Biblioteka


WIELKI POST



 

WIELKI POST

1. NIEDZIELA PRZYGOTOWANIA PASCHALNEGO


„Pełen Ducha Świętego” 

     Daj się Bogu wyprowadzić na pustynię. Tam jest cisza, przynosząca ukojenie. Tam jest wielka jasność, która pozwoli ci wszystko dokładnie zobaczyć i ocenić. Tam odzyskasz dystans do spraw, które cię absorbują, pochłaniają, niepokoją, dręczą, a otworzysz się na sprawy prawdziwie ważne. Tam się nie będziesz martwił tym, co ci może jeszcze zagrozić. Tam nie będzie cię dręczyła ani przeszłość, ani przyszłość, ani teraźniejszość. Tam będziesz z Bogiem, do którego masz pełne zaufanie – zaufanie w Jego miłość ku tobie i spłynie na ciebie spokój. 
     Pustyni nie musisz szukać daleko. Ta pustynia jest w tobie. W tobie są przestrzenie twojej wielkości. W tobie jest światło twojej mądrości, z jego pomocą zobaczysz siebie, świat we właściwych wymiarach. W tobie drzemie twoja odwaga, której się nie spodziewałeś, że jeszcze ją masz. W tobie wieje wiatr twojej wolności. Tutaj odnajdziesz Boga i siebie.
     Wielkość twoja będzie wzrastała stopniowo. Stanie się z tobą tak jak z tym niewidomym, którego Jezus wyprowadził z dala od domów, na puste pole, dotknął jego oczu i spytał: „Widzisz coś”. Ten odpowiedział: „Widzę ludzi jak drzewa”. Dopiero za drugim dotknięciem widział normalnie.
     Tak będzie z tobą. Na początku będziesz patrzył na świat jak przez mgłę. Na początku będziesz się bał – tego, co zobaczysz, co usłyszysz, czego doznasz. Na początku będziesz się bał – że się zgubisz, że stamtąd już nie ma powrotu. Że twoja wielkość zagrozi twojemu życiu. Że zburzy dotychczasowy porządek. Że będziesz musiał od wielu spraw odejść, zrezygnować, zmienić.
     Nie od razu będziesz miał efekty, którymi się zachwycisz. Ale nawet gdy uciekniesz z twojej pustyni, to znowu zatęsknisz za nią – za Bogiem, którego tam tak bardzo wyraźnie odczuwałeś. 

 

======================================================

 

2. NIEDZIELA PRZYGOTOWANIA PASCHALNEGO

„Gdy się modlił” 

 

     Są trzy największe pokusy człowiecze. Pokusa posiadania. Pokusa władzy. I pokusa pychy. 

* * *
 

     To grozi każdemu człowiekowi że opęta go żądza posiadania. Niezależnie od tego, ile ma lat, jakie stanowisko zajmuje, ile ma pieniędzy. Temu się odda – całym sercem. O niczym innym nie będzie myślał, tylko o tym – żeby jak najwięcej zgromadzić, posiadać. „Żebym miał co do garnka włożyć na dziś, na jutro, na pojutrze. Żeby zabezpieczyć się na przyszłość – na wypadek choroby, starości”. A więc koniec z sentymentami. Trzeba robić interes na wszystkim, na wszystkich. Skreślić słowo „bezinteresowność”. Wszystko ma służyć temu, by się dorobić. – Opętanie bogactwem.
 

* * *

     Człowiek opętany żądzą władzy. „Niech mnie słuchają. Niech mi będą posłuszni. Niech mi się kłaniają. Niech mi będą oddani całym sercem. Co ja zechcę – muszą wykonać. Co ja wymyślę – muszą spełnić. Co zażądam – musi być zrobione”.
     Gdyby spytać o powody małżeńskich sprzeczek, kłótni, awantur, a nawet rozwodów, to często chodzi właśnie o władzę – „Kto tu rządzi?! Ty czy ja?!” Kto jest mądrzejszy, bardziej odpowiedzialny, ma więcej racji, ma lepsze wykształcenie, ma większe doświadczenie. „Ja tu rządzę!”. Mąż czy żona, dziecko czy rodzice?”
     Tak się często dzieje w tej podstawowej komórce społecznej, w rodzinie, tym bardziej w wyższych strukturach społeczeństwa, że gdy ktoś już dostanie się na to wysokie krzesło, już z niego nie chce zejść, chociaż wszyscy domagają się tego. – Opętanie władzą.

 

* * * 

 

     I trzecia żądza: pycha. „Żeby mnie podziwiali”. Od dziecka począwszy – „żeby mnie podziwiał tata, mama, dzieci, nauczyciel”. Aż po starego człowieka – „żeby mówili: jaki on mądry, jaki dobry, jaki święty, jaki uczciwy, jaki prawy; rozdaje, pomaga, służy radą”. Pycha potrafi wkraść się w serce człowieka, opęta go. Owładnie nim chęć imponowania. „Żeby o mnie pisali w gazetach. Żebym zaistniał w telewizji, w radiu, w gazetach. Żebym zaistniał w swoim miejscu pracy. Żeby mnie wyróżniono, odznaczono. Bo mi się należy! Bo innych odznaczają, a mnie nie”. – Opętanie pychą.

* * *

      A Bóg nas stworzył do życia w wolności, w szczęściu, w radości. I nie możemy się dać opętać szatanowi – ani tymi trzema żądzami, ani wszystkimi innymi, które nam grożą.
     Jak tego dokonać? Drogę wskazuje nam dzisiaj Jezus: modli się i modlitwa promieniuje nawet na Jego twarz – że jaśnieje.

 =======================================================
 

3. NIEDZIELA PRZYGOTOWANIA PASCHALNEGO


„Drzewo nieurodzajne”

     Dzień za dniem wypatrujemy w gazetach, nadsłuchujemy w radiu, otwieramy telewizor z nadzieją, że wreszcie może skończy się ta zbrodnia, że dojdzie do przemiany w Ziemi Świętej, w Iraku, w Czeczenii. Że dojdzie do przemiany wszędzie tam, gdzie bombardują samoloty, wylatują w powietrze samochody-pułapki, podkładane są bomby, strzela się do niewinnych ludzi.
      Czekamy i doczekać się nie możemy. Dzień za dniem wypatrujemy w gazetach, nadsłuchujemy w radiu, wyczekujemy w telewizorze, że się coś zmieni, że ci nasi dostojnicy państwowi i samorządowi, którzy dorabiają się kosztem naszego państwa, wreszcie zaczną się o nie troszczyć jak o własny dom. Że nie będzie przekrętów, fałszerstw, łapówek, kłamstw, arogancji, które ich kompromitują.
     Niecierpliwimy się, kiedy wreszcie uspokoi się w naszej rodzinie. Kiedy ustaną wszelakie niesnaski, utarczki, kłótnie, awantury. Kiedy nastanie zgoda.
     Wsłuchujemy się w siebie, czy doszło do jakiejś pozytywnej zmiany w nas samych. Czyśmy zmądrzeli, czy jesteśmy bardziej wolni, kochający.
 

* * *

     Ale tu nie należy wyczekiwać. Trzeba podjąć działanie. A najlepszym działaniem na nasze biedy jest modlitwa. Bo jeżeli obcuje się z Bogiem, który jest miłością i mądrością, to On nas zarazi mądrością jak i miłością. 
     Chyba nie modlą się prawdziwie ani Żydzi, ani Palestyńczycy w Ziemi Świętej. Bo gdyby się modlili, to ustałyby walki. To Żyd do Palestyńczyka powiedziałby „bracie”. Jak i Palestyńczyk do Żyda powiedziałby „bracie”. To samo stałoby się z Czeczenami i Rosjanami. Wszędzie tam, gdzie ludzie zabijają ludzi. Gdyby się chcieli prawdziwie modlić.
     Gdyby nasi dygnitarze i niedygnitarze zaczęli się prawdziwie modlić, to w Polsce nie byłoby kradzieży, oszustw, przekrętów.
     Gdyby nasze rodziny prawdziwie się modliły, to domy nasze stałyby się przedsionkiem nieba. 
     Gdybyśmy sami prawdziwie się modlili, to stalibyśmy się prawdziwymi ludźmi.

=================================================== 

4. NIEDZIELA PRZYGOTOWANIA PASCHALNEGO

„Starszy brat”

     Czy my nie jesteśmy czasem podobni do starszego brata z przypowieści o synu marnotrawnym. 
     Starszego brata zabolała radość, jaka zapanowała w domu z powodu powrotu jego młodszego brata. A przecież to był ten uczciwy, pracowity, posłuszny syn. I nagle rozleciała się cała jego wielkość. Opanowała go taka zazdrość, że nawet nie chciał wejść do domu.
     Reaguje jego ojciec. Wychodzi do niego i tłumaczy mu: „Trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znowu ożył, zaginął, a odnalazł się”.
     Ale ten nie chce słuchać tłumaczenia ojca. Wybucha pretensjami: „Od lat ci służę, ale nie dałeś mi nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro wrócił ten twój syn, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Rzecz charakterystyczna – nie mówi: „brat mój”, tylko: „ten twój syn”.
     Ewangelia nie podaje, jaki był skutek tłumaczenia ojca. Czy ojciec przekonał starszego syna. Czy wszedł on do domu i spotkał się w cztery oczy ze swoim bratem. Czy potraktował go tak jak ojciec, a więc czy rzucił mu się na szyję i ucałował go? Czy przynajmniej przygarnął go do siebie? Czy mu podał rękę na zgodę? Czy potrafił pokonać swoją małość i cieszyć się z tego, że wrócił ten, który zaginął, ożył ten, który był umarły. Czy mu powiedział: „Bracie, cieszę się żeś wrócił. O przeszłości ani słowa. Ja nie będę pytał, ty nie mów nic. Jesteśmy razem w domu, synami naszego kochanego ojca”.
     Bo jak można żyć inaczej. Ciągle zezem patrzeć na niego i obliczać, ile ojciec daje jemu, a ile mnie – pieniędzy, uśmiechów, dobrych słów, pochwał. Tak żyć? 
 

===================================================

5. NIEDZIELA PRZYGOTOWANIA PASCHALNEGO

„A On nauczał” 

     Odczuwamy wyraźnie, co to znaczy Europejczyk i kultura europejska. Przez całe wieki była tu czytana Ewangelia święta. Przez całe wieki ludzie modlili się do Boga i Jezusa Chrystusa nazywali Słowem Bożym. Przez całe wieki uczył nas Jezus mądrości i miłości. I to przecież nie poszło na marne – to weszło w nas. W nasze myślenie, postępowanie, działanie – w naszą kulturę. Możemy mówić o tym, że kultura europejska jest oparta o fundamenty chrześcijańskie. Nawet ci, którzy opowiadają się teraz za ateizmem, może nawet nie zdają sobie z tego sprawy, że myślą kategoriami chrześcijańskimi – podobnie jak ci, którzy chodzą do kościoła i są praktykującymi katolikami.
     To nie znaczy, że obowiązuje jakaś sztampa pod tytułem: Europejczyk. Każdy z narodów wchodzących w skład Europy jest inny. Bo inny klimat, inne otoczenie, inne warunki geopolityczne, inny temperament, inna wyobraźnia, inny sposób myślenia, zachowania się, inny kontekst historyczny, inna tradycja, inne obyczaje. Ale łączy wszystkie kraje europejskie ta sama mądrość ewangeliczna, ta sama etyka, której uczono nas przez całe wieki.
     Równocześnie mamy świadomość, że do tego trzeba dorastać. Bo europejskość, bo chrześcijaństwo nie jest dane jako prezent. Trzeba dorastać do mądrości, do miłości, do wielkości. Niemniej, mamy z czego startować. Mamy grunt, w który wrastają nasze korzenie. Mamy podstawę do tego, aby mówić, że staramy się żyć jak chrześcijanie, jak Europejczycy – jak ludzie.
 

* * * 
   

 To nie znaczy, że tylko chrześcijanie mają patent na wychowywanie człowieka i narodu. Każda religia na swój sposób uczy mądrości i miłości. 
 

* * *

     Tylko na koniec trzeba dodać, że każdej religii grozi fundamentalizm, który z religii robi karykaturę. Chociaż jej wyznawcy oświadczają, że tylko oni jedyni są prawdziwymi katolikami, muzułmanami, żydami czy buddystami. Ci, którzy dokonali zbrodni w Nowym Jorku, Madrycie czy gdziekolwiek indziej na świeci, z pewnością twierdzą, że to robią w imię Boga.

==================================================== 

NIEDZIELA PALMOWA

„Hosanna”


     Nie można odrywać śmierci od życia. Nie można koncentrować się tylko na męce Jezusa, a nie opowiedzieć o wspaniałej twórczości Nauczyciela z Nazaretu. Najpierw trzeba choć trochę zrozumieć, co Jezus ukazał – że Bóg jest Ojcem wszystkich ludzi na całym świecie. Trzeba choć trochę zachwycić się pięknem tej nauki, która się nazywa: Ewangelia. A dopiero wtedy można to wspaniałe życie zamknąć śmiercią. Ale nie można z niej robić punktu docelowego ani najważniejszego. Najważniejsza była nauka Jezusa o miłości Boga ku ludziom. Jego przypowieści, porównania, metafory, Jego spotkania, uzdrowienia, kontakty z grzesznikami, z celnikami, Jego miłość do nieprzyjaciół. O tym wszystkim trzeba obszernie mówić. A dopiero na końcu o męce.
     Krzyż – Jezus wiszący na krzyżu – jest naszym symbolem, ale nie można na krzyżu skończyć.

 

* * *

     Gdy Papież Jan Paweł II przyjeżdżał do Polski, budowano ołtarze polowe w miastach, w których miał odprawiać Mszę świętą. Gdy był w Polsce po raz drugi, najbardziej zauroczył mnie ołtarz wrocławski. W białym murze zrobiony prześwit w kształcie krzyża. A w tym prześwicie krzyża stała postać Jezusa zmartwychwstałego.
     Najpiękniejszy krzyż w Polsce współczesny znajduje się w Arce, w Nowej Hucie. Jest dziełem świetnego krakowskiego rzeźbiarza Chromego. Tam Jezus, chociaż jeszcze na krzyżu, ale On nie wisi, On już wstępuje do nieba. Wygięte ciało Jezusa jak gdyby wzlatuje w górę. Odchylony od krzyża i z głową podniesioną w górę i już jest zmartwychwstały – moment śmierci jest równocześnie momentem wejścia Jezusa w Boga Ojca.
 

* * *

     I o tym mamy też pamiętać, że śmierć nasza to jest powtórzenie śmierci Jezusowej. Moment śmierci jest momentem naszego zmartwychwstania. My idziemy w Boga. Wchodzimy w Jego Rzeczywistość.