Biblioteka



18






SPRAWNOŚCI KARDYNALNE



Ten, kto ci imponuje


     Ze wszystkich westernów, jakie widziałem, archiwalny film W samo południe uważam za najlepszy. Wiele się na to złożyło: świetna, oszczędna w środkach reżyseria, bezbłędna gra Gary Coopera, ale przede wszystkim sama fabuła. Pomijając zagadnienie centralne tego filmu: samotność człowieka, bardzo głęboko została ujęta postać bohatera filmu – szeryfa. W pierwszej chwili ucieka. Nie chce spotkania z bandytą, którego kiedyś ujął, a którego teraz z niezrozumiałych powodów zwolniono: nie chce z nim walczyć. Ma młodą, śliczną żonę, ma spokojnie i dostatnio zapowiadającą się przyszłość. Woli uniknąć ryzyka śmierci. Ale ostatecznie zatrzymuje się i wraca. Nie dlatego, żeby uniósł się ambicją, nie ma w tej decyzji nic z brawury, jest na zimno zrobione obliczenie, które formułuje przy tłumaczeniu tego pociągnięcia swojej żonie: „Jeżeli teraz uciekniemy, będziemy musieli uciekać przez całe życie”. I trzeba mu w całej rozciągłości przyznać rację. Bandyta, który przysiągł zemstę, będzie go szukał, aż go znajdzie – na pewno w warunkach bardziej niekorzystnych dla szeryfa aniżeli obecne. Żona nie przyjmuje tego tłumaczenia, bo nie chce tak daleko patrzeć. Ale rację ma na pewno on. Oczywiście nie ma zamiaru stawać do walki sam. Wie, że bandyta ma trzech pomocników. Dokłada wszelkich starań, aby zmobilizować grupę ludzi do pomocy. Gdy pomimo wszystko to mu się nie udaje, decyduje się na samotną walkę przeciwko czterem. Ostatecznie zwycięża, ale nawet gdyby zginął, musielibyśmy stwierdzić, że postąpił tak, jak powinien.
     Powiesz może: to był człowiek z prawdziwego zdarzenia. Inaczej mówiąc – to był człowiek z charakterem.
     Dobry charakter można zdefiniować jako harmonijny zespół sprawności moralnych. Możemy je wszystkie sprowadzić do czterech podstawowych. Są to: roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo.
     Te ostatnie cztery sprawności zwiemy w etyce chrześcijańskiej kardynalnymi. Są one jednakowo potrzebne: nie tylko trzeba wiedzieć, co należy robić 
(r o z t r o p n o ś ć), ale również trzeba mieć odwagę, aby to zrobić  (m ę s t w o).  Potrzebne też jest wyczucie  s p r a w i e d l i w o ś c i,  aby nikogo nie skrzywdzić, a oddać każdemu, co mu się należy. Wreszcie konieczne jest  u m i a r k o w a n i e,  aby nie „wyjść z siebie” albo niepotrzebnie nie marnować energii.
     Charakter to harmonijny zespół sprawności, dlatego że nie może być przerostów jednej sprawności kosztem innych. Muszą być bardzo „wyważone”.
     Spróbuję dać przykład procesu tworzenia się decyzji z udziałem tych cnót.
     Zauważyłeś plakat nowego filmu. Czytasz: tytuł, reżyser, aktorzy… Przypominasz sobie parę recenzji chwalących doskonałą reżyserię i głęboką problematykę (to działanie intelektu). Równocześnie – w miarę jak przypominasz sobie zalety filmu – rośnie twój podziw i uznanie dla jego doskonałości (uczucie). Ten zachwyt zmusza intelekt, aby myślał o ustosunkowaniu się osobistym do tego filmu. Od zainteresowania filmem „jako takim” przechodzisz do filmu jako przedmiotu interesującego ciebie bezpośrednio. Myślisz, że film ten ukazuje wiele prawd, które powinieneś poznać. Z kolei znowu wkracza wola ciesząca się dobrem, które wniesie ten film w twoje życie. Ta ocena woli żąda od rozumu, aby dał propozycję, jak obejrzeć upragniony film. Przypuśćmy, że rozum, przeglądając dzień, oświadcza, iż cały jest wypełniony obowiązkami; stwierdza również, że brak pieniędzy na opłacenie biletu – ale że można opuścić lekcję angielskiego albo podarować sobie odrabianie zadań na dzień następny, mamie można powiedzieć, że trzeba kupić nowy zeszyt, albo wyszukać w domu stare flaszki i sprzedać, można pożyczyć pieniądze od kolegi albo wyciągnąć mamie z torebki, wreszcie – odłożyć film na dzień następny. Te wszystkie i wiele innych możliwości proponuje rozum, a wola ma wybrać i my chcemy, żeby wybierała uczciwie.