Biblioteka



5. Spotkanie  w  Białej



 


5.


Spotkanie  w  Białej



    Helenka weszła do refektarza, żeby posprzątać ze stołu po śniadaniu. I zaskoczona zobaczyła siedzącą przed pustym nakryciem jakąś siostrę. Ta podniosła głowę i twarz jej się rozjaśniła aż do śmiechu:
    – Alem zaspała. Przepraszam, że tak spóźniona przyszłam na śniadanie.
    – Nic nie szkodzi, nic nie szkodzi. Zaraz przyniosę, co trzeba. Jeszcze wszystko ciepłe, nic nie wystygło. Będzie na pewno smakowało.
    Helenka odpowiadała, zbierając równocześnie zużyte filiżanki i talerzyki na tacę.
    – Ale czy mnie oczy nie mylą? To siostra Faustyna.
    – Tak, we własnej osobie – odpowiedziała zaskoczona.
    I dopiero teraz przyglądnęła się gościowi.
    – To przecież my się dobrze znamy. Ze Skolimowa, gdzie spędziłyśmy razem kilka tygodni.
    Ale i Helenka zdążyła sobie przypomnieć dobrą twarz starej siostry profesorki.
    – Bardzo się cieszę, że znowu spotykam matkę profesorkę.
    Podeszła i serdecznie się z nią przywitała.
    – A co z wielebną towarzyszką matki? Też przyjechała do nas do Białej? – spytała Helenka.
    – Nie, nie. Skolimów tak dobrze na nią podziałał, że zdrowa jest jak ryba. Tylko ja, takie stare skrzypiące koło, potrzebuję znowu trochę odpoczynku. Ale cieszę się, że siostra tu pracuje. To sobie nieraz pogadamy. Nawet teraz.
    – Już już, tylko przyniosę śniadanie.
    Przyniosła co trzeba i usiadła na krześle. Profesorka powoli zabrała się do jedzenia i do mówienia.
    – Przecież upłynęło zaledwie parę lat od Skolimowa, a tak dużo się zdarzyło. I zmieniło. W świecie, w Polsce, no i trochę w naszym zgromadzeniu. Właśnie, a propos naszego zgromadzenia. Doszły do mnie słuchy, jakoby siostra widywała Pana Jezusa i Matkę Boską i świętych w modlitwie.
    – Tak, to mi się zdarza – odpowiedziała Helenka.
    – No jednak to nie plotka, tylko prawda, skoro mi to siostra mówi. To po pierwsze. Ale po drugie, czy to prawda, że Pan Jezus polecił, by siostra Go wymalowała takiego, jakiego zobaczyła? I podpisała: „Jezu, ufam Tobie”?
    – To i ta najnowsza wiadomość dotarła już do wielebnej matki?
    – Ale bo to tak idzie. Pocztą pantoflową. Matka przełożona opowie siostrze asystentce, siostra asystentka opowie zaprzyjaźnionej siostrze i tak od ust do ust rozchodzi się informacja. Jedna coś doda, druga coś ujmie – jak to z plotką bywa.
    – A więc tak. Takie polecenie otrzymałam.
    – No to i ta sprawa załatwiona. Może jako uzupełniające pytanie: czy jest to prawda, że Jezus zapewnił siostrę, że kto ten obrazek będzie czcił, to będzie zbawiony?
    – To mniej więcej tak było.
    – Co to znaczy „mniej więcej”?
    – Będzie zbawiony, jeżeli ten człowiek potraktuje ten akt jako w pełni religijny.
    – Co siostra ma na myśli?
    – Choćby ten napis: „Jezu, ufam Tobie”. To nie może być powiedziane, odczytane czy nauczone na pamięć. Ale przeżyte całą głębią swojego serca. To znaczy, trzeba prawdziwie zawierzyć Bogu, że jest miłosierny względem mnie, że jest przy mnie zawsze, wciąż, że mnie niesie w swoich objęciach, że mną kieruje, podsuwa mi dobre myśli, dobre pomysły, propozycje, że mnie upomina, prosi, tłumaczy, inspiruje, żebym była twórcza, pracowita, kochająca, radosna. To zdanie „Jezu, ufam Tobie” to skrót myślowy, za którym musi stać autentyczne przeżycie człowieka.
    Helenka rozpaliła się tym mówieniem, bo nie tylko mówiła, ale i gestykulowała. Stara profesorka powoli jadła bułkę z masłem, popijała kawę i przyglądała się jej, i słuchała. Gdy Helenka skończyła, wyczerpana mówieniem, zapadła cisza. Potem stara nauczycielka odezwała się:
    – Pomyliłam się. Przepraszam. Myślałam, że siostra jest jedną ze zwariowanych dewotek, które zapewniają wszystkich, że wystarczy napisać łańcuszek do świętego Antoniego, a on wszystko załatwi, spełni i zbawi. Przepraszam, siostra nie jest głupia. Siostra jest po prostu mądra. Będę dziękowała Bogu, że taką siostrę dał naszemu zgromadzeniu, Polsce i światu. Ja wiem, że siostra mogłaby mi dużo jeszcze opowiedzieć na ten temat, ale ja też nie jestem całkiem głupia. Mnie wystarczyło, że usłyszałam to, co siostra powiedziała. Przynajmniej na dzisiaj to mi wystarcza. A potem możemy sobie porozmawiać.