Biblioteka


19. NIEDZIELA ZWYKŁA



19. NIEDZIELA ZWYKŁA

Ewangelia:                                                                                Mt 14
Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: „Panie, ratuj mnie”.
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary?” Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył.

Mówią Święci:
A dlaczego nie nakazał wiatrom się uciszyć, lecz sam wyciągnął rękę i uchwycił go? Ponieważ trzeba było jego wiary. Gdy bowiem tego, co do nas należy brak, wtedy i to, co od Boga pochodzi ustaje. Aby więc okazało się, że nie gwałtowny wiatr, ale jego wiara tę zmianę sprowadziła, mówi: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary?” Tak, jeśli wiara jego nie byłaby osłabła, z łatwością utrzymałby się mimo wiatru. Dlatego uchwyciwszy go pozwala, by wiatr dął, okazując, że nic on nie szkodzi, gdy tylko wiara jest mocna. I jak pisklę, gdy wyjdzie przedwcześnie z gniazda, i ma spaść, matka skrzydłami swymi pochwyciwszy zanosi je do gniazda, tak też i Chrystus uczynił.
                                                                            Św. Jan Chryzostom (+ 407)

Psalm:                                                                                   Ps 85
Będę słuchał tego, co mówi Pan Bóg:
oto ogłasza pokój ludowi i świętym swoim.
Zaprawdę, bliskie jest Jego zbawienie
dla tych, którzy Mu cześć oddają,
i chwała zamieszka w naszej ziemi.
Łaska i wierność spotkają się ze sobą,
ucałują się sprawiedliwość i pokój.
Wierność z ziemi wyrośnie,
a sprawiedliwość spojrzy z nieba.

Rozważanie:
Nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo przywarliśmy do świata, wrośli w jego biologię, związali się z jego materią; jak bardzo należymy do społeczności, w której żyjemy; jak myślimy jej kategoriami, ulegamy jej ideologiom, reagujemy jej odruchami, tętnimy jej rytmem. Nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo strach przed śmiercią wyznacza drogę naszych czynów; jak bardzo śmierć jest motorem naszych wykroczeń: posługiwania się innymi, żeby oszczędzić siebie, niszczenia konkurentów, żeby zwiększyć własne szanse, gromadzenia środków materialnych wszelkimi sposobami.
I dlatego tak wielkiego formatu nabiera każdy dobry czyn: dlatego tak trudno poświęcać się, przebaczać, ufać, kochać, bo to jest zawsze krok w ciemność – ryzyko swego umniejszenia, zniszczenia, zbliżenia ku śmierci.

Poezja:
O Boże, ja w Ciebie wierzę,
Ja Ciebie kocham, o Boże!
Ja bym tak chciał kochać Ciebie,
Kochać i wierzyć tak szczerze
I z taką siłą, jak tylko ten może,
Komu byś zdarzył być chwilę w Twym niebie.
Od Ciebie tylko w tej chwili
Pełność mej wiary zależna,
Tobie taki dar jest niczem –
Daj mi go! Oto do Twych stóp się chyli
Chęć bezdenna, chęć bezbrzeżna,
Pada przed Tobą pokutnym obliczem:
Dopełnij mojej miłości i wiary!…
Czuć, kochać, wierzyć – pragnąłbym bez miary:
Dopełnij mojej miłości i wiary!…
A ostatnią moc wysilę,
Choćbym miał zdeptać nogami
Najkosztowniejsze ziemskie ponęty…
Pójdę do Ciebie, podążę.
                                 Seweryn Goszczyński, Westchnienie do Boga