Biblioteka



17






TWOJA WADA GŁÓWNA



Co ci się we mnie nie podoba?


     Gdy myślę o powstawaniu sprawności dobrych i sprawności złych: cnót i wad, to zdaje mi się, że w wypadku sprawności dobrych sytuacja jest podobna do tej, gdy po równinie pokrytej śniegiem posuwa się grupa narciarzy. Prowadzący wybiera taką drogę, aby jak najszybciej zdążyć do celu. Pierwszemu jest ciężko iść. Idący za nim nie wybierają innej trasy, ale korzystają z przetartej przez prowadzącego drogi. Każdemu następnemu jest coraz lżej. Podobnie rzecz się ma, gdy chodzi o wyrabianie sobie sprawności – najtrudniej jest zdobyć się na pierwszy świadomy i dobrowolny czyn. Początkowo czyny takie wymagają wysiłku rozumu i woli, z czasem wykonuje je człowiek z coraz większą łatwością, satysfakcją.
     Gdy chodzi o wady, pozostając przy tym samym porównaniu, trzeba powiedzieć, że grupa narciarzy nie idzie po płaskim terenie, ale zjeżdża po stoku górskim. Prowadzący jedzie z pewnymi oporami, przy czym znowu wybiera trasę najlepiej nadającą się do zjazdu i najkrótszą. Każdy z tych, którzy jadą za nim, ma przetartą drogę, jedzie z coraz większą szybkością.
     Pierwszy świadomy i dobrowolny czyn zły napotyka w nas na duże opory. Gdy go dokonamy, o następny jest łatwo. Wady szybciej powstają i są w nas trwalsze niż dobre sprawności, ponieważ jesteśmy bardziej skłonni do złego niż do dobrego.
     Takie jest prawo ogólne dotyczące każdego człowieka. Ale trzeba powiedzieć – posługując się w dalszym ciągu tym samym porównaniem – że każdy człowiek ma własne podejścia, którymi mu najłatwiej piąć się w górę, jak również stoki, gdzie wciąż schodzą lawiny, urwiska prowadzące w przepaść. Każdy człowiek dziedziczy skłonności do pewnych wad i do pewnych sprawności intelektualnych i moralnych – cnót. Skłonności do wad, przy braku opanowania ich i kontroli, przeradzają się w wady, w ten sam sposób jak skłonności do dobrych sprawności przeradzają się, tym szybciej i tym bogaciej, o ile bardziej świadomie są rozwijane, w sprawności dobre – przez świadome czyny biegnące po linii tych skłonności.
     Tak, ale ty uprzytamniasz sobie ten fakt – te prawa i mechanizmy – na jakimś etapie twojego życia: gdy już są w tobie rozbudowane jakieś wady i jakieś cnoty. W tej sytuacji musisz prowadzić akcję dwustronną: eliminować już zakorzenione wady i rozbudowywać zaniedbane cnoty. Trzeba powiedzieć, że niełatwo jest opanować stare wady. Ale nie zrażaj się, gdy nie zaraz wszystko pójdzie „jak po maśle”. Tylko trzeba wiedzieć, jak zacząć walkę z wadami.
     Ktoś mi kiedyś opowiadał o małym pajączku, który w ten sposób walczy ze swoim przewyższającym go siłą i wielkością przeciwnikiem, że stara się zaatakować jego splot nerwowy, aby go sparaliżować. Podobnie w twojej walce z wadami. Trzeba uderzyć w wadę główną, w wadę, która jest korzeniem innych.
     Jak możesz się dowiedzieć, która twoja wada jest główna? Najlepiej spytaj kogoś, kto cię nie lubi, o to, co go w tobie tak denerwuje. Albo, jak wolisz, spytaj tego, kto cię kocha, bo on w tobie też widzi zło i nad tym boleje. Ich opinia może ci bardzo pomóc w ustaleniu twojej głównej wady. To jest problem, który zasługuje na twój duży wysiłek, bo to jest twoje „być albo nie być”. Niezależnie od tego, jaką funkcję społeczną spełniasz albo spełniać będziesz, nieopanowana wada główna wywróci cię. Bo nieopanowana wada rozwija się stale i pochłania coraz więcej twojej energii, jak dzikie pędy na drzewie, jak tkanka rakowa, która dąży do jak najszybszego rozrostu, doprowadzając ostatecznie organizm do zniszczenia, do śmierci.