Biblioteka



4. NIEDZIELA ZWYKŁA




4. NIEDZIELA ZWYKŁA

Ewangelia:                                                                                          Mt 5
Jezus widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie”.

Mówią Święci:
Wstąpiłeś, aby usiąść na górze wysokiej, jak kiedyś zstąpiłeś z Synaju. W chmurze wyłożyłeś stare Prawo, w swym ciele natomiast, o Słowo, nauczyłeś nas Nowego.
Otwarłeś boskie usta, błogosławiłeś ludzi czyniących dobrze, w zamian za tablice Dziesięciu Przykazań dałeś dziewięć Błogosławieństw Nowego Prawa.
Postawiłeś pomiędzy niebem a ziemią drabinę o dziesięciu szczeblach i stopniach, i sprawiłeś, że wstępuje po niej ród ludzki; Ty ją ustawiłeś pomiędzy dziewięcioma chórami aniołów.
Ale ja tak bardzo przylgnąłem do ziemi z powodu wad grzechowych, bardzo ciężkich do niesienia, że nawet nie udało mi się wspiąć na pierwszy spośród dziewięciu stopni.
Nerses Snorhali (+ 1173)

Psalm:                                                                                            Ps 146
Bóg wiary dochowuje na wieki,
uciśnionym wymierza sprawiedliwość,
chlebem karmi głodnych,
wypuszcza na wolność uwięzionych.
Pan przywraca wzrok ociemniałym,
Pan dźwiga poniżonych;
Pan kocha sprawiedliwych,
Pan strzeże przybyszów.

Rozważanie:
Nie gromadź w sobie żalu do ludzi. Nie powracaj do krzywd, których doznałeś. Nie wpatruj się po bezsennych nocach z coraz większym przerażeniem w zło, które ci wyrządzono. Bo zabuduje ono twój horyzont, urośnie jak garb, wykoślawi cię, wykrzywi, zniszczy. Bo doprowadzi cię do histerii, wyszarpie do ostateczności. I ty za ten stan poniesiesz odpowiedzialność.
Trzeba złożyć tę krzywdę Bogu – jak składa się niepotrzebny ciężar na skraju drogi – i iść dalej.

Poezja:
Żeby nie być taką czcigodną osobą
której podają parasol
którą do Rzymu wysyłają
w telewizji jak srebrnym nieboszczykiem kręcą
wieszają przy gwiazdach filmowych.
Ale być np. takim chlebem
który krają
żywicą którą z sosny na kadzidło skrobią
czymś takim z czego robią radio
żeby choremu przy termometrze śpiewało
zegarem który w samolocie jak obrazek ze świętym Krzysztofem
świeci
żółtym dla dzieci balonem –
a zawsze taką hostią małą
gorętszą od spojrzenia
co się zmienia w Ofierze.
                                      Ks. J. Twardowski, Gorętsza od spojrzenia