Biblioteka


NIEDZIELA PALMOWA



NIEDZIELA PALMOWA,
CZYLI MĘKI PAŃSKIEJ

Ewangelia:                                                                                     J 12
Wielki tłum, który przybył na święto, usłyszawszy, że Jezus przybywa do Jerozolimy, wziął gałązki palmowe i wybiegł Mu naprzeciw. Wołali: „Hosanna. Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie” oraz: „Król izraelski!”

Mówią Święci:
A ponieważ palma oznacza zwycięstwo, niesiemy palmy w rękach wtedy, gdy tak Panu śpiewamy pochwały zwycięstwa, że żyjąc dobrze, staramy się zwyciężyć szatana. A to, bracia, powinniście wiedzieć, że na próżno niesie gałąź oliwną ten, który nie miłuje czynów miłosierdzia. Podobnie bez żadnego pożytku niesie palmę ten, którego szatan zwyciężył przez oszustwo. Zwróćcie się do waszych sumień i sprawdźcie, czy nastawienie ducha waszego odpowiada temu, co czynicie cieleśnie.
                                                                                               Anonim (IX w.)

Psalm:                                                                                            Ps 22
Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą,
wykrzywiają wargi i potrząsają głowami:
„Zaufał Panu, niech go Pan wyzwoli,
niech go ocali, jeśli go miłuje”.
Sfora psów mnie opadła,
otoczyła mnie zgraja złoczyńców.
Przebodli moje ręce i nogi,
policzyć mogą wszystkie moje kości.

Rozważanie:
Gdzie palmy w rękach waszych? Gdzie „Hosanna” na ustach waszych? A może ty w bezpiecznym kąciku patrzysz z niepokojem na przeciągający pochód Jezusa. A może, przewidując tragedię, uspokajasz rozentuzjazmowanych.
Czy ty Mu ufasz? Czy wierzysz, że On ma rację? Czy jesteś przekonany, że ta Jego droga jest słuszna i uczciwa; że ludzkość zawsze na nią wróci, że On zawsze zmartwychwstanie? Jeżeli tak, to po co się kryjesz, to dlaczego jesteś taki przerażony, taki nieufny, taki niewierzący?
A może ty po prostu w Niego nie wierzysz?

Poezja:
„Hosanna! Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie”.
W pejzaż zielonych oliwek, w ramy kwadratów miasta
Bóg oprawiony. Pamiętam ten dzień i rżenie osła.
W winnym oparze poranek. Cisza dyszała opasła.
Promienie – pamiętam – pluskały po płaskich dachach jak wiosła.

Niosło się dalej. Jak dziecko
dzień klaskał dłońmi kwiatów
i małą, zdziwioną owieczką
przebiegła cisza przez drogę.

A potem gwar się lepił, miodniały usta słońca,
unosił przestrzeń jak ogień
patos wezbranych oczu…

Przez mały pejzaż uliczek
kołysał się szary chód.
Jasny świt go wykrzyczał
w kamienny miejski chłód.

„Hosanna!” – wołali wesoło, zapalał się okrzyk i gasł.
„Hosanna!” – pamiętam, wołali, błyszczały noże palm
i coraz tłumniej wzbierało – wyrastał spojrzeń las,
a niebo rozgięło, z powrotem zginało błyszczącą stal.
„Hosanna!” – wołali. Jak radość
rosła spiętrzona fuga.
                                      K. K. Baczyński, Poemat o Chrystusie dziecięcym