Biblioteka



41





       TWOJE ŚWIĘTOWANIE



     Zwyczajny dzień, gdy nic się nie dzieje. Zwyczajne wstawanie, śniadania, zajęcia przed południem, rozmowy, które się za chwilę zapomina, śmiech, uprzejmości, które nic nie kosztują, za które niczym się nie płaci, zwyczajny obiad, zajęcia po południu, kolacja i spoczynek. Ot, „dzień jak co dzień”.
     Aż nagle przyjdzie coś niespodziewanego – jak błyskawica: śmierć kogoś bliskiego, wielka wycieczka za granicę albo po prostu sytuacja, gdzie trzeba nagle odejść czy zostać, niespodziewana dyskusja, w której cię ktoś osobiście zaatakuje, zmusi do wypowiedzenia się, zajęcia stanowiska, gdzie zostaniesz postawiony przed ewentualnością utraty szansy życiowej albo przed możliwością zyskania nowego startu życiowego. Może też być inaczej: rozpoczyna się proces, który narasta jak droga idąca pod górę ku horyzontowi, jak punkt, do którego zmierzasz, jak partia szachów, którą musisz rozegrać. To może być egzamin, do którego się przygotowujesz, zadanie, które ci zlecono do wykonania. Wtedy to już nie jest „dzień jak co dzień”, już nie relaks, to nie gadanie o pogodzie, wtedy jesteś napięty, skoncentrowany, skupiony, bo rozstrzyga się twój los, twoje życie. Dopiero w takich sytuacjach wiadomo, kto jest kto, dopiero wtedy przekonujesz się, kim jesteś. Wreszcie wszystko się skończy: dojdzie do rozwiązania, do egzaminu, decyzji, rozstrzygnięcia i zaczynają się znowu dni zwyczajne jak dawniej. Ale ty zdajesz sobie z tego sprawę, że już nie jesteś taki sam jak przedtem, że te wielkie wydarzenia jakoś cię zmieniły – inaczej patrzysz na świat, na życie, na siebie samego. I w miarę jak odchodzą od ciebie w czasie te wydarzenia, żal ci ich, nie chcesz ich stracić, chcesz je jakoś zatrzymać. A to dlatego, że nie chcesz powrócić do poprzedniego stanu niewiedzy, nieświadomości, niedojrzałości duchowej – jak to określasz z obecnej pozycji, po tych wszystkich doświadczeniach, które przeżyłeś; po tym, co cię ukształtowało jako nowego człowieka. I stąd przechowujesz starannie nie tylko fotografie, znalezione muszelki, kamyk stamtąd, gdzie spędziłeś cudowne wakacje, ale tworzysz swoje instytucje  r o c z n i c o w e,  ś w i ą t e c z n e:  rocznica imienin matki, rocznica matury, potem może objęcia pierwszej posady, ślubu, urodzin dziecka – bo chcesz, żeby to, co było w tych wydarzeniach wielkiego, na nowo w tobie odżyło i wzrosło.
     Pierwsza rocznica ślubu, kwiaty, prezent, uroczysty obiad, może grupa najbliższych przyjaciół, która w tamtej uroczystości brała udział, zdjęcia ślubne – 
w s p o m n i e n i e.  Dziesiąta rocznica matury: powrót do dawnej Sali szkolnej, „lekcja” z wychowawcą klasy: odczytanie dziennika, powtórka materiału, uroczysta kolacja. I jako symbol tamtych chwil, symbol, w którym się wyraża wszystko tamto: zasuszony ślubny bukiet kwiatów, pamiętnik, tarcza szkolna.
     Ale to nie jest wyłącznie sprawa pamięci czysto intelektualnej, to wraca przeżycie, które tamtym wydarzeniom towarzyszyło, które je wywołało. Wraca tamta miłość, tamten czar, szczęście, tamte bujne dni młodości. Taka rocznica nie jest na darmo, ale służy – ma służyć – temu, ażeby codzienne życie ożywić, przesycić tamtą miłością, optymizmem.
     Tak jak się dzieje na odcinku życia indywidualnego człowieka, tak też jest również w wymiarze życia społecznego. Dla przykładu weźmy społeczeństwo najpełniejsze, jakim jest naród. W życiu narodu też są zarówno okresy stagnacji, jak i okresy bogate w wydarzenia, które kształtują w sposób zasadniczy jego oblicze, jego kulturę. Takimi wydarzeniami mogą być: wojny, bitwy, ruchy wolnościowe, powstania, ruchy społeczne i rewolucje, wielkie odkrycia, wynalazki, powstanie dzieł sztuki, które potrafią w sposób genialny wyrazić duszę narodu. Wtedy to świadomość narodu dojrzewa w sposób niesłychanie intensywny, kształtują się postawy, dochodzi do jakichś konkretnych decyzji. Potem, gdy naród wraca do normalnego życia, to już nie jest  t a k i  s a m  naród. A ponieważ jest świadomy znaczenia tych wielkich chwil dla swego życia, nie chce i nie może o nich zapominać. Chce uaktywniać wciąż na nowo wartości wywołane przez te wydarzenia. Stąd rocznice, obchody: 
ś w i ę t o w a n i a,  np. zburzenia Bastylii, zakończenia drugiej wojny światowej czy urodzin Mikołaja Kopernika.
     Spotkałem się kiedyś z człowiekiem, który walczył pod Monte Cassino. Tam zresztą został ciężko ranny i w takim stanie przeleżał prawie dwadzieścia cztery godziny, ponieważ obstrzał był tak silny, że nie mogli go z pola walki ściągnąć. Opowiadał mi, że w dwudziestą piątą rocznicę bitwy, w przeddzień uroczystości, jakie się miały odbyć, poszedł tam i przepędził znowu dwadzieścia cztery godziny w tym samym załomie skalnym, pod którym leżał. Odnalazł nawet przeżarte już rdzą łuski z kul swojego pistoletu i swoją manierkę przysypaną ziemią.
     Spotykają się kombatanci w rocznice bitwy, wspominają tamte chwile nie tylko na to, ażeby sobie pogadać, jak to wtedy było, jak im się teraz powodzi, ale również na to, aby sobie  p r z y p o m n i e ć  wielkość, jaka ich wtedy przepełniała, uświadomić sobie, w imię czego krew przelewali i narażali swoje życie. W ten sposób uobecnia się w nich dawne wydarzenie. Oni znowu uczestniczą w tamtej sprawie i odnajdują jako symbol – wyraz tamtych chwil – jakieś słowo, okrzyk, gest, piosenkę, czyn, wydarzenie, człowieka, który ucieleśnia, wyraża w sposób najpełniejszy owe wielkie chwile. Wracają z tych uroczystości napełnieni wielkością, która teraz pomoże im żyć na miarę godną człowieka, zaczepieni o ten drobny szczegół, który im pomaga „pamiętać” o chwilach swej wielkości.
     Podany schemat obowiązuje w zasadzie tylko wtedy, gdy sprawa zaczyna się od zera. A przecież jest i inaczej: nowe pokolenie zastaje instytucje świąteczne stworzone przez swoich poprzedników. Pierwszym odruchem jest sprzeciw, opór, niechęć w przyjmowaniu. Starodawne „rekwizyty”: orzeł biały, swastyka, druty kolczaste, Mazurek Dąbrowskiego, Westerplatte, szczerbiec są dla nowego pokolenia obce, bo przecież to nie ci ludzie ginęli na barykadach, nie oni uchwalili Majową Konstytucję, nie oni entuzjazmowali się Kopernikowskim odkryciem, ale ich poprzednicy, to poprzednie pokolenie ustanawiało uroczystości rocznicowe, stworzyło symbole teraz dla tego pokolenia już obce, a nawet wręcz niezrozumiałe. Nowe pokolenie musi się tych symboli „nauczyć”. W jaki sposób? Przez dom rodzinny i szkołę, wiersze, piosenki, filmy, sztuki teatralne, powieści, obrazy, postacie, dokumenty, miejsca walki, muzeum obozu koncentracyjnego, muzeum Kopernika, festiwale, studia, wykopaliska.
     I wtedy, gdy dochodzi do uroczystości rocznicowej, dzieje się rzecz zdumiewająca: łopocą sztandary, orkiestra gra hymn narodowy, odsłonięty pomnik, tablica pamiątkowa, a w chłopcu, w dziewczynie, dla których tamte wydarzenia są już historią odległą, wraca  p a m i ę ć  tamtych wielkich dni, wielkich ludzi, którzy za wolność, za demokrację, za sprawiedliwość, za równość oddali swoje życie. On i ona stają się  u c z e s t n i k a m i  wydarzeń, które zostały przez te uroczystości w jakiś sposób  u o b e c n i o n e,  a dokładnie mówiąc, w nich budzi się tamta wielkość, odwaga i bohaterstwo – świadomość, że każdy z nich może być wielki, a nawet nie tylko może, ale powinien zdobyć się na tę wielkość.
     Zauważ, że zupełnie istotną funkcję spełniają tutaj symbole: dzięki nim istnieje możliwość drogi powrotnej: tak jak symbole wyrosły z tamtych wielkich chwil, tak teraz stwarzają one możliwość ożywienia w ludziach takich struktur człowieczeństwa, jakie ożywiały tamtych bohaterów.