Gdyby tak można było wynagrodzić
dzieciom wszystkie krzywdy, których doznały od
swoich rodziców. Gdyby tak można im było dać
wszystkie niedane godziny,
mądrość, której nie otrzymały,
ciepło, którego nie zaznały, cofnąć
zgorszenie, które się dokonało na ich oczach, złe
słowa powiedziane w ich obecności, brutalne
zachowanie, którego nie powinny być świadkami;
wycałować za brak czułości, przytulić,
pogłaskać, przygarnąć. Ale niczego
cofnąć się nie da. To już w nie
zapadło, już je uformowało. I dlatego nasze
dzieci są takie koślawe, garbate,
przygięte do ziemi, smutne, przygłupie,
zakompleksione, z zachwianiami
psychicznymi, leniwe i niezorganizowane.
Gdyby tak można było zacząć
inaczej. Tylko czy stać nas na to? Czy jest w nas
tyle mądrości, ciepła, cierpliwości,
wyrozumiałości. Przecież sami jesteśmy
pokręceni, wypaczeni, pełni urazów,
niekochani.