Biblioteka




2. Myślenie w zaniku


 


     Użyliśmy określenia: „gromadzenie informacji”. Ale równocześnie stwierdziliśmy, że rosną w stosunku do tych informacji zastrzeżenia. Zwłaszcza do informacji telewizyjnych. A tymczasem fanatycy telewizji uważają, że osiągnęliśmy jakieś optimum – już prawie każda rodzina posiada telewizor. Jest – jak mówią – źródło informacji, wiedzy, kultury i mądrości narodu.
     Otóż te oświadczenia budzą uzasadnione wątpliwości. Mówiąc krótko: telewizory są w każdym domu, a nie wygląda na to, by wzrósł poziom kultury w naszym narodzie. Nawet nie wiem, czy nie należy powiedzieć czegoś wprost przeciwnego: przez telewizję spadł poziom kultury w narodzie. Nie chodzi mi nawet o to, że większość programów jest na niższym niż średni poziomie, że większość filmów jest na żadnym poziomie. (Nie bierzemy tu pod uwagę seriali, na przykład południowoamerykańskich, bo to już jest często kompromitacja). Chodzi o sam odbiór programów telewizyjnych. Otóż często podawane w nich informacje przyjmuje się bezkrytycznie. A serwowane są nam one w formie sieczki. Na zasadzie newsów. Półminutowa relacja z uroczystości, balu, kilkunastosekundowa relacja z wypadku kolejowego z pokazaniem ciał zabitych ludzi, potem podobnej długości z wręczenia jakiejś nagrody, z kolei pokazane spalone pierwsze piętro po wybuchu gazu, strajk w zakładach, nowy model samolotu, współczesna sztuka wystawiona na scenie paryskiej, fragment meczu piłkarskiego i przegląd mody.
     Tak wygląda dziennik telewizyjny, ale tak wygląda również cały program telewizyjny. Krótko mówiąc, można zwariować. Żeby się tak nie stało, należy się uodpornić i oglądać same obrazki. Nie przejmować się, nawet się nie zastanawiać. Nie przyjmować tego, co widzimy. Nie starać się zrozumieć. A więc najwyżej odnotować, odfajkować.
     Ale to jest nieludzkie. Ale to daje w efekcie znieczulicę. A co najgorsze, ten sposób oglądania obrazków odczłowiecza i demoralizuje. I na tej samej zasadzie pracuje cała telewizja. Chociażby nawet widz nie bawił się w przerzucanie kanałów i pilnie oglądał jakiś naprawdę poważny i ważny film. Nagle pojawia się reklama, która jest pokazywana jako przerywnik. W momentach najbardziej tragicznych, dramatycznych. Bezceremonialnie, bez szacunku dla dzieła, bez szacunku dla widza pojawia się pan w białym kitlu lekarskim i wmawia nam, że pasta do zębów, której on używa, zabezpiecza przed próchnicą. A za chwilę, znowu w momencie najbardziej wzruszającym czy interesującym, pani nas równie przekonująco namawia, aby stosować zupełnie inną pastę do zębów.
     A tymczasem należy powiedzieć, że myślenie to nie tylko oglądanie, ale to ustosunkowanie się do tego, co zobaczyłem, potraktowanie tego obrazu osobiste, przejęcie się nim, zastanowienie się, zrozumienie tego, co zobaczyłem, wyciągnięcie wniosku.