Biblioteka


Sinusoida



 

Sinusoida

 W momencie, kiedy się obudzisz i stwierdzisz z przerażeniem, żeś zmarnował życie, boś zajmował się nie tym, czym powinieneś, i dałeś się wciągnąć, wplątać w sprawy poniżej twojej godności, nie uważaj siebie nigdy za przegranego, nie oceniaj, żeś zmarnował życie, ale startuj jak od zera. Kiedy ci wybije dzwon – ten Boży dzwon czy ludzki – i oprzytomniejesz, kiedy ocenisz to, co było dotąd, jako niegodne ciebie – żeś z siebie robiła lalkę, żeś z siebie robił bałwana – wtedy wiedz o tym, że to jest twój czas. I zaczynaj. Choćbyś już tak nieraz zaczynał – i przegrywał. Zaczynaj raz jeszcze, kiedy oprzytomniejesz. I bez zażenowania odwołuj się do pięknych chwil twojego życia.
 Bo chyba zdążyłeś to już zauważyć, że w twoim życiu bywają lepsze okresy i bywają gorsze. Że poziom twojego życia nie wznosi się konsekwentnie w górę, ale przypomina sinusoidę, zresztą wznoszącą się, ale sinusoidę. Wiedz o tym i wykorzystuj w pełni te dobre okresy, kiedy jesteś aktywny intelektualnie – twórczy, pełen pomysłów, koncepcji, rozwiązań – a także moralnie, bo masz w wysokim stopniu wyczucie dobra i zła i jesteś jak ptak, nie czujesz zmęczenia, bierzesz przeszkody z marszu i ciągniesz innych za sobą jak w tańcu. Ale gdy przyjdzie dołek i każdy krok będzie ci ciążył, i nic się nie będzie składać, najchętniej zaszyłbyś się jak niedźwiedź w krzaki i przespał ciężką zimę twojego życia, bo czujesz, że już na nic cię więcej nie stać, że wszystkie mosty spalone, kontakty pozrywane, szanse żadne, możliwości wyczerpane i tkwisz w rozpaczy jak w zaułku bez wyjścia. Tym bardziej, że masz najgłębsze przekonanie, żeś się skompromitował, wygłupił, ludzie patrzą na ciebie z pogardą, a przynajmniej z politowaniem. Wtedy, po pierwsze, obyś pamiętał, że przyjdzie wiosna, a po drugie – umiej się ratować. A takim ratunkiem w tych wypadkach są ludzie dobrzy, mądrzy, których masz za przyjaciół. Oni ci w tym ciężkim czasie dadzą trochę siły. W ciemności – światło, w zimie – ciepło. Aż dotrwasz do wiosny.
 Podobnie przebiegają procesy w naszym narodzie. Gdy czytasz prasę, gdy patrzysz w telewizor albo słuchasz radia, gdy wstrząśniesz się i powiesz, jakim ohydnym jesteśmy społeczeństwem, jak podli jesteśmy, mali, głupi, nie do poprawienia, jak brak prawdziwych ludzi na terenie politycznym, gospodarczym, handlowym, społecznym – jakby się gdzieś rozwiali, jakby ich coś wytłukło – to nie myśl, że jesteś sam. Jest wielu takich, którzy się tak budzą w nocy, ze strachem myśląc, co będzie dalej z nami. I wtedy odwołuj się do tych wielkich dni, które mamy za sobą – do Szczecina z 1970 roku, do Gdańska, do Gdyni, do Śląska. Podobnie odwołuj się do sierpnia 1980 roku. Przecież i wówczas zdawało się, że nas zniszczono do cna, po fundamenty. Że już z nas nic nie zostało i nic nie wyrośnie. Że totalitaryzm komunistyczny przeorał nas do najgłębszego pokładu. A okazało się, że nie. Stać nas było na Gdańsk, Elbląg, Jastrzębie i na wszystko inne. Choćby na Warszawę, z Ursusem na czele. A więc, „jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”.
 Bo tak to już jest, że życie narodu – jak każde życie – przypomina sinusoidę. Są okresy wzniesień, ale potem przychodzą okresy obniżonego lotu. I tak pojawiają się ludzie, którzy potrafią porwać naród na szczyty, ale potem jakoś znikają, rozpływają się, a na ich miejsce pojawiają się kreatury, które kompromitują dawne wielkie idee. A bywa nawet, że tymi kreaturami stają się dawni bohaterowie. I naród idzie za nimi jak zniewolony, jak opętany. A bywa jeszcze inaczej: że po prostu nie ma nikogo. I w tej pustce pozostają na placu boju kombinatorzy, którzy walczą o stołki albo o pieniądze, względnie o jedno i o drugie.
 Ale społeczeństwo powinno wypatrywać wielkich osobowości, nadsłuchiwać ważnych głosów. I gdy tacy ludzie się pojawią, otoczyć ich zainteresowaniem, wspomagać, zachęcać, nie gasić, niszczyć, krytykować, ale stworzyć atmosferę sprzyjającą ich rozwojowi. Zapraszać, pokazywać, nawiązywać dialog. Żeby się poczuli potrzebni choć trochę, budzący zainteresowanie, doceniani.
 Społeczeństwo, gdy jest prawdziwym społeczeństwem, potrafi rozróżnić, kto jest kto. Jeżeli nawet nie od razu, jeżeli nawet za cenę pomyłek, to przecież w końcu wysunie na czoło ludzi, którzy je godnie reprezentują. I również ty takich ludzi popieraj. I takich ludzi się trzymaj. Oczywiście nie bezkrytycznie. Tylko na tyle, na ile reprezentują twoje poglądy i przekonania. Ale popieraj ich w swoim środowisku, na ile są tego godni. Choć wciąż obserwuj ich poczynania. Żebyś wiedział, na kogo głosować, gdy przyjdzie taki czas. I, jak ci się uda, miej z nimi kontakt osobisty.