Biblioteka


Sprawiedliwy upada



 

Sprawiedliwy upada

 Przy budowaniu samochodu bierze się pod uwagę wszystkie możliwości – uderzenie czołowe, od tyłu, boczne, dachowanie. Przewiduje się wszystkie zagrożenia i tworzy się bariery, które mają ratować zarówno kierowcę, jak pasażerów.
 Podobnie jest z każdym człowiekiem. Nie bądź naiwny, nie uda ci się przejść przez życie bez kolizji. Jesteś bez przerwy zagrożony i musisz być na kolizję przygotowany. Ona cię nie może zaskoczyć.
 Funkcjonuje takie samochodziarskie powiedzenie: „Od czasu do czasu – mała stłuczka. Po to, żeby się uratować przed katastrofą”. Bo ani się spostrzeżesz, kiedy z biegiem czasu staniesz się coraz bardziej nonszalancki, coraz bardziej pewny siebie. Wtedy dobrze, gdy ci ktoś rzuci w twarz parę kropel wody. Żeby ci nie zleciało wiadro z wodą na głowę. Żeby ci się nie zdawało, że jesteś bezpieczny, że nigdy ci się nic nie może przytrafić.
 A więc nie traktuj siebie jako takiego bez zmazy – „mnie nic się nie może przydarzyć, ja jestem zawsze w porządku”. Bo to nieprawda. Sam Jezus powiedział: „Sprawiedliwy siedmiokroć na dzień upada”. Więc jednak. Nawet sprawiedliwy, czyli święty.
 Tylko żebyś wychwytywał te drobne potknięcia, zaniedbania, braki precyzji, niedelikatności, głupstewka, niedociągnięcia, odnotowywał, zdawał sobie z tego sprawę, że to są twoje niedopracowania, niedoskonałości. Musisz uważać, żeby nie zdarzyło się nic gorszego.
 Musisz być tego świadomy, że jesteś zagrożony. Nie wolno ci mówić bez końca: „Nieważne”. Bo w przeciwnym razie rośnie ci gruba skóra na grzbiecie – skóra znieczulicy. Bo w miarę upływu czasu przesuwa się granica tych spraw „nieważnych”. Już za takie zaczynasz uważać postępki, które każdy normalny człowiek traktuje jako wykroczenia. A ty nie. Już ich nie czujesz.
 I dlatego jest tak wskazane, by przy wieczornym pacierzu pod tym kątem spojrzeć na dzień, który masz za sobą. Jaki był? Ile było w nim dobra, ale też ile w nim było godzin niewykorzystanych na solidną pracę, zaniedbań, potknięć o ludzi, o sprawy? Komu zrobiłeś – nawet drobną – przykrość? Jakich użyłeś słów nietaktownych, odezwań się krzywdzących? Czy ci się chciało podjąć trud twórczości czy zbywałeś obowiązki jakąś sztampą, kliszą?
 A więc licz się ze swoimi słabościami. Bądź na nie przygotowany, uwrażliwiony. Zabezpieczaj się przed nimi.
 Spróbuj ustalić twoją wadę główną. Stary katechizm wymienia siedem wad głównych: pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i  piciu, gniew, lenistwo.
 Może spytasz: „Która z nich jest najniebezpieczniejsza?”
Odpowiem: Każda. Zależy od człowieka. Jedna może zniszczyć tego, inna tamtego.
„Ale w naszych czasach?”
One są ponadczasowe. Człowiek jest ten sam. Wystarczy wziąć dramaty greckie, to się przekonamy, jak są aktualne i dziś.
„Ale przed czym należy szczególnie przestrzegać młodzież?”
Jak już tak się upierasz, to spróbuję coś powiedzieć na ten temat. A więc, moim zdaniem, najbardziej zagraża młodzieży gniew, wściekłość, agresja, szaleństwo, w którym człowiek zabija, rani, obraża, krzywdzi. Ten gniew doprowadza do katastrof samochodowych, w tym gniewie człowiek nawymyśla drugiemu, naobraża, powie to słowo, nawet nie słowo, tylko potok słów za dużo. A potem, gdy się stało, gdy ochłonie, już jest na wszystko za późno, już leży trup albo poraniony, albo ktoś jest zniszczony czy skrzywdzony twoim słowem.
Może dlatego zacząłem od gniewu, że dzisiaj jest moda na spontaniczność, na autentyczność bez granic. Jest takie stare powiedzenie polskie: „Nie należy mówić tego, co się wie, ale należy wiedzieć, co się mówi”.
„A co by ksiądz wymienił jako drugie?”
Drugie to lenistwo: nieobowiązkowość, trzymanie się zasady robienia tego, co mi się podoba, co mi się zachce, najwyżej co mi się opłaca – znowu odwołuję się do tej samej tak zwanej autentyczności czy spontaniczności, bo to ta sama sprawa.
„A trzecie?”
Chciwość, czyli materializm praktyczny: jak najwięcej mieć. A wszystko ma być najnowocześniejsze, najdroższe, najpiękniejsze. Za wszelką cenę. Stąd już blisko do wyłudzania, naciągania, oszustwa, kradzieży.
„A czwarte?”
Nieczystość. Podniecanie się seksualne, wypatrywanie filmów, scen, zdjęć, obrazków, bawienie się myślami, wyobrażeniami. To w konsekwencji może doprowadzić do schorzeń psychicznych, aberracji. Mówię o tym zwłaszcza ze względu na to, że zalewa nas fala pornografii. W telewizji, w kinach, w tygodnikach ilustrowanych, w książkach. Pornografii, którą łykamy bez opamiętania.
Jest taki prastary polski zwyczaj, że w świętą Agatę, 5 lutego, w kościele odbywa się święcenie chleba i soli – bo to patronka od gaszenia pożarów. Ktoś się mnie może spytać: „To nie święty Florian? I dlaczego święcenie chleba, a nie wody?” I jest taki zwyczaj, że po święceniu chleba jemy go jeszcze w kościele. Albo niesiemy do domu i tam jemy wspólnie. Ktoś znowu spyta: „Dlaczego jemy?” Odpowiedź: „Żeby uciszyć pożary, jakie wybuchają w nas”. „Jakie znowu pożary?” Pożary namiętności, o których mówiliśmy. Takie jak zazdrość, gniew, chciwość. Ktoś powie: „No, to zupełna bzdura. I wstyd, że Kościół toleruje takie zabobony. Jak poświęcony chleb może uspokoić ludzkie namiętności?” A jednak może. Nie wkraczajmy w dziedzinę orędownictwa świętych u Boga za nami. Ale możemy spokojnie stwierdzić, że samo uświadomienie człowiekowi zagrożenia ma podstawowe znaczenie w jego wychowaniu.
Zresztą, zwróć uwagę na to, że Kościół czyni to rzadko. Że czasem tylko wspomina o przydatności sakramentu pokuty. Bo cała działalność Kościoła, która jest nastawiona na człowieka, aby dorósł do swojego człowieczeństwa, ma charakter zapobiegawczy, profilaktyczny. Wystarczy pod tym kątem przyjrzeć się Mszy świętej. Zwłaszcza czytanym tekstom Lekcji czy Ewangelii. Kościół mówi najchętniej o miłości, a nie straszy grzechem ani piekłem. Owszem, czasem również i to czyni. Aby uświadomić człowiekowi, jakie siły niszczące również w nim drzemią.
Tym bardziej uważaj na siebie, gdy zaczniesz sobie wyszukiwać usprawiedliwienia typu: „Nie mogłem odmówić, bo muszę być z ludźmi, nie należy odstawać od nich, zrażać ich sobie, stracę kolegów”.
A ty tymczasem musisz ich traktować tak jak niebezpiecznych kierowców na szosie. Bo istnieją pijani kierowcy, „niedzielni” kierowcy i w końcu wariaci. A co najmniej kierowcy, którym się zdarzy nieuwaga, a nawet błąd. Ale przecież tacy nie mogą dla ciebie być wzorcami do naśladowania. Musisz zachować do nich dystans, krytyczny stosunek, strzec się ich i nie dać się zwariować.