Biblioteka


XXIX NIEDZIELA ZWYKŁA



XXIX NIEDZIELA ZWYKŁA

„Stać się wielki”

     Co myśli młody muzułmanin, który przywiązuje sobie dynamit do piersi i wchodzi w tłum, ażeby wysadzić siebie i wyzabijać otaczających go ludzi? Co sobie mówi młody samobójca?
     „Będę bohaterem. Będę herosem. Będę świętym. Pójdę wprost do nieba. Bo walczę z niewiernymi w świętej wojnie. Bo zabijam tych, którym się należy śmierć”.
     Nie zdaje sobie sprawy, że okłamały go niektóre kołysanki śpiewane nad jego kolebką. Okłamali go niektórzy nauczyciele religii muzułmańskiej. Okłamali go niektórzy muzzeini, objaśniający Koran w meczetach.
     A my przeciwko niemu z czołgami, z helikopterami. A my z policją, z wojskiem. A my z aparatami podsłuchowymi, z taśmami nagranych rozmów.
     A niektóre matki dalej śpiewają kołysanki i niektórzy katechiści uczą, że śmierć należy się niewiernym. Że święta wojna trwa. Że ten, kto zabije niewiernego, idzie prosto do nieba. 
     Kiedyś w rozmowie z katolickimi misjonarzami pracującymi wśród muzułmanów postawiłem pytanie: „A co wy właściwie robicie wśród muzułmanów, którzy mają taką nienawiść do niewiernych”. I wtedy usłyszałem ciekawą odpowiedź: „My chcemy ich nawrócić na islam. Żeby oni stali się prawdziwymi muzułmanami”.
     Bo Koran również mówi o miłości do wszystkich ludzi. Ale są w nim zdania, są teksty, które można interpretować w opaczny sposób i rzeczywiście tak są wykorzystywane przez fundamentalistów. Przez ludzi, którzy okłamują naród, zwodzą go, manipulują nim dla celów politycznych.
 

* * * 

     A Bóg jest jeden. Czy nazywamy Allah, czy Jehowa, Elohim czy Absolut. Stwórca, który nas powołał do bytu z miłości. Wszystkich. Tak Żydów jak chrześcijan, tak muzułmanów jak buddystów, tak szintoistów jak hinduistów. I wszystkich kocha – czarnych czy żółtych, czerwonych czy białych.
     I to jest podstawowa prawda każdej religii. I ta religia jest lepsza, która głosi wyraźniej tę prawdę – że wszystkim ludziom należy się nasza miłość. Nie ma „świętej wojny”, bo wojny świętej nie ma. Nie ma „niewiernych”, tylko są ludzie. Stworzeni przez Boga. Przez Niego kochani, prowadzeni, stwarzani na każdą sekundę ich życia.
     I niech będą takie kołysanki śpiewane. Niech taka nauka religii będzie przepowiadana. Niezależnie czy w naszych katechizacjach katolickich czy prawosławnych, taoistycznych czy protestanckich, animistycznych czy konfucjańskich. Niech będzie głoszony ten sam Bóg-Miłość, Ojciec, który nas stwarza z miłości – wszystkich. 
     Inaczej ludzkość się skłóci, zeżre, wyniszczy. Zamiast stanowić jedną wielką rodzinę Bożą, Królestwo Boże na ziemi.