Biblioteka



14





       CI, KTÓRYM SIĘ BÓG OBJAWIŁ



     Zwróć uwagę na fragment Księgi Rodzaju, pierwszej księgi Starego Testamentu: „A gdy ujrzał Bóg ziemię skażoną (bo wszelkie ciało skaziło było drogę swą na ziemi), rzekł do Noego: Koniec wszelkiemu ciału przyszedł przede mną: napełniona jest ziemia nieprawością od oblicza ich, a ja wytracę ich z ziemią. Uczyń sobie korab z drzewa heblowanego … Oto ja przywiodę wody potopu na ziemię … I wnijdziesz do korabia ty i synowie twoi … I uczynił Noe wszystko, co mu Bóg przykazał”.
     To wydarzenie możemy niewątpliwie nazwać Bożym objawieniem: Bóg ujawnia człowiekowi tajemnicę swojej woli.
     Zauważ, że Noe nie był Izraelitą. Do powstania narodu żydowskiego było jeszcze bardzo daleko. Patriarcha Noe, jeden z praojców ludzkości, otrzymał objawienie od Boga, który objawił był już Siebie samego pierwszym rodzicom rodu ludzkiego, na samym początku dziejów ludzkości.
     Krótko mówiąc: Bóg jest Bogiem wszystkich ludzi, nie tylko Izraelitów. Wszystkich chce zbawić: dać szczęście wieczne, wszystkim chce pomóc w dążeniu do niego. Od początku otoczył troską człowieka i od początku objawił mu Siebie.
     Ale przyszedł czas, kiedy Bóg uznał ludzkość za na tyle dojrzałą, że mógł jej przekazać pełnię prawdy nadprzyrodzonej. Rolę narzędzia w tym przekazie odegrał naród żydowski.
     Na linii dziejów ludzkości jego dzieje stanowią maleńki odcinek. Naród ten przygotował Bóg na przyjście Jezusa Chrystusa. Nie wolno więc go traktować jako całość dla siebie, w oderwaniu od reszty ludzkości. Bóg Izraela nie miał być i nigdy nie był Bogiem narodowym. Pozostał Bogiem wszystkich. Izrael służył sprawie ludzkości.
     Patrząc z odległości kilku tysięcy lat, które nas dzielą od czasu powstania narodu izraelskiego, widzimy, jak Bóg przygotował optymalne warunki na to, aby prawda potrzebna ludziom do zbawienia została przyjęta, zrozumiana, przechowywana i przekazana innym. Bóg wybiera maleńki naród religijnego wschodu.
     „Jahwe rzekł do Abrama: Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród… Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i Ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi. Abram udał się w drogę, jak mu Jahwe rozkazał”.
     Bóg wybiera jednego człowieka jako głowę narodu i zawiera z nim przymierze. To słowo będzie wciąż wracało na przestrzeni dziejów Izraela. Ma bardzo poważne znaczenie. „Bóg zawiera przymierze”, to znaczy łączy się z narodem: bierze go za swoją własność. Przez ten akt Bóg staje się dla tego człowieka, dla całego narodu, którego Abraham był początkiem, dla całej ludzkości, dla której wzorem był Izrael, OSOBĄ: transcendentnym TY. Przez ten akt Bóg wyraźnie nawiązuje z człowiekiem dialog: zwraca się do niego ze swą Prawdą, ze swoją Miłością i czeka na akceptację, odpowiedź – na zaufanie. Mały naród, prowadzący początkowo jeszcze tryb życia koczowniczy, zajmujący się hodowlą bydła, odcięty – pod grozą sprzeniewierzenia się Bogu – od wpływów kulturalnych i religijnych narodów sąsiednich, skupiony wokół jednej świątyni, miał niezachwianą pewność, że góruje nieskończenie nad wszystkimi narodami – pod względem kulturalnym, gospodarczym, militarnym potężniejszymi niż on – ponieważ on właśnie jest ludem Boga Prawdziwego.
     W tych specyficznych warunkach następuje nasilenie objawień Bożych. Najpierw dzieje się to za pośrednictwem wybranych patriarchów, takich jak: Abraham, Samuel, Mojżesz; królów, jak: Dawid, Salomon; proroków, jak: Izajasz, Jeremiasz. Mężowie ci w konkretnych sytuacjach życiowych żądali od narodu, od króla wypełnienia czegoś w imię objawienia, jakie otrzymali od Boga. Jako świadectwo, że to, co mówią, jest z nakazu Bożego, mieli siebie samych, swoje życie, a także cuda, które ich działalności towarzyszyły.
     Te warunki izolacji narodu żydowskiego znakomicie służyły również temu, aby prawda objawiona mogła być wiernie zachowywana i przekazywana następnym pokoleniom.


*
*          *


     Po ciężkim dniu pracy przy pasącym się bydle powrót do obozu. Szybko zapadająca noc. Wszyscy zgromadzeni wokół ogniska. Na rożniepiekący się baran. Nie można żyć wciąż sprawkami i sprawami rodu i stada. Trzeba coś wiedzieć więcej, szerzej. Patriarcha rodu to ten, który wie, bo słyszał od swoich przodków. Słuchał ich tak, jak teraz jego słuchają inni. Mówi wciąż to samo, ale wciąż tak samo wielkie, ważne, istotne. Sprawy, które dotyczyły każdego z nich osobiście, ale równocześnie przekraczały ramy ich małego światka. Sprawy, które były własnością tak ich narodu, jak i całej ludzkości, której byli przedstawicielami przed Bogiem. Pamięć nieobciążona żadnymi wiadomościami przechowywała z matematyczną dokładnością słowa słyszane, na to, żeby kiedyś przekazywać je następnym pokoleniom.
     Odkąd sztuka czytania i pisania stała się bardziej powszechna, notowano ważniejsze szczegóły przekazów ustnych, a zapisy te były pieczołowicie strzeżone przez naród.


*
*          *


     Naród żydowski był na przemian wierny swojemu Bogu i sprzeniewierzał Mu się. Jak za jedno był hojnie wynagradzany, tak za drugie dotkliwie karany. Teraz, z odległości czasu, widzimy, że nie był to bezładny dialog. Konkretne wskazania, nakazy, nagrody, kary rzutowały na zdarzenia inne, podobne. To, co było aktualne dla ludzi wplecionych bezpośrednio w akcję, stawało się dobrem wspólnym całego narodu, objawieniem przekraczającym ramy historyczne tego jednego wypadku, tego jednego zdarzenia.
     Z biegiem lat Żydzi coraz lepiej wiedzieli, jaki jest Bóg, czego od nich chce, jakie są warunki tej nowej rzeczywistości. To była akcja wychowawcza zakrojona na wielką skalę. Możemy teraz obserwować, jak w miarę upływu czasu coraz bardziej precyzowały się takie pojęcia, jak miłość Boga, sprawiedliwość, grzech, niebo, piekło; jak od bardzo prymitywnych wyobrażeń, od pojęć alegorycznych, enigmatycznych następowało przejście do pojęć jasnych, precyzyjnych; jak eliminowane były personifikacje, odzyskiwały istotne znaczenie metafory.
     Ten wielki proces wychowawczy był zarazem okresem przygotowującym na przyjście Tego, który mógł sam o sobie powiedzieć: Jam jest Prawda.