Biblioteka



Drugie życie Karola Wojtyły



 


Drugie życie Karola Wojtyły


Siedzimy w dalszym ciągu na szczycie schodów wiodących do kościoła Santa Maria in Aracoeli. Pod nami, po prawej stronie, piazza Venezia, po lewej stronie Capitol, na wprost gdzieś, zakryta kamienicami, Botteghe Oscure.


 


     – A teraz dokąd pójdziemy?
     – To będzie ostatnia nasza droga. Na tym zakończymy nasze spotkania.
     – A więc dokąd?
     – Do grobów papieskich. A ściśle biorąc, do Bazyliki Świętego Piotra, do jej podziemi, gdzie spoczywają prochy zmarłych papieży.
     – A dlaczego tam?
     – To dłuższe opowiadanie.
     – Zamieniamy się w słuch.
     – To było po śmierci Pawła VI. Kończyły się novendiales. Koło pierwszej, tak jak w poprzednie dnie, podszedłem do Watykanu, gdzie obradował Karol z innymi kardynałami na temat konklawe, które miało się odbyć w następnym dniu. Chwilę czekałem. To już było po tym, kiedy powiedziałem Karolowi, że zostanie wybrany papieżem. Ale to już znacie.
     – Ma ksiądz na myśli rozmowę, która odbyła się w samochodzie, kiedy ksiądz spytał kardynała, czy kupił bilet samolotowy z Krakowa do Rzymu i z Rzymu do Krakowa czy tylko z Krakowa do Rzymu?
     – Tak. Ale wróćmy do tego ostatniego dnia. Zamiast skierować się w stronę samochodu kolegiackiego, który na nas czekał, niespodziewanie Karol powiedział: „Wstąpmy do podziemi, aby się pomodlić przy grobie Jana XXIII i Pawła VI”. Nie pytałem, dlaczego tak. Pomyślałem: „Gdy będzie chciał, to sam powie”. Weszliśmy do wnętrza bazyliki, potem po schodkach w dół. Przeszliśmy obok kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiej, Matki Boskiej Ostrobramskiej, wreszcie znaleźliśmy się przed grobowcami Jana XXIII i Pawła VI. Przystanęliśmy w milczeniu. Na koniec zwróciłem się do Karola i, wskazując na kolejny pusty odcinek ziemi, powiedziałem po cichu: „A to miejsce na twój grób”. „Moje miejsce jest w Krakowie” odpowiedział również szeptem. A potem ruszyliśmy do wyjścia.
     – I na tym rozmowa się skończyła?
     – Nie, potem Karol zaczął mówić. Tak jakby trochę do siebie, trochę do mnie, jak on czasem potrafił. Że to jest jakaś tajemnica, która się w głowie nie mieści. Przynajmniej jak na razie. Że choć człowiek jest rzeczywistością duchową i materialną, osobą psychofizyczną, choć jest bytem transcendentnym, ale równocześnie jest jakoś immanentny. Że może żyć w innych ludziach. Choćby Jan XXIII. Nie można go zbyć słowem „pamiętamy o nim”. On w jakiś sposób jest w nas. Fragmentem swojej rzeczywistości duchowej trwa w nas. Jego mądrość, dobroć, świętość jest w jakiś sposób w nas obecna. Żyje w nas. I dlatego można i tak to nazwać, że w nas istnieje drugie życie Jana XXIII. Którym wzbogacamy się: mądrzejemy, widzimy to, co on zobaczył. Nabywamy jego optymizmu, pogody ducha, którą on emanował. Jeszcze coś Karol mówił, ale już zapomniałem. Zresztą to, co przytoczyłem, to było najważniejsze.
     – Chce ksiądz powiedzieć, dlaczego Karol Wojtyła nazwał się Janem Pawłem II?
     – Dokładnie tak. I teraz sobie myślę, że Karol, mówiąc to do mnie, nieświadomie przepowiadał sobie i tłumaczył sens imienia, jakie przybrał po jego wyborze.


     Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, prawie że porażeni tym stwierdzeniem, aż wreszcie poderwałem się, mówiąc:


     – Ale już chodźmy, bo się tutaj zasiedzieliśmy.


     Zeszliśmy po schodach na plac Wenecki. Przecięliśmy go, kierując się ku przystankowi autobusowemu. Wsiedliśmy do 64, jak zwykle wypełnionego po brzegi. Wepchnęliśmy się trochę na siłę i, stojąc w ciasnocie, uczepieni oparć foteli, tkwiliśmy myślami w tym, o czym rozmawialiśmy przed chwilą. I wtedy przypomniało mi się jeszcze jedno zdanie, które Karol powiedział. Przekrzykując hałas silnika i gwar ludzi, nie licząc się z tym, czy mnie moi goście zrozumieją czy nie, dodałem:
     – Karol jeszcze na koniec oświadczył, że, jego zdaniem, najbardziej łączymy się z drugim człowiekiem, gdy się za niego modlimy.


     I dorzuciłem, bardziej do siebie niż do nich:
     – I dlatego pójdziemy teraz do jego grobowca. Aby się pomodlić do Boga, żeby wszystko, co wielkie, co mądre, co święte w życiu Karola stało się również naszą własnością, żeby kształtowało naszą osobowość.