzeba sobie zdawać sprawę, że na tym etapie w życiu dziecka rodzice schodzą na plan drugi, trzeci, dziesiąty. Na planie pierwszym pojawia się kolega, koleżanka. To są nowe autorytety, z którymi trzeba zmierzyć się rodzicom, którym rodzice muszą sprostać. I nawet gdy nie sprostają, przynajmniej żeby podjęli dialog.