Biblioteka



ROZWÓD JEST TRAGEDIĄ





ROZWÓD JEST TRAGEDIĄ



   Opowiada mi człowiek niedawno po rozwodzie o tym, jak wygląda jego prawo do dziecka. Otwiera mu drzwi jego była żona:
   – A ty co tu robisz?
   – Przyszedłem po dziecko.
   – Czemuś nie zatelefonował, że masz zamiar przyjść?
   – Przecież wiesz, że zawsze w tym dniu, o tej porze przychodzę.
   – Nie mogę ci dać dziecka, ona teraz z koleżankami się bawi i nie ma zamiaru iść do ciebie.
   – Spytaj ją.
   – Nie będę pytała.
   – Mam prawo, sąd mi przyznał możliwość spotykania się z moim dzieckiem.
   – Ty mi z prawem nie wyjeżdżaj. A miałeś prawo odejść z domu i związać się z tą zdzirą?!
   – Nie krzycz tak na korytarzu. Ludzie słyszą, dziecko słyszy.
   – A niech słyszą! I dziecko niech słyszy! Niech wie, jakim draniem jest jego ojciec!
   Opowiadam tę historię jako próbkę tego, czym żyje on i jego dziecko. A zdawało mu się, że horror się zakończył i zacznie normalne życie.


* * *


   Co się wokół widzi bardzo często, to rozgrywanie dzieckiem swoich spraw osobistych rozwiedzionych małżonków. Ojciec odszedł z domu albo matka odeszła z dzieckiem z domu – w zależności od tego, jakie były układy. Zdawałoby się, że koniec z awanturami. Ale w rzeczywistości, wcale końca nie ma. Matka nie chce dawać dziecku możliwości skontaktowania się z ojcem, matka nie chce pozwolić na to, żeby ojciec przychodził do dziecka. A przynajmniej korzysta z okazji, by zrobić choćby  krótką awanturę. Dziecko jest sposobnością do tego, żeby powiedzieć tak zwaną prawdę mężowi, tak zwaną prawdę żonie.
   Jakby to nie nazwać, jest to również proces przetargu. Ojciec chce kupić dziecko, matka chce kupić dziecko. Chce, żeby dziecko stanęło po jej stronie, chce, żeby dziecko stanęło po jego stronie. Do tego służą również różne sposoby, choćby prezenty, choćby zgoda na rozmaite zachcianki dziecka, na co by się nie zgodziła w innym wypadku. A to tylko w tym celu, żeby się okazać lepszą od ojca, żeby się okazać lepszym od matki.
   A powiedzmy sobie na początku i na końcu: dziecko kocha ojca, dziecko kocha matkę, Jaka by nie była matka, to jest matka. Jaki by nie był ojciec, to jest ojciec. Jest ukochany przez dziecko. Jeżeli matka usiłuje ośmieszyć, poniżyć, wykpić, skompromitować, w jakiś sposób zdezawuować ojca w oczach dziecka, to robi kardynalny błąd. I właściwie zraża sobie dziecko do siebie. Bo dziecko nie chce naruszania autorytetu ojca, jaki nosi w swojej duszy. Nawet gdyby ten ojciec był pijakiem, nawet gdyby ten ojciec był jakimkolwiek złoczyńcą, to jest ojciec. Dziecko chce mieć ojca. I szanuje ojca, jaki by nie był.
   Podobnie jeżeli chodzi o matkę. Ojciec sobie musi z tego zdawać sprawę, że rozwiedziona żona jest matką jego dziecka. I nie wolno mu niszczyć godności matki w oczach dziecka. Dziecko nie pozwoli odebrać sobie miłości do swojej matki. I tego powinni być rodzice świadomi, że ta walka jest walką z wiatrakami.
   Dodaję jeszcze coś więcej – dla dziecka rozwód jest skazą na całe życie. Jest zachwianiem wiary w ludzką miłość, we wierność, w odpowiedzialność. Bo jeżeli najdrożsi ludzie na świecie potrafili się czegoś takiego dopuścić, to wobec tego wszystko pozostaje pod znakiem zapytania. I to jest krzywda największa. A takie targowanie się o dziecko pogłębia to zachwianie. Rozwód jest dla dziecka tragedią. I będzie tą tragedią do samego końca życia. Niemniej tę tragedię można jakoś ratować, przynajmniej starać się ratować kulturą bycia, kulturą zachowania się.
   Niestety, rzadko spotyka się rodziny, gdzie dopuszczanie ojca do dziecka przez matkę, gdzie dopuszczanie matki do dziecka przez ojca odbywa się w sposób kulturalny. Niemniej, są takie dzieci, które są uszanowane, które są traktowane nie instrumentalnie. Które mają swoją matkę, które mają swojego ojca mimo rozwodu.


* * *


   – Wiem, że ona przepada za ojcem. Gdy jest czas jego przyjścia, to dosłownie liczy minuty, Nie może się doczekać, kiedy przyjdzie.
   – No to nadzwyczajne.
   – Ale on umie ją sobie pozyskać. Za każdym przyjściem jakiś prezencik. Tymi zabawkami, zabaweczkami jej pokój cały jest zarzucony.
   – Czyli kupił ją, tak?
   – Nie, nie, to jest coś więcej. Mała go autentycznie kocha. On jest w jej myślach, w jej planach. Kiedyś mi się wyrwało: „Twój ojciec jest głupi”. Zareagowała natychmiast: „Mój tatuś nie jest głupi”.