Biblioteka


Przygotować swoje dziecko do sakramentu pokuty



     Przygotować swoje dziecko do sakramentu pokuty. Trzeba zaczynać od początku, bo przecież z dziećmi trzeba zaczynać od najprostszych a zarazem najbardziej podstawowych spraw. Od tego, że Bóg jest naszym Stworzycielem i Panem, że do Niego należymy, że jesteśmy Jego własnością – tak my jak wszystko co jest. Że jest naszym Ojcem a my Jego dziećmi. Że powinniśmy być wciąż z Nim złączeni. Zaczynać od tego, że wszystko, co w nas jest nieprawdą, kłamstwem, oszustwem, wszystko co w nas jest niesprawiedliwością, nieuczciwością sprzeciwia się Bogu, który jest prawdą, sprawiedliwością. Że każda krzywda uczyniona drugiemu człowiekowi sprzeciwia się Bogu, który jest miłością i miłosierdziem. Że każde lenistwo, bałaganiarstwo, tracenie czasu sprzeciwia się Bogu, który jest twórczością, porządkiem. Zaczynać należy od tego, że każdy człowiek w instynkcie samozachowawczym małego zwierzaczka chce nazbierać jak najwięcej, nagromadzić pieniędzy i rzeczy, zabezpieczyć się na dziś, jutro, na całe życie, na „niewiadomojakdługo”. A równocześnie najchętniej by nie pracował, bo jest leniwy, a wysługiwał się innymi, którzy by za niego i na niego pracowali, a jest zazdrosny, gdy ktoś ma więcej niż on. Zawistny, pamiętliwy, chciałby wciąż mieć jeszcze więcej. A gdy się da, na wszystkim chce zarobić, nic nie dawać za darmo, a jeszcze żeby go wszyscy chwalili. A gdy się tylko da, gromadzić jeszcze więcej na wszelki sposób – i kradzieżą, i oszustwem, i kłamstwem. A przy tym wygodny, dogadzający sobie. Szukający przyjemności na każdym kroku. Zaczynać należy od wyjaśnienia dziecku, jak na straży jego człowieczeństwa stoi sumienie, które zachęca do czynienia dobrze, ostrzega przed czynieniem źle, chwali po wypełnieniu obowiązku, dobrego uczynku, gani, gdy się go nie podjęło, gdy się popełniło coś złego. Że człowiek ma wolną wolę: możliwość decydowania o sobie. Że w jego rękach spoczywa jego własny kształt. Od niego zależy, jaki będzie. Że przed każdym człowiekiem stoi: albo – albo, droga zła albo droga dobra. Albo budować siebie będzie jak logiczną, konsekwentną budowlę, w której dobrze jest mieszkać, albo będzie ruderą pełną gnoju, bałaganu, szczurów i pająków. I że o tym decyduje nawet nie każdy dzień ale każda chwila: czy podejmie trud obowiązku, powinności, czy też pójdzie za zachcianką, przyjemnością. Czy skłamać, czy się wykręcić, czy wziąć bez pozwolenia, czy wyjść bez opowiedzenia się, czy wrócić bądź kiedy zamiast punktualnie. Trzeba potem opowiadać o Synu Bożym: o Jezusie Chrystusie, który przyszedł na świat, aby nam być bratem i mistrzem, i przykładem. Pokazał nam swoim życiem, jak należy postępować. Pokazał małym dzieciom, bo sam był mały, jak należy być posłusznym rodzicom, bo sam był posłuszny Najświętszej Marii i św. Józefowi. Pokazał dorosłym, jak należy służyć ludziom. Zaczynać od tego przygotowanie twojego dziecka. A właściwie tylko porządkować i usystematyzować. A właściwie przypominać to, co ono już dobrze wie. To, co od ciebie słyszało po wiele razy. To, o co się modliło codziennie, to co w tobie widziało, który starasz się być zawsze i sprawiedliwy, i prawdziwy, i kochający. Po tamtych wstępach należy zrobić z dzieckiem rachunek sumienia, przechodząc po kolei przykazania Boże. Uważaj tylko, żeby nie pozostawać w ogólnikach typu: byłem niegrzeczny dla rodziców – bo to prawie nic nie znaczy. Niech będą wymienione, nazwane, uszczegółowione przynajmniej niektóre z często powracających przewinień dziecka wobec rodziców. Nieprzypadkowo. Przecież sakrament pokuty ma również wychowawczy charakter: ma pomóc człowiekowi, aby zdał sobie sprawę, jakie jest jego życie. Aby uświadomił sobie konkretne winy, ale również wady, nałogi, którym ulega, które narosły w nim, które zaczynają stawać się jego drugą naturą. W tym przeglądzie generalnym należy przejść poszczególne grupy działalności – stosunek do Boga, do bliźnich i rozwój swojej osoby. Najlepiej trzymać się chronologii. Jak wygląda ranne wstawanie – bez ociągania się i awantur. Modlitwa ranna. Mycie się i ubieranie. Jedzenie śniadania – bez grymaszenia. Obowiązki szkolne. Przychodzenie punktualnie na początek zajęć, zachowanie się na lekcjach, stosunek do nauczycieli, zwłaszcza nauczycieli nielubianych. Stosunek do kolegów i koleżanek, zwłaszcza do nielubianych. Zachowanie się na przerwach. Sprawa bicia, przezywania, dokuczania, pomagania, pożyczania, oddawania. Powrót ze szkoły. Obiad – bez grymaszenia. Obowiązki domowe, uczestniczenie w pracach domowych, odnoszenie się do rodziców, rodzeństwa. Odrabianie lekcji – bez nalegania, proszenia, grożenia. Oglądanie telewizora – tylko tego i tylko tyle, na ile pozwolą rodzice. Wychodzenie do kolegów i koleżanek – za opowiedzeniem się. Powracanie – o czasie uzgodnionym. I wreszcie pójście spać o wyznaczonej porze – bez ociągania się. Tyle mniej więcej gdy chodzi o zwyczajny dzień. Odnośnie niedzieli – obecność i uczestniczenie we Mszy świętej. Tylko strzec się, aby rachunek sumienia nie był w odczuciu dziecka wyliczanką przepisów, których należy przestrzegać „niewiadomopoco”, ewentualnie dla wygody dorosłych. A przecież rachunek sumienia – sakrament pokuty ma być kolejnym krokiem w jego dorosłość, w stawanie się wolnym człowiekiem, a więc w jego odróżnianie dobra od zła, w wyzwalanie się ze zła, w dopytywanie się o motyw, intencję swoich dobrych czynów, ażeby był naprawdę dobry a nie zasłużył na potępienie Jezusa: groby pobielane. Tylko strzec się, żeby rachunek sumienia nie był wyłącznie wyszukiwaniem brudnych plam na jego powszednim i świątecznym ubraniu. To ma być również – a czasem przede wszystkim – pytanie się nie o to: co źle zrobił, ale czego wcale nie zrobił, nie podjął, nie poderwał się. Choćby droga w zainteresowania, w specjalności, w szukanie swojego powołania zawodowego, a więc czegoś, co zupełnie podstawowe w życiu. Choćby opieka nad człowiekiem, który potrzebuje pomocy. To może być babcia, dziadek, ktoś krewny albo znajomy. Na koniec trzeba Boga przeprosić, że odeszliście od Niego. Ty, jako jego ojciec czy matka, i ono – wasze dziecko. Niech ono wie, że i ty grzeszysz i masz za co Boga przepraszać. Trzeba Bogu powiedzieć: „Chcemy być zawsze z Tobą: nikomu nie chcemy czynić krzywdy, chcemy być prawdą i uczciwością, a za wszystko, co w nas nie było tak, jak być powinno, żałujemy”. Przeproście Jezusa Chrystusa, że nie staliście się podobni do Niego. Żeście ani tacy dobrzy dla ludzi, ani tacy odważni jak On, ani w ogóle nie tacy. I na koniec prosić Boga o pomoc na przyszłość. Abyście potrafili lepiej żyć. Bo życie jest krótkie i ani się spostrzeżecie, jak już trzeba będzie umierać.