Biblioteka


32. NIEDZIELA ZWYKŁA



32. NIEDZIELA ZWYKŁA

Ewangelia:                                                                                 Mt 25
„Królestwo niebieskie podobne będzie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach”.

Mówią Święci:
„Wtedy Królestwo niebieskie będzie podobne do dziesięciu panien” (Mt 25, 1). Z tego, co powiedziano poprzednio, można również zrozumieć treść niniejszego fragmentu. W całej mowie chodzi o wielki dzień Pański, w którym zostaną rozpoznane na sądzie Bożym i ujawnione wszystkie tajniki ludzkich myśli. Prawdziwa wiara oczekująca Boga osiągnie odpowiednią do niezachwianej nadziei nagrodę. Nie ulega bowiem wątpliwości, że pięć roztropnych i pięć głupich panien stanowi obraz ludzkości dzielącej się na wierzących i niewierzących, czego wyobrażeniem był już Mojżesz, który otrzymał dziesięć przykazań spisanych na dwóch tablicach, a dwie strony różniące się właściwością prawej i lewej ręki oznaczały podział ludzi na złych i dobrych, należących nawet do jednego i tego samego przymierza.
                                                                              Św. Hilary z Poitiers (+ 367)

Psalm:                                                                                         Ps 63
Boże mój, Boże, szukam Ciebie
i pragnie Ciebie moja dusza.
Ciało moje tęskni za Tobą,
jak ziemia zeschła i łaknąca wody.
Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni,
by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.
Twoja łaska jest cenniejsza od życia,
więc sławić Cię będą moje wargi.

Rozważanie:
Nie ma przykrości, krzywdy, nieszczęścia, klęski, która by mogła dla ciebie stanowić totalną katastrofę. To byłoby tylko wtedy możliwe, gdybyś na ziemi żył wiecznie. A ty ile lat masz przed sobą? Dziesięć, dwadzieścia, pięćdziesiąt? Chyba nie więcej. I to jak dobrze pójdzie.
Nie ma sukcesu, osiągnięcia, majątku, pieniędzy, które mogłyby ci zagwarantować trwałe szczęście. To byłoby tylko wtedy do pomyślenia, gdybyś na ziemi żył wiecznie. A ty ile jeszcze pożyjesz? Może pięćdziesiąt lat, a może dziesięć, i to tylko wtedy, gdy wszystko przebiegać będzie normalnie.
Do końca, do ostatniego tchnienia nosisz w sobie nadzieję, że wobec ciebie zostanie uczyniony wyjątek. I tak spotka cię śmierć w pół kroku. Zobaczysz ją w największym zdumieniu.

Poezja:
Stałem w sieni z pannami głupimi
i mnie w lampie wygasła oliwa –
biegłem nocą z bańkami próżnymi
aby nabyć potrzebne światło.

Nakupiłem, one nakupiły –
lecz tak było, jak Pismo naucza.
Patrzyliśmy, jak mądre tańczyły,
wszyscy razem przez dziurkę pod kluczem.

Byłem jeszcze ziarnem, co padło
naumyślnie krzywo obok drogi –
i świętego w progi nie wpuściłem.

Perłą cenną bynajmniej nie byłem,
ale osłem, zwykłym uchoklapem –
i jak owca w ciernie zabłądziłem.

Byłem jeszcze kąkolem w pszenicy,
dobrze z grobu głazem pobielanym –
lecz się nagle na głos rozpłakałem
przed Mamusi Najświętszym obrazem.

I już nie wiem, jak to potem było –
anioł wiódł mnie za nos po kaplicy,
opowiadał mi… że przecież miłość.
Gdy wyszedłem, śnieg stał na pomnikach.

Biegłem szybko za procesją śniegu
z łzą anielską w wełnianym szaliku –
Matkę Bożą z ośnieżoną głową
od aniołów rozróżniając po cichu.
                                   ks. J. Twardowski, Spowiedź