Biblioteka


PIERWSZE TRZY LATA PONTYFIKATU PAPIEŻA Z POLSKI



 



PIERWSZE TRZY LATA PONTYFIKATU PAPIEŻA Z POLSKI


 
     Wynik konklawe jest zaskoczeniem dla całego świata. Stąd ogromne zaciekawienie, jaki to będzie ten Papież z Polski. Czy w ogóle umie po włosku? W godzinę po wyborze ukazuje się na balkonie. Plac pełen ludzi. Nowy Papież wygłasza krótkie, wzruszające przemówienie w języku włoskim. Na drugi dzień, we wtorek, jedzie samochodem bez żadnej eskorty do kliniki Gemelli, żeby odwiedzić kolegę z lat seminaryjnych, który zachorował nagle tuż przed konklawe. W piątek, 20 X, na spotkaniu z dyplomatami po wygłoszeniu przemówienia schodzi pomiędzy nich i rozmawia z Francuzami po francusku, z Anglikami po angielsku – i jeszcze po hiszpańsku, po niemiecku, po holendersku i portugalsku. W kolejnym dniu audiencja dla dziennikarzy. W drodze na podium jakiś dziennikarz zwraca się do niego z pytaniem. Papież zatrzymuje się i odpowiada. Teraz rzucają się na niego inni dziennikarze i zasypują go pytaniami. Na wszystkie odpowiada – żartobliwie, dowcipnie, poważnie. Jak Watykan Watykanem, tego nie było. Ale tak już będzie bez przerwy. Gdy odwiedza szopkę zbudowaną przez pracowników oczyszczania miasta, córka jednego z nich zwraca się do niego z prośbą o udzielenie ślubu. Za parę tygodni w Watykanie ślub ekspedientki i elektromontera. Dotąd papieże udzielali ślubów tylko głowom koronowanym i członkom swojej rodziny.
     Świat odkrywa, że Jan Paweł II, jak żaden dotąd z papieży, jest bliski ludziom i ich sprawom. Nawet w kontakcie osobistym. Rozmawia, słucha każdego, kto się do niego zwraca. Na Angelus Domini schodzi się niedziela w niedzielę pełen plac ludzi. W środowe audiencje generalne też ich coraz więcej, zostają więc przeniesione z auli Pawła VI na plac Św. Piotra. Ściągają tu ludzie z Rzymu, z Italii, z całego świata.
     Jan Paweł II nadspodziewanie często pisze encykliki. Porusza w nich tematy ważne dla wszystkich, nie tylko dla chrześcijan. Pierwsza, 15 III 79, zaczyna się od słów „Redemptor hominis”. Jej główną myślą jest godność człowieka. Pisze Ojciec święty o tym, że człowiek jest kimś bardzo wielkim, bardzo świętym. Powinien żyć tak, by się nie upodlić. Powinien szanować drugiego człowieka. Druga encyklika – „Dives in misericordia”, o Bogu „bogatym w miłosierdzie” – mówi, że należy okazywać miłość, zwłaszcza człowiekowi, który jest w jakiejkolwiek biedzie. Ale w ten sposób, aby nie poczuł się upokorzony. Trzecia – „Laborem exercens” – dotyczy pracy człowieka. Człowiek przez pracę rozwija się, bogaci się duchowo, praca łączy ludzi: tworzy prawdziwą społeczność. Oprócz ogólnych zasad dotyczących pracy Papież omawia szereg kwestii szczegółowych, jak wynagrodzenia, strajków, stosunku pracy do kapitału.
     Osobnym rozdziałem działalności Papieża są jego podróże. Jan Paweł II spotyka się z narodami u nich w domu. Jego pierwsza podróż – to Santo Domingo i Meksyk, 25-31 I 79. Chce tam pojechać, bo chce pomóc narodom Południowej i Środkowej Ameryki. W tych państwach źle się dzieje. Z jednej strony garstka bogaczy, a z drugiej strony rzesze rolników, którzy za lichą opłatą pracują ciężko w latyfundiach. Z jednej strony właściciele fabryk, hut, magazynów handlowych – z drugiej strony masy robotnicze źle wynagradzane, nieubezpieczone ani od wypadku, ani od choroby, ani od starości. Papież już w swoim pierwszym kazaniu w stolicy Santo Domingo, wobec mas wiernych, formułuje podstawowe tezy społeczne. Mówi, że musimy zbudować sprawiedliwy świat, „aby nie było dzieci niedożywionych. Aby nie było chłopów pozbawionych ziemi. Aby nie było robotników, których się źle traktuje. Aby nie było takich, którzy wszystko mają, gdy tymczasem inni – bez żadnej winy z ich strony – nie posiadają niczego. Aby nie było niesprawiedliwości i nierówności”.
     2 VI 79 jedzie do Polski. Nie jest to łatwa podróż. W kraju źle rządzonym panuje niesprawiedliwość. Gospodarka upada. Coraz trudniej o wszystko. Coraz więcej długów. Ale o tym nie wolno mówić. Nie tylko o tych sprawach, ale – co gorsze – również o sprawach dotyczących historii Polski, jej kultury.
     O tym wszystkim Papież dobrze wie. Był przecież biskupem Krakowa i zastępcą Prymasa. W Polsce przyjęty entuzjastycznie wygłasza bardzo ważne przemówienia, które Polakom pomagają uwierzyć w siebie. W Warszawie mówi o wielkości narodu polskiego, o bohaterstwie warszawiaków. W Gnieźnie o rodzinie narodów słowiańskich, związanych również przez chrześcijaństwo. W Krakowie o potrzebie wierności kulturze polskiej: „Zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością”.
     29 IX-1 X 79 Irlandia. Powodem tej podróży jest to, co się dzieje w Irlandii Północnej, tzw. Ulsterze – w sześciu hrabstwach, które przynależą do Anglii. W XVII w. zostali stąd wyrzuceni katoliccy Irlandczycy i tereny te zajęli protestanccy Brytyjczycy. Obecnie jest ich 65 procent, Irlandczyków 35 procent, ale ci drudzy są wciąż obywatelami drugiej kategorii. Od lat upominali się o swoje prawa. Od 10 lat dopuszczają się aktów terrorystycznych. Na terror odpowiedziano terrorem. W ciągu 10 lat zginęło już 3 tysiące ludzi, kilka tysięcy zostało poranionych. Celem Papieża jest wprowadzenie sprawiedliwości na pokojowej drodze. W Drogheda mówi w kazaniu: „Błagam was na kolanach, zaprzestańcie bratobójczej walki”. „Przemoc (…) odwleka dzień sprawiedliwości”.
     1 X leci Papież z Irlandii do Stanów Zjednoczonych. I ta podróż ma wyraźny cel. Świat siedzi na magazynach broni. Wojna wciąż zagraża. Papież chce przyczynić się do uratowania pokoju. Wie dobrze, że źródłem pokoju jest wolność, że źródłem wojen jest niewola, zaborczość, fałsz, chęć zawładnięcia, podbicia, wykorzystania słabszych. O tym Papież mówi w siedzibie ONZ przed przedstawicielami wszystkich narodów. Druga sprawa to ubóstwo wielu krajów. Papież nie wyciąga ręki jak po prośbie, ale mówi na Yankee Stadium: „Jesteśmy jedną rodziną, która nazywa się ludzkość. Nie może być pomiędzy nami takich, którzy głodują, takich, którzy nie mają w co się ubrać, gdzie mieszkać”. Jest jeszcze szereg innych nurtów tej podróży. Jednym z nich jest sprawa Amerykanów polskiego pochodzenia. Spotyka się z nimi wciąż po drodze, ale zwłaszcza w Chicago.
     28-30 XI 79 Jan Paweł II jest w Turcji. Ale nie Turcja jest celem Papieża, tylko prawosławie. Rozłam, który się dokonał w 1054 roku pomiędzy Kościołem rzymskim a bizantyjskim, trwa wciąż, ze szkodą dla obu stron. Obie strony są też świadome, że najwyższy czas, ażeby wrócić do jedności. Przecież wszystkie główne prawdy wiary są takie same, takie same sakramenty święte są sprawowane w obu Kościołach. Tylko narosło poprzez wieki tyle niechęci, żalu, pretensji, że trudno je przełamać. Jedyną drogą jest zbliżenie się do siebie poprzez proste, ludzkie spotkania. Taka jest też podróż Papieża po tamtej ziemi. Pełna ciepła i dobroci.
     2-12 V 80 – Afryka. Papież Jan Paweł II nigdy tu jeszcze nie był. Ale spotykał się z biskupami afrykańskimi podczas soboru, podczas synodów biskupich w Rzymie, przyjmował ich w Krakowie. Stąd wie o tym dobrze, że Afrykanie mają żale i pretensje do białych za niewolnictwo, za lata kolonializmu. Ale równocześnie Afrykanie mają kompleksy. Boją się, że ich kultura niższa, słabsza. Papież nawołuje ich do szacunku własnego dziedzictwa. Wskazuje na wartości, które mogą stanowić solidne podstawy do rozbudowy afrykańskiej, rodzimej kultury chrześcijańskiej.
     30 V-2 VI 80 Francja. Kraj laicki. Na skutek rozmaitych wydarzeń historycznych, a zwłaszcza wielkiej rewolucji z 1789 roku, religia zniknęła nie tylko z życia publicznego, ale również ze zwyczajów rodzinnych i narodowych. I chyba celem podróży Papieża do Francji było przywrócić religii jej wymiar społeczny. I trzeba powiedzieć, że mu się to udało. Najwyraźniej można to było stwierdzić podczas spotkania Papieża z młodzieżą na stadionie Parc des Princes – przez 10 minut śpiewała: Ave, ave, ave Maria. Mimo deszczu, wiatru i zimna masy ludzi przyszły na lotnisko, gdzie Papież odprawiał Mszę świętą. Ściągnęli do Lisieux, dokąd Papież pojechał, by się modlić za Francję u grobu św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Obiecywali sobie przyjechać do Lourdes na Kongres Eucharystyczny w lecie 1981, dokąd miał też przybyć Papież.
     30 VI-11 VII 80 Brazylia. Sytuacja ludności społeczna i ekonomiczna podobna jak w Santo Domingo i Meksyku. Niewielu bardzo bogatych i wielu bardzo biednych. 60 procent ludzi kraju żyje w miastach otoczonych dzielnicami nędzy: favelas. Tutaj ludzie mieszkają w „domach” skleconych z paczek po owocach, z tekturowych pudeł, bez wody, kanalizacji, elektryczności. Tak żyje 40 procent mieszkańców miast. Papież odwiedza te dzielnice. Wstawia się za biedakami do władz. Wstawia się za Indianami, którym odbierane są tereny do nich należące. Wstawia się za rolnikami bez ziemi. Mówi: „Ziemia jest darem Bożym dla wszystkich ludzi. Nie jest zgodne z planem Boga, gdy ten dar znajduje się w rękach niewielu, którzy ciągną z niego zyski, a tymczasem ogromna większość nie ma dostępu do niego”.
     15-19 XI 80 Niemcy Zachodnie. Motywem tej podróży dla Papieża jest rozbicie Kościoła na katolików i protestantów. Celem Papieża jest kolejny krok w stronę zjednoczenia. W prasie, radiu i telewizji atmosfera nieprzyjazna. Niemcy siadają przy telewizorach, ażeby się przyglądnąć najwyższemu Urzędnikowi z Rzymu. Kamera telewizyjna ukazuje prawie bez przerwy twarz Papieża. Nie tylko wtedy, gdy przemawia, ale i gdy odprawia Mszę świętą. Ukazuje się twarz człowieka zatopionego w modlitwie. I ta twarz dokonuje przemienienia w społeczeństwie niemieckim. Do tego przyczynia się również prostota, serdeczność, dowcip i to, co Papież mówi, zwłaszcza to, co mówi do protestantów: Mówi bardzo pięknie, pokornie: „Wszyscyśmy zgrzeszyli. Warunkiem zbliżenia jest wewnętrzne nawrócenie”. Zdaje sobie wyraźnie sprawę z tego, że nie po to przyjechał, ażeby od razu jakimś jednym aktem prawnym doprowadzić do zjednoczenia katolików z protestantami. Ale podobnie jak w podróży do Kościoła prawosławnego wie, że ważne są wszystkie kroki przyjaźni.
     16-23 II 81 – Filipiny. Kraj paru tysięcy wysp. Odkryty przez Magellana w 1521 r. Najwięcej tutaj rybaków i rolników. Przemysł niewielki. Władza w rękach dyktatora Marcosa i jego żony. Ludność Filipin to w 90 procentach katolicy. Sytuacja społeczna podobna jak w Santo Domingo, Meksyku i Brazylii. Znowu bogacze i biedota. Papież przylatuje do stolicy Manili, ale potem odwiedza wiele wysp. Odprawia Msze święte, przemawia: „Macie prawo, aby żyć i być traktowani zgodnie z waszą ludzką godnością. Obrona godności ludzi ubogich jest obowiązkiem Kościoła”.
     Kolejnym etapem podróży ma być Japonia, gdzie katolików około 0,3 procent. Jeszcze mniej jest ich w Chinach. Największe opory u Azjatów budzi obawa, że z chrześcijaństwem trzeba przyjąć kulturę europejską, a trzeba się wyzbyć swojej – narodowej. Papież do grupy Chińczyków mówi: „Nie ma żadnych przeszkód, by być jednocześnie prawdziwym chrześcijaninem i autentycznym Chińczykiem”.
     Z Filipin leci Papież do Japonii (23-26 II). Na 110 milionów jest tylko 400 tysięcy katolików. Ludność w przeważającej części praktykuje religię szinto i buddyzm. Dla Japończyków Bóg jest obecny w świecie jako siła, potęga, piękno, harmonia, pokój, cisza. Papież odprawia Msze święte i mówi kazania i przemówienia prawie wyłącznie po japońsku – a wygłosił ich 54. Wyraża się z głębokim szacunkiem o kulturze Japonii i o jej religii. Spotyka się z cesarzem Hirohito. Odwiedza Nagasaki i Hiroszimę, miasta porażone w roku 1945 wybuchem atomowym. Zwraca się do całej ludzkości z apelem o pokój.
     Pomiędzy jedną podróżą a drugą Papież odbywa wędrówki po Rzymie i Italii. Jest Biskupem Rzymu. Jan Paweł II traktuje ten fakt z całą powagą i odpowiedzialnością. Poświęca swemu miastu dużo czasu. Wizytuje parafie rzymskie jak żaden papież od wieków.
     Jest również prymasem Włoch. Odwiedza więc miasta włoskie. Jeździ wzdłuż i wszerz kraju. Odprawia Msze święte, przemawia. Angażuje się w sprawy społeczne tej swojej nowej ojczyzny, w sprawy kultury, wychowania, pokoju wewnętrznego burzonego przez terroryzm.
     13 maja dochodzi do zamachu na życie Jana Pawła II. Papież wyjechał małym jeepem, jak w każdą środę, na plac Św. Piotra, aby się spotkać z ludźmi, którzy przyszli na audiencję generalną. Gdy stał w samochodzie z wyciągniętymi do rzesz ramionami, otrzymał dwa strzały z pistoletu. W ciężkim stanie zostaje odwieziony do kliniki Gemelli. Tutaj jest poddany operacji. Powoli powraca do dawnych sił. W niedzielę następną mówi parę zdań do magnetofonu: „Modlę się za brata, który do mnie strzelał, i szczerze mu przebaczyłem”. We wrześniu, po drugiej operacji – prawie po stu dniach – wraca do normalnego trybu życia, witany przez cały świat jak bohater. I tak jak dawniej spotyka się z ludźmi całego świata, przystaje, ściska dłonie, rozmawia, roztwiera ramiona. Jak ojciec – nasz Ojciec święty.


 
 


     „Proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię «Polska», raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością – taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na Chrzcie Świętym; abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili; abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy. Proszę was, abyście mieli ufność nawet wbrew każdej swojej słabości, abyście szukali zawsze duchowej mocy u Tego, u którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdowało; abyście nigdy nie wzgardzili tą Miłością, która jest «największa». Proszę was o to przez pamięć i przez potężne wstawiennictwo Bogarodzicy z Jasnej Góry i z wszystkich Jej sanktuariów na ziemi polskiej; przez pamięć świętego Wojciecha, który zginął dla Chrystusa nad Bałtykiem; przez pamięć świętego Stanisława, który legł pod mieczem królewskim na Skałce. – Proszę was o to. Amen”.


Papież Jan Paweł II w homilii na Błoniach krakowskich, 10 VI 1979