Biblioteka



91 - 95




91.  Nikt ci niczego nie wyrzuca, nie wypomina. Tylko Pan Jezus wisi na krzyżu- i wszystko jest jasne. Bez kazania. Tylko wisi, a ty nie śmiesz oczu podnieść  i popatrzeć na Niego. Bo czujesz, że jesteś podły, fałszywy, że okłamujesz innych, że jesteś leniwy, ordynarny, bardzo mały.


*


     Nobody rebukes you for anything, reproaches you with anything. Only Jesus hangs on the cross – and everything is clear. Without any sermon. He hangs on the cross and you dare not look at Him. Because you feel that you are despicable, insincere, you lie, you are lazy, vulgar, very small.


***


92.  Codziennie jesteś sprzedawany za miskę soczewicy. Codziennie jesteś zdradzany za 30 srebrników. Codziennie napotykasz mnóstwo nietaktów, niedelikatności, interesowności, manipulowania twoja osobą, nie mówiąc już o aktach brutalności, chamstwa, nieuczciwości.
     Naucz się mówić: nieważne. Bo inaczej zaleje cię fala błota. Bo inaczej, gdy będziesz to wszystko zapamiętywał, analizował, udusisz się. To jest droga do samozniszczenia.
     Ci, którzy lądują w zakładach psychiatrycznych albo popełniają samobójstwo, maja rację oskarżając otoczenie. Ale są również sami winni.
     Dlatego naucz się mówić:  nieważne.
     Tym bardziej, że i ty nie jesteś bez winy i ty sprzedajesz swoich braci za miskę soczewicy, zdradzasz ich za 30 srebrników. Spleceni w uścisku wzajemnej winy umiejmy sobie nawzajem przebaczyć.


*


     Every day you are sold for a lentil soup. Every day you are betrayed for 30 silver coins. Every day you face so much tactlessness, unkindness, you are manipulated, not to mention the acts of brutality, rudeness, dishonesty.
     Learn to say: it doesn’t matter. Because otherwise you will be swamped by a wave of mud. Because otherwise, if you brood everything on, you will suffocate. It is a way of self-destruction.
     Those who finish in mental institutions or commit suicide are right when they put the blame on environment. But they are also responsible for that.
     That’s why learn to say: it doesn’t matter. All the more, you are not without sin as well. You sell your fellow men for a lentil soup, you betray them for 30 silver coins. Plaited in embrace of mutual guilt let’s learn to forgive each other.


***


93.  Każdy człowiek potrzebuje pewnej ilości pogłaskań. Bez nich nie potrafi żyć normalnie.
     Często bywa tak, że kiedy dziecko jest niegrzeczne, nie słucha, dokucza, robi na złość, wtedy wystarczy, żebyś się nim zainteresował, zwrócił na nie uwagę, współczuł.
     Gdy nagle okaże się, ze twoi rodzice zrobili się uparci, niemożliwi, że nic nie rozumieją, wtedy uśmiechnij się do taty, powiedz mu dobre słowo, pocałuj mamę.
     Wtedy, gdy zobaczysz, że twój mąż wstał lewą nogą z łóżka albo może miał ciężki sny, to zagadnij serdecznie, podziękuj za stare nawet już sprawy, pochwal go za jakieś osiągnięcie. Gdy spostrzeżesz, że żona nie wiadomo o co mam muchy w nosie, powiedz jej jakiś komplement, przycieś kwiatki. 
     A gdy ty sam będziesz już zmęczony, zdenerwowany, kup sobie ciepłe pantofle albo inny drobiazg. A gdy już sobie obrzydniesz ponad wytrzymanie, idź do fryzjera. Umiej uśmiechnąć się od siebie.


*


     Each man needs a certain amount of caress. He can’t live without it.
     Very often when a child is naughty, disobedient, annoying, spiteful, it will suffice if we talk to him, pay attention to him, show sympathy.
     When your parents suddenly turned out to be stubborn, when it seems they are unbearable, they don’t understand a thing, then smile to your dad, tell him something good, kiss your mama.
     When you see that your husband has got out of bed on the wrong side, or maybe he has had a bad dream, talk to him heartily, thank him for what he has done, even if it’s an old matter, praise him for a success of any kind. When you notice that your wife has the blues, and you don’t know why, pay her a compliment, bring her some flowers. 
     And when you yourself are tired and nervous, buy a pair of warm and comfortable slippers or other trifle. And when you feel odious, unbearable, go to a hairdresser. Learn to smile to yourself.


 ***


94.  Odezwij się do człowieka, który jest obok ciebie. Milczenie bardzo krótko bywa obojętne. Szybko przeradza się w  obcość, wrogość – do nienawiści włącznie. Tylko milczeniu wobec przyjaciela nie grozi żadne niebezpieczeństwo.


*


     Say something to a man who sits beside you. Silence is inoffensive just a short time. It transforms quickly into strangeness, hostility – and even hatred. Only when you remain silent if front of your friend you can be sure you are safe.


***


95.  Tyle dróg, ścieżek, śladów, drogowskazów, haseł, transparentów, świateł, neonów, tyle hałasu, nalegań, wezwań, nakazów, próśb. Tyle gwiazd.
     A ty – potrącany przez rozbieganych ludzi, którzy to w tę, to w tamta stronę, to do przodu, to do tyłu – przytul Jezusa do serca swego, tak jak Matka Najświętsza, gdy szła z Nim przez tłum do świątyni. Nie daj się zastraszyć, zakrzyczeć, zagadać, nie daj się zwieść. Nie daj Go sobie wytrącić z rąk. To wtedy dojdziesz.


*


     So many ways, paths, traces, road signs, slogans, banners, lights, neon signs, so much noise, demands, calls, orders, requests. So many stars.
     And you – pushed by people rushing here and there, moving in panic this way or the other – cuddle Jesus to your heart, like Mother Mary did,  when she was walking with Him through the crowd to the temple. Don’t let anyone intimidate you, shout you down, talk you down, deceive you. Don’t let anybody snatch Him out of your arms.  Only then you will reach the place where you’re going.