Biblioteka



39





       PO CO CHODZIĆ DO TEATRU



     Kto to są artyści? Artyści to są ludzie, którzy potrafią zobaczyć sprawy ważne w całej ostrości, podczas gdy inni widzą je tylko przez mgłę. To są ludzie, którzy potrafią przeżyć do głębi największe prawdy ludzkiej egzystencji, jakich istnienie inni tylko przeczuwają. To są ludzie, którzy umieją wyrazić to, co czują, w formach prostych i czytelnych dla swojego otoczenia.
     A więc artyści nie tylko potrafią  z o b a c z y ć  w całym zachwycie Piękno, Dobro, Prawdę, nie tylko potrafią w całym przerażeniu zobaczyć zło, głupotę, brzydotę, interesowność ludzką, ale i dają tej rzeczywistości świadectwo. Bo nie są w stanie zmieścić się w sobie samych z tym objawieniem, łaską czy – jak niektórzy nazywają – natchnieniem. Chcą  p r z e k a z a ć  to, co sami przeżyli: oczarowanie czy wstręt, nakreślić ludziom drogę, ostrzec przed niebezpieczeństwem. I dlatego wciąż świadczą. Świadczą, że poza człowiekiem i jego egoizmem, jego maleńkimi czy większymi sprawkami jest Sprawa. I temu zadaniu poświęcają swoje życie.
     Tak więc do tego, żeby dzieło sztuki mogło powstać, nie wystarcza wrażliwość na ludzkie sprawy; musi się dołączyć jeszcze umiejętność, dar wyrażania, nadania przeżyciu takiej formy zewnętrznej, która by znalazła oddźwięk w ludziach, która stałaby się dobrem intersubiektywnym, która sprawiłaby, że to nie będzie tylko „moje zanotowanie” – na własny użytek artysty – ale zanotowanie dla ludzi, na to, żeby ktoś, kto przyjdzie na sztukę teatralną, na koncert, na wystawę malarstwa, weźmie do ręki książkę – odebrał poprzez te dzieła rezonans tej samej muzyki, którą rozbrzmiewał twórca, żeby w nim obudziła się, żeby w nim została uruchomiona ta sama rzeczywistość człowieczeństwa, z której wyrosła ta sztuka. I dlatego całymi godzinami nad jednym zdaniem powieści, nad jedną frazą tekstu, nad zestawem dwóch słów w poezji, nad jedną kreską, nad jednym kadrem, aby one – ten kadr, ta plama – tak zadziałały na ludzi, żeby i oni doznali tego, co przeżył twórca. Chcą pomóc ludziom, by byli ludźmi.
     Bywa, że znamy ich nazwiska i imiona. Bywa, że żyją wśród nas albo umarli niedawno. Ale bywa, że nie wiemy, komu zawdzięczamy arcydzieła sztuki kultury egipskiej, Etrusków czy Inków, Greków czy Rzymian – a one wciąż świecą ludzkości, prowadząc ją na drogi człowieczeństwa.
     A my, którzy nie jesteśmy twórcami? Opowiedział mi kiedyś przewodnik po Krakowie ciekawy szczegół: że wycieczki, które prowadzi na dziedziniec Collegium Maius, milkną. Robi się cicho wśród najbardziej rozgadanych grup.
     My też jesteśmy z tej samej gliny, co artyści, tylko z trochę twardszej. I przychodzimy brać.
     Bo tak już jest, że praca, nawet najwspanialsza, zmęczy cię. Wyczerpie cię fizycznie i psychicznie. I to tym bardziej, im bardziej intensywne jest twoje zaangażowanie. Wyprujesz przy niej ze siebie wszystko, na co cię tylko było stać, i poczujesz się pusty jak dzban. Dogryzą ci ludzie, którym służysz, zamęczą cię. I zacznie coraz bardziej ogarniać cię zniechęcenie, gasnąć dawny, młodzieńczy zapał. Zacznie ci się zdawać, że ucieka ci spod nóg grunt, na którym stałeś, że ginie sens twojego życia. Zacznie się pojawiać pokusa, żeby dać spokój z takim życiem, a postępować tak jak inni – rozsiąść się w życiu i zatroszczyć się wreszcie o samego siebie, bo i tak ludzie ani tego nie zobaczą, ani nie uznają, tylko cię wykorzystają. I wtedy jest potrzebny haust sztuki, jak haust wody. To nie „rozrywka kulturalna”. Fatalne określenie. Powtarzam: sztuka to nie jest rozrywka kulturalna.
Ty chodzisz po to do teatru, do kina, czytasz książki, chodzisz na wystawy, aby to działało na ciebie, to znaczy, aby w jakiś sposób wywoływało w tobie Dobro, Piękno, Uczciwość, Sprawiedliwość, Prawdę – jak to chcesz nazwać. Coś się w tobie dzieje. Pewnie, że za pierwszym razem może nic nie „zrozumiesz”. Inaczej jest, gdy np. po raz dwudziesty piąty słuchasz Bacha. Wtedy czujesz, że się w tobie coś dzieje. Może właśnie to jest najodpowiedniejsze słowo:  c o ś  s i ę  w  t o b i e  d z i e j e.  My poprzez dzieła sztuki nie dowiadujemy się na drodze intelektualnej o dobru czy złu, pięknie czy brzydocie, sprawiedliwości czy krzywdzie. – To jest droga nauki. Dzieło sztuki nie informuje nas, ale za pomocą swoistych środków wyrazu  w y w o ł u j e  w nas tę rzeczywistość. Informacja, jeśli nawet jest, jest rzeczą wtórną. Dzieło sztuki uruchamia w nas pokłady człowieczeństwa. Za jego pośrednictwem staje się w nas w całej grozie i w całej wspaniałości rzeczywistość ludzka.