Biblioteka


UROCZYSTOŚĆ CHRYSTUSA KRÓLA
(34. TYDZIEŃ ZWYKŁY)



UROCZYSTOŚĆ CHRYSTUSA KRÓLA
(34. tydzień zwykły)

Ewangelia:                                                                          Mt 25
„Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźmijcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata.
Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;
byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”.

Mówią Święci:
Jeśli więc mnie choć trochę słuchacie, słudzy Chrystusowi, bracia i współdziedzice, póki jeszcze czas, odwiedzajmy Chrystusa, pielęgnujmy Chrystusa, podajmy pokarm Chrystusowi, odziewajmy Chrystusa, zapraszajmy Chrystusa, czcijmy Chrystusa! Nie tylko za stołem, jak niektórzy, ani olejkami jak Maria, ani grobowcem jak Józef z Arymatei, ani tym, co potrzebne do pogrzebu, jak Nikodem, który połowicznie kochał Chrystusa, ani złotem, kadzidłem i mirrą jak – przed wymienionymi – magowie, lecz ponieważ Pan wszechświata domaga się miłosierdzia raczej niż ofiary, a ponad krocie tłustych baranów więcej jest warte miłosierdzie, starajmy się więc Mu je okazać za pośrednictwem biednych, którzy dziś leżą na ziemi; oby nas, kiedy stąd odejdziemy, przyjęto do wiecznych przybytków, w samym Chrystusie, Panu naszym, któremu chwała na wieki. Amen.
                                                                        Św. Grzegorz z Nazjanzu (+ 390)

Psalm:                                                                               Ps 23
Pan jest moim pasterzem:
niczego mi nie braknie,
pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć,
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoją chwałę.
Stół dla mnie zastawiasz
na oczach mych wrogów,
namaszczasz mi głowę olejkiem,
kielich mój pełny po brzegi.

Rozważanie:
Krzyż trochę trzeba poprawić, przystrzyc trawę, zagrabić ziemię. Na przyszły rok może się postawi jakiś pomniczek. Ziemia musi osiąść. A teraz trzeba wkopać ze dwie chryzantemy.
I wtedy ręce ci opadają. Co to pomoże? Czy to będzie dla niego klamrą, która zamknie krąg jego życia? Znałeś go. Pamiętasz jego słowa, myśli, zamiary, plany. Śmierć uderzyła niespodziewanie, przerwała wszystko. Idziesz cmentarzem. Napotykasz od czasu do czasu znane ci nazwiska. Stają przed oczami ludzie, którzy odeszli. Młodzi starzy, różni.
Najbardziej prosta jest chyba śmierć dziecka. Ono jeszcze nic nie wie. Ono jeszcze niczego nie potrafiło głęboko ukochać. W miarę upływu lat, gdy człowiek poznał swoje możliwości, gdy otworzyły się przed nim całe światy, gdy zrozumiał swoje zadanie – teraz dopiero, gdy przywiązał się do życia – trzeba odchodzić.
Czy życie ludzkie może być dokonane bez życia wiecznego?

Poezja:
Jakże mi tych łaknących nasycić,
jakże spragnionych napoić,
gdy skwarom płyn niedostaje,
a głodom nawet życie?
Jeszcze amforom glinianym,
w któreś ogień tchnął taki,
co spala niekochanych,
a kochanych jak ptaki
uskrzydla w takie żądze,
że płoną, nim pobłądzą.

Jakże mi ich napoić,
rany czarne zagoić?
Sam z kielichem za małym,
jak w grobowisku ciemnym,
z nienapełnionym ciałem,
z kruszyną twego ducha,
daremny płaczu słucham.

A wiary mam – to zda się –
abym ci kościół stawiał,
bym blaskiem krew namawiał
wznoszeniu w czasie.

A tak mi płynu mało,
a takie usta suche,
że przy mnie jakież ciało
z pożogi – duchem?
                        K. K. Baczyński, ***