Biblioteka



TWOJE IMIĘ




 
TWOJE IMIĘ



   Proszą mnie rodzice, żebym im ochrzcił dziecko. Pytam:
   – Jakie imię macie zamiar mu nadać?
   – Wika – słyszę nieoczekiwaną odpowiedź.
   – Przepraszam? Co to znaczy „Wika”?
   – No Wika. Nie może być Wika? To bardzo ładne imię.
   – Czy jest święta Wika? – zapytuję, usiłując odszukać w mojej pamięci świętą o takim imieniu.
   – To ksiądz powinien wiedzieć. Ja naprawdę nie wiem, czy jest święta Wika.
   I wtedy przychodzi mi odpowiedź do głowy:
   – To chyba zdrobnienie od Wiktoria. Męczennica spod Rzymu w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Wiktoria z łaciny znaczy zwycięska – mówię trochę do nich, trochę do siebie. – Imię bardzo piękne. Dynamiczne, pozytywne. Sprawdziło się w życiorysie świętej.


* * *


   Dać komuś imię. Nadać komuś imię. To bardzo ważna sprawa. To przecież ma być patron człowieka na całe życie. Patron, a więc opiekun.
   Potrzebne tu inne myślenie. Oparcie się na prawdzie o świętych obcowaniu – że stanowimy jedną rodzinę. My żyjący tu na ziemi, święci w niebie. Pomagamy sobie wzajemnie. My, rodzice, oddajemy nasze dziecko jemu – wielkiemu świętemu  w szczególną opiekę. Aby się wstawiał za nim do Boga, by Ten strzegł je przed nieszczęściem, przed złymi ludźmi i pomagał mu dorastać do prawdziwego człowieczeństwa. Tak jak on sam – patron dziecka – dorastał do świętości przez swoją mądrość głęboką i wielką miłość. Żeby i nasze dziecko, podobnie jak on, służyło ludziom.
   A więc nadać komuś imię to ważna sprawa. To nie może być uczynione pochopnie. Tylko dlatego, że ładnie brzmi. Tylko dlatego, że jest modne. Faktycznie, był czas, kiedy dziewczęta nazywano Zofia, chłopców Józef czy Antoni. Potem przyszła moda na Jacka, Jurka. Teraz – Łukasza. Dziewczęta potem – Joanny, teraz Agnieszki. Chociaż wszystkie są zdystansowane przez Annę.
   Pytam:
   – Aniu, wiesz, kto jest twoją patronką?
   – Święta Anna – odpowiada rezolutnie.
   – A kto to był ta święta Anna?
   – Tego nie wiem.
   I znowu wyrywa się pytanie: Gdzie są rodzice, którzy nadali swojemu dziecku takie imię? Dlaczego nic nie zrobili, aby przybliżyć tę postać, zainteresować nią dzieciaka do tego stopnia, żeby spontanicznie wziął ją za swojego idola, za kogoś bardzo bliskiego. Czasem trzeba trochę trudu, aby rozczytać się w literaturze na ten temat, aby dziecku wytłumaczyć, dlaczego zostało nazwane tym imieniem, czym się kierowali rodzice, że dali mu to właśnie imię.
   – A tobie jak na imię?
   – Marysia.
   – A która Marysia?
   – Marysia.
   – A kiedy obchodzisz imieniny? Na Zielną, Siewną, Gromniczną, Różańcową, Szkaplerzną, Częstochowską, Kalwaryjską?
   Niektórzy wolą inaczej:
   – Moje dziecko ma takie imię, jakie sobie przyniosło.
   – Co to znaczy?
   – Ma imię tego świętego, w którego dniu przyszło na świat. Przecież to nie jest przypadek, tylko Opatrzność Boża.
   Proszę bardzo. Możemy tak podchodzić do sprawy, Ale również w tym wypadku trzeba z tego faktu wyciągnąć pełne konsekwencje.


* * *


   A już tak całkiem na marginesie tej sprawy: na każdym kroku grozi nam banalizacja naszego życia – przede wszystkim religijnego, ale i w ogóle kulturalnego. A ta trywializuje, spłaszcza, wypruwa z treści, pozostaje tylko na zewnętrznych formach.
   I musimy się pilnować, by nie popadać w nią, na każdym kroku. Sposób nadawania imienia naszemu dziecku jest tego przykładem: Tak podchodzimy do tej sprawy, jak my sami traktujemy swoje imię. Jeżeli nasz patron jest dla nas kimś ważnym, to znajdzie to odbicie przy chrzcie naszego dziecka.