Biblioteka



44



 



ALKOHOLIZM


Pić czy nie pić – oto jest pytanie



     Na ogół stosunek społeczeństwa do pijanych jest żartobliwie pozytywny. Nikt nie mówi: „zatruty alkoholem”, ale „pod muchą”, „na bani”, „pod gazem” albo „przecież za swoje pieniądze”, „przecież chociaż na chwilę zapomni o swoim ciężkim życiu”.
     Obrazek z humoru gazetowego: Jowialny pan o okrągłych kształtach przekomarzający się ze słupem telegraficznym, próbujący potem otworzyć drzwi swojego mieszkania cygarniczką, szukający dziurki od klucza w okolicy dzwonka elektrycznego. Nie, nie przerywaj czytania, chociaż już wiesz, że chodzi o alkoholizm. Naprawdę, nie będę wyliczał, ile w ostatnim roku wypito spirytusu na świecie, jak długi pociąg można by zrobić z cystern nim wypełnionych, ile domków jednorodzinnych można by postawić za pieniądze wydane na wódkę, ile wypadków samochodowych w ciągu ostatniego roku zostało spowodowanych przez pijanych szoferów. Nie chcę mówić nawet o tym, co jest chyba najstraszniejsze: o dzieciach alkoholików.
     Nie będę o tym wspominał dlatego, że nie mam przekonania, czy tego rodzaju statystyki skłoniły kogokolwiek do skończenia z piciem. Przypatrzmy się za to problemowi pijaństwa z punktu widzenia naszego człowieczeństwa.
     Wiesz dobrze o tym, że alkohol po wypiciu przedostaje się momentalnie do krwi i wraz z nią krąży po całym organizmie. Działa na wszystkie narządy. Najsilniej atakuje narządy najdelikatniejsze: system nerwowy. Początkowo podnieca, później jednak utrudnia, wreszcie zupełnie uniemożliwia posługiwanie się rozumem i wolą. Rozum – władza duchowa – operuje materiałem dostarczonym przez wrażenia zmysłowe, a jeśli zapanuje w nich chaos? Musi zaś zapanować, bo pod wpływem alkoholu zmysły: wzrok, słuch, dotyk, smak, węch podają niezupełny i fałszywy obraz świata. Koncentracja wrażeń również nie przebiegnie właściwie, bo proces kojarzenia staje się nieprawidłowy. Praca rozumu i woli ustaje. W miejsce rozumu przychodzą do głosu instynkty. Jednym słowem: następuje odczłowieczenie, zezwierzęcenie. Stąd bójki, mordy, podpalania, zdrady małżeńskie, gwałty. Po oprzytomnieniu przeważnie nic się nie pamięta, nic sobie nie można przypomnieć, po prostu w którymś momencie film się skończył.
     Chodzi mi jednak nie tylko o aktualny stan zamroczenia, ale o jego konsekwencje. Nie jest prawdą, że po upiciu wystarczy się przespać i wstaje się takim samym jak przedtem. Musisz wiedzieć o tym, że poszczególne narządy, np. nerki, zostają przez pijaństwo nieodwracalnie uszkodzone. Jeszcze szybciej i bardziej trwale następują uszkodzenia systemu nerwowego. Spytasz, co z tego? Powtarzam jeszcze raz: praca rozumu i woli opiera się na materiale dostarczonym przez świat zmysłów. Jeśli narządy zmysłowe będą uszkodzone, to rozum i wola nie mogą działać prawidłowo. Praktycznie biorąc: człowiek zaczyna reagować coraz wolniej i słabiej. Tępieje, gaśnie w nim delikatność uczuć, precyzja myślenia, trudno mu o wierność, miłość, staje się egoistyczny, stara się jedynie o zaspokojenie swoich zachcianek.
     Jak myślisz, czy to było przypadkowe, że hitlerowcy rozpijali narody znajdujące się pod ich okupacją, że np. premiowali wódką za oddawane kontyngenty, rozdawali wódkę przy tzw. okopach? Po prostu chcieli, żeby zainteresowania ludzi ograniczały się do miski strawy, żeby zapomnieli o Bogu i Ojczyźnie, o miłości bliźniego i o trosce o dom, aby potrafili jedynie wypisywać kartki w biurach lub przykręcać śrubki w halach fabrycznych – żeby stali się tylko masą biologiczną.
     Pijaństwo naszych czasów to już nie jowialny pan „na bani”, ale tragedia, obok której nie można stać obojętnie.