Biblioteka


Myśleć



 


Myśleć

 Jest taka prawda, że nie prosiliśmy się na świat. Nie składaliśmy podania, prosząc, żeby nas powołano do życia, żebyśmy zaistnieli w tym świecie, żeby nas na ten świat wysłano. Stało się. Zaistnieliśmy. Jako stworzenia dziwne. Dziwne w stosunku do całego otaczającego nas środowiska, w którym się znajdujemy – całej martwej i całej ożywionej przyrody. Ale jeżeli tacy jesteśmy, jacy jesteśmy, trzeba wyciągnąć z tego pełne konsekwencje. Czyli myśleć. W pełnym tego słowa znaczeniu.
 Trzeba stwierdzić, że od samego początku, gdy zaczęliśmy tylko myśleć – nie wiem, czy to był pierwszy czy drugi, czy trzeci rok życia – jak nam opowiadali rodzice – z naszych ust, ust paroletniego dziecka, padały dziwne pytania. Przeważnie zaczynały się słowami: Co to, po co to, dlaczego? Pytania dotyczące zabawki, przedmiotów, zwierząt: o kota, o drzwi, o stołek, o stół. Ale również pytania, które niejednokrotnie rodziców wprawiały w osłupienie: Skąd się wziąłem? Kiedy umrzesz? I dokąd wtedy pójdziesz? Co to jest niebo? Pytania, które często dorośli brutalnie kwitowali: „Nie zawracaj głowy, nie mam czasu na takie głupie pytania. Daj mi święty spokój. Widzisz, że co innego robię. Spytaj się babci. Pooglądaj telewizję”.
 Pamiętam, jak będąc w Stanach Zjednoczonych u moich znajomych, wszedłem do pokoju – na dywanie leżało dziecko. Może trzyletnie. Leżało, bo już go chyba pupa bolała od siedzenia, wobec tego położyło się, rączką podparło główkę i gapiło się w telewizor. Zbaraniałem.
 – Jak to, samo dziecko w pustym pokoju, przed telewizorem? – pytałem zbulwersowany.
 – Mamy swoją robotę. A tak, będzie dla nas chwila spokoju.
 A zdawałoby się, że już to wiemy, że najważniejszy jest czas człowieczy między rokiem zero a siedem i że należy być wtedy z dzieckiem i rozmawiać. I odpowiadać na pytania, które ono stawia. Pomagać mu budować pytania i pomagać mu odpowiadać na te pytania. Swoimi słowami, jego słowami. Bo to są pytania, które powinny człowiekowi towarzyszyć niezależnie od tego, czy będzie żył dziesięć lat, czy osiemdziesiąt sześć. Pytania o istotę rzeczy. Bo jeżeli przyzwyczai się oglądać obrazki, to będzie te obrazki oglądał do śmierci i umrze z oczami utkwionymi w telewizorze.