Biblioteka


REWOLUCJA FRANCUSKA



 



REWOLUCJA FRANCUSKA


 
     W pierwszych miesiącach wielkiej rewolucji francuskiej rozpoczęła się już ucieczka biskupów. Dlaczego?
     W konkordacie z 18 sierpnia 1516 r. król Franciszek I i jego następcy otrzymali prawo mianowania wszystkich biskupów, opatów, przeorów we Francji. Równocześnie wszystkie sprawy prawne Kościoła miały być w najwyższej instancji sądzone we Francji.
     Charakterystyczne: w okresie reformacji majątki kościelne również były niejakim argumentem w odstąpieniu królów i magnatów od Kościoła – tak było często w wypadku książąt niemieckich. We Francji to było nieaktualne. Przecież król rozporządzał majątkami kościelnymi, były one prawie dobrami królewskimi. Król miał w godnościach kościelnych i związanych z nimi majątkach kapitał na kupowanie sobie ludzi i opłacanie ich. Król utożsamiał się z Kościołem. Kościół i państwo stanowiły jedność nierozerwalną – przynajmniej w sprawach tego świata.
     Oświecenie, zwracając się przeciwko Kościołowi, atakowało tym samym państwo. Ale również prądy rewolucyjne zwracające się przeciwko absolutnej monarchii, zwracały się i przeciw Kościołowi. Zachwianie się jednego z tych czynników prowadziło do zachwiania się drugiego. Katastrofa groziła Kościołowi niezależnie od rewolucji.
     Do roku 1516 biskupi we Francji byli wybierani przez kapituły, a papież wybór zatwierdzał. Często wybór padał na szlachcica, ale nie zawsze. Często bywali wybierani również mieszczanie, czasem chłopi. Ale już w roku 1783 nie było ani jednego biskupa nieszlachcica, podobnie wszystkie lepsze opactwa, wszystkie lepsze beneficja były w rękach szlachty. Dochodziło do tego, że niektóre biskupstwa były stale w posiadaniu jednej rodziny. Bywało, że po godności kościelne wyciągali ręce ci, którzy chcieli poratować zubożałą rodzinę, albo ci, którzy nie byli pierworodnymi, albo którzy z powodu ułomności fizycznej nie mogli liczyć na powodzenie w innej dziedzinie, np. w wojsku (słynny Talleyrand, biskup – polityk i minister). W seminariach nikogo nie pytano o powołanie. Seminaria stały nisko. Uczono filozofii, przyrody, czytano pisma filozofów i często ich poglądy bezkrytycznie przyjmowano. Było wielu biskupów, których wiara była problematyczna (jak Talleyrand). Zachowywali wielkopański sposób życia i dlatego, gdy w roku 1789 na Zgromadzeniu Narodowym arcybiskup Boixgelin z Aix mówił o potrzebie ulżenia doli ludu, Robespierre występujący jako deputowany odpowiedział: „Jako słudzy religii, naśladowcy swego Mistrza, wyrzeczcie się przepychu, który was otacza, i zanieście to wszystko, co wam zbędne, na żywność ubogim”.
     W takim układzie nie możemy się dziwić, że biskupi francuscy nie czuli się związani z masami. Już w początkowym okresie rewolucji paru z nich uciekło na obczyznę, a po ustawie cywilnej o duchowieństwie z 12 czerwca 1790 r. poczęli masowo opuszczać Francję, udając się do Nicei, Trewiru, Fryburga szwajcarskiego i stamtąd usiłowali kierować diecezjami. Tych biskupów już na równi z arystokracją uznano za wrogich rewolucji w ogóle, zwłaszcza gdy rozpoczęła się wojna z Austrią i Prusami. Wtedy zwróciła się rewolucja z całą nienawiścią przeciw biskupom, którzy szukali schronienia u przeciwników Francji, a i przeciwko księżom, którzy nie przystąpili do kościoła konstytucyjnego. Z kolei musiały emigrować masy księży, a tych, którzy pozostali i w tajemnicy sprawowali Sakramenty oraz odprawiali nabożeństwa, uważano za emisariuszy kontrrewolucyjnych biskupów.
     Popatrzmy jeszcze od innej strony na rewolucję francuską. Kultura europejska z natury swojej nie jest kulturą statyczną – ale ciągłych przemian. Gdybyśmy doszukiwali się powodów tego zjawiska, musimy przyznać, że jednym z nich jest i to, że jesteśmy wychowani na chrześcijaństwie, którego głównym przykazaniem jest miłość. A ta żąda ciągłego wysiłku, lepszych wyników, zwrócenia uwagi na człowieka i jego los. To samo przykazanie miłości obowiązuje wszystkich po wszystkie czasy, niezależnie od warunków, układów społecznych.
     W XVIII wieku w Europie wystąpiły zmiany bardzo wyraźne, chociażby wzrost ludności, nędza wsi, rosnąca potęga stanu trzeciego w porównaniu do ciągle bardzo uprzywilejowanej szlachty.
     Mówi łacińskie przysłowie: Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo – kropla drąży skałę nie siłą, ale częstym padaniem.
     Zacznijmy od bardzo ważnego faktu: duchowieństwo niższe, parafialne rekrutowało się w swojej masie z chłopów. Abstrahując od działania Łaski, a ograniczając się do ujęcia zagadnienia z punktu widzenia naturalnego, samo kazanie o miłości bliźniego, o Bogu Sprawiedliwym, o Bogu Dobrym, mówione w każdą niedzielę do szerokich mas przez księży prostych, a więc przez ludzi, którzy znali dobrze biedę i potrzeby ludu, robiło swoje. Człowiek słuchający tych prawd, porównywał je ze swoim życiem, ze stosunkami panującymi w jego miasteczku czy wsi i przecież wyciągał wniosek. Ogół nie czytał filozofów ani nie słuchał ich uczonych wywodów, wiele milionów chłopów nie znało nawet literackiego języka francuskiego. Ale ogół słuchał księży. Zresztą bywało, że również księża pracujący wśród inteligencji nie ograniczali się do ogólnych stwierdzeń o miłości i krzywdzie, dobroci i niesprawiedliwości, ale próbowali wyciągać „rewolucyjne” wnioski. Taki Bossuet, który był kaznodzieją szlachty, powiedział m. in.: „Pierwotnie na świecie istniała równość dóbr i braterstwo, które zniszczyła chciwość i związany z nią podział własności na «moje i twoje», stąd pochodzi ta wielka różnica warunków, że jedni opływają we wszystko, inni zaś jęczą w skrajnej nędzy”. Można by wymienić długą litanię nazwisk duchownych piszących w duchu reformatorskim: Mably, Condillac, Morelly, Sieyes, ale najbardziej charakterystyczny jest ksiądz z St. Pierre-Abbé de St. Pierre, od którego zresztą pochodzi cały szereg pomysłów, będących na owe czasy nawet dla ludzi oświecenia tak nierealnymi, że aż „nudnymi”: arbitraż międzynarodowy i zniesienie wojen, bezpłatne nauczanie, reforma wychowania dziewcząt, ustanowienie podatków na biednych i zlikwidowanie nędzy społecznej.
     Pochodzenie religijne doktryny postępu jest również wyraźne w Anglii. Jej główni głosiciele, Pirce i Priestley, byli nonkonformistami, a wcześniejsi teoretycy postępu – jak Dawid Harthy z Turnbull – opierali całą doktrynę na podstawach teologicznych.
     Ale po tym, co powiedzieliśmy poprzednio, jest jasne, że nie mogło być Ewangelii, a tym bardziej nauki Kościoła w tezach rewolucji francuskiej. Stąd też religia chrześcijańska została zastąpiona religią naturalną.
     Niektórzy rewolucjoniści, dążący do przebudowy od podstaw społeczeństwa, wprowadzali nie tylko nową konstytucję, nowy kodeks praw, ale również nowy kalendarz „liturgiczny”, w którym tezy Rousseau – dogmaty nowego państwa – otoczono oficjalnym rytuałem świątecznym. Najważniejsze było, obchodzone przez Robespierre’a, Święto Najwyższego Bytu. Rewolucja francuska nie miała na celu wyłącznie obalenia ustroju feudalnego. Miała swój program, opierający się na podstawowych dogmatach religii naturalnej. Program głoszący, że człowiek jest z natury dobry, że powinien zbudować państwo zgodne ze swoją naturą, czyli demokrację. Na sztandarach rewolucji wypisano hasło: „Wolność, równość i braterstwo” – hasło oddające syntetycznie główne założenia rewolucji.
     Entuzjastyczne budowanie nowego porządku zostało ostudzone przez rządy terroru. Na czele rewolucji – w miejsce idealistów i reformatorów, takich jak Condorcet, który został stracony – stanęli przekupni politycy, jak Barras i Rewbell. Zemściła się naiwna wiara Rousseau w doskonałość natury ludzkiej.


*


     (…) Nie ma odtąd ani szlachectwa, ani parostwa, nie ma odznaczeń dziedzicznych, ani stanowych, nie ma ustroju feudalnego, ani patrymonialnego wymiaru sprawiedliwości, ani żadnych stąd wywodzących się tytułów, określeń i uprawnień, nie ma żadnych korporacji ani odznak, przy których wymagano by dowodów szlachectwa albo które by opierały się na domniemaniu różnic urodzenia, nie ma żadnej zwierzchności prócz urzędników publicznych w czasie sprawowania swego urzędu.


Konstytucja francuska przedłożona królowi 
przez Zgromadzenie Narodowe 3 września 1791 r. 



     Zgromadzenie Narodowe, wychodząc z założenia, że tylko nieznajomość i nieuznanie praw człowieka są przyczyną nieszczęść publicznych, deklaruje solennie prawa naturalne, niepozbywalne i uświęcone człowieka w tym celu:
     a) aby ta deklaracja przypominała członkom ciała społecznego ich prawa i obowiązki;
     b) aby akta ustawodawcze i wykonawcze były w większym poważaniu;
     c) aby ambicje obywateli, mając podstawę w prostych i niezaprzeczalnych zasadach, szły w kierunku utrzymania konstytucji i szczęścia wszystkich.
     Deklaruje więc:
     1. Ludzie rodzą się wolni i równi pod względem praw. Różnice społeczne opierają się jedynie na ich użyteczności społecznej.
     2. Celem każdej organizacji politycznej jest utrzymanie naturalnych i nieprzedawnionych praw człowieka. Są nimi: wolność, własność, bezpieczeństwo i opór przeciw uciskowi.
     3. Zasada wszelkiego zwierzchnictwa spoczywa w narodzie. Nikt nie może wykonywać władzy, która by nie wypływała z narodu.
     4. Wolność polega na czynieniu wszystkiego, co nie szkodzi drugim. Granicą więc wykonywania praw naturalnych jest zabezpieczenie wykonywania tych samych praw przez innych. Granice te zakreśla tylko ustawa.
     5. Ustawa może zabronić tylko wykonywania czynów szkodliwych dla społeczeństwa.
     6. Ustawa jest wyrazem woli powszechnej. Wszyscy obywatele mają prawo brać udział osobiście albo przez reprezentantów w jej tworzeniu.


Deklaracja praw człowieka i obywatela, 26 VIII 1789 r.