Biblioteka


Struktury psychiczne



 

STRUKTURY PSYCHICZNE

 1.  Aby zrozumieć, czym jest wiara w Boga i wiara w Jezusa, musimy najpierw poddać analizie psychikę człowieka, w której ten stan zwany wiarą może zaistnieć.
 Pod wpływem bodźców zewnętrznych(1)  dochodzi w człowieku do procesu strukturalizacji jego psychiki, do krystalizacji, której obraz w miarę upływu czasu coraz bardziej się uwyraźnia. Unikamy określenia: „wyłanianie się płaszczyzny” czy też „tworzenie się nowej warstwy w ludzkiej psychice”. Używamy sformułowania: „tworzenie się, uruchamianie struktury”, „strukturalizacja”, „krystalizacja”, gdyż w oparciu o wiedzę o kryształach łatwiej nam sobie wyobrazić, jak przebiega ten proces. Nie dokonuje się on na powierzchni osobowości czy w jakiejś tylko jej warstwie, ale w całej „objętości”.
 Przyjrzyjmy się bliżej temu procesowi.
 Są chwile, a nawet całe etapy w życiu, kiedy po okresie stagnacji, życia prawie w półświadomości, pod wpływem jakiegoś bodźca wzrasta w człowieku bardzo gwałtownie poczucie obecności, widzi on wyraźnie swój cel, uwzględnia wszystkie okoliczności i wybiera precyzyjnie spośród szeregu możliwości własną drogę. Może się stać tak w wypadku zaistnienia nowej sytuacji, w której ktoś się znalazł, a która zmusza do ujawnienia się, określenia się; jak np. w przypadku dyskusji z wysokiej klasy uczestnikami, propozycji nowej pracy czy małżeństwa, śmierci kogoś bliskiego czy ciężkiej choroby. Może dojść do tego również w wyniku jakiegoś ogromnego wysiłku twórczego, krócej lub dłużej trwającego, spowodowanego chociażby koniecznością przygotowania referatu, projektu, konkursu, od którego bardzo dużo zależy w życiu człowieka. Te wydarzenia mogą sprawić, że człowiek – zwłaszcza jeżeli podejmie ich wyzwanie – zdobędzie się na coś, co przekroczy jego dotychczasowe możliwości, które uważał dotąd za maksimum tego, na co go stać. To będzie jakieś wielkiej miary odkrycie siebie samego, które stanie się źródłem nowych inspiracji, będzie promieniować na szerokie obszary jego osobowości, zapłodni do nowych poszukiwań, umożliwi nowy kąt spojrzenia na stare wartości, poda nowe rozwiązania. Intensywność życia w takim okresie wzrasta niepomiernie – człowiek czuje się tak, jakby dopiero teraz właśnie wszystko rozpoczynał, a dotychczasowe przedsięwzięcia wydają się mu prawie wstępem do tego obecnego życia. Sprawy, które dotąd niemal całkowicie wypełniały jego dzień, stają się ledwo zauważalne, są wykonywane mechanicznie, a cała uwaga, wysiłek zostają skierowane na sprostanie zadaniu, które sobie postawił albo przed którym został postawiony. Pod wpływem wielkich przeżyć człowiek „zmienia się”. Ten nowy kształt nadają mu struktury, jakie zostały w nim uruchomione. Człowiek uzyskuje nową optykę, dzięki której zaczyna inaczej widzieć siebie i świat. Wszystkie dotąd zdobyte wiadomości otrzymują nowy akcent. Nowa dominanta powoduje zmianę w hierarchii wartości. Powstaje nowa argumentacja działania. Ten proces określić moglibyśmy jako nowy sposób istnienia, wywołany konkretnym „uderzeniem” z zewnątrz. To zjawisko nazywane jest dojrzewaniem człowieka w doświadczeniach.
 Zgodnie z powyższymi założeniami traci sens model człowieka, gdzie „ja” pozostaje w sposób doskonały niezależne, a tylko stwierdza gdzieś na peryferiach swojej świadomości, że np. jego ciało potrzebuje posiłku lub że jego intelekt domaga się wyjaśnień, czy też jego egzystencja jest w stanie jakiegoś zagrożenia – co znajduje wyraz w sformułowaniach typu: „Ja jestem głodny”, „Ja jestem ciekawy”, „Ja jestem przerażony”. Natomiast wydają się właściwsze sformułowania typu: „Ja jestem głodem”, „Ja jestem ciekawością”, „Ja jestem przestrachem” – co należy przetłumaczyć: moje „ja” jest strukturalizowane głodem, ciekawością czy przerażeniem.

 2.  Nasuwa się z kolei pytanie: jak to się dzieje, że bodźce zewnętrzne pochodzące tak od innych ludzi, jak i od świata zwierzęcego czy materialnego są w stanie wywołać w człowieku struktury psychiczne?(2)  Ażeby na to pytanie odpowiedzieć, należy zwrócić uwagę na jednorodność, jaka istnieje pomiędzy człowiekiem a światem go otaczającym. Człowiek nie jest wobec świata elementem obcym, czymś różnym w sposób absolutny od niego, ale należy do świata, stanowi z nim jedno, jest jego częścią. Inaczej mówiąc, człowiek jest „zbudowany” podobnie jak świat: struktury, które mniej lub więcej potencjalnie w nim tkwią, mają współbrzmienie z tym, co istnieje również w świecie go otaczającym. Na tej zasadzie bodźce, które przychodzą do niego z zewnątrz, a które są wyrazem struktur, mogą być przez człowieka „odebrane”. Powiedzmy wyraźnie: bodźce nie dostarczają człowiekowi niczego obcego, ale tylko wywołują to, co w nim w jakiś sposób potencjalnie istnieje. W tym sensie powstawanie struktur pod wpływem bombardujących bodźców należy widzieć jako „akcję” mającą na celu upodobnienie człowieka do konkretnych elementów czy wydarzeń otaczającego go świata.
 Weźmiemy pod uwagę najpierw wypadek, gdy bodźcem jest drugi człowiek – sytuacja, w jakiej się znalazł, albo jego zachowanie. W tym procesie rozróżnić trzeba dwa etapy. Pierwszy z nich to „zrozumienie” drugiego człowieka. To nie jest tylko jakiś obiektywny ogląd jego osobowości, ale współodczucie go, stawanie się pod pewnym względem takim samym jak on. Dzieje się to na tej zasadzie, że bodziec wywołuje u odbiorcy strukturę egzystencjalną tego samego gatunku, jaka istnieje w bodźcu: człowieku poznawanym. Ten proces moglibyśmy określić jako „wyrównanie poziomów” lub „zabarwienie tym samym kolorem”. I tylko w ten sposób należy patrzeć na fakt, że możemy rozumieć drugiego człowieka. Dopiero kolejnym krokiem jest zajęcie stanowiska, reakcja na struktury, które w obserwującym się rozwinęły – może ona być zarówno zachwytem, jak wstrętem. Ten akt woli jest dla struktur zanegowanych początkiem ich końca, dla struktur zaakceptowanych – hasłem do wszechstronnego rozwoju.
 Podobnie dzieje się, gdy chodzi o  p o z n a n i e  świata. Jeżeli taki fenomen może zaistnieć, to tylko dlatego, że człowiek jest częścią świata i dlatego jest w stanie rozumieć świat. Sformułowania tego nie należy interpretować w oparciu o model, gdzie człowiek zajmowałby pozycję latarni, która z pomocą światła swego rozumu rozświeca mroki rzeczywistości, sama pozostając nienaruszona, lub gdzie rejestrowałby obraz świata na kształt zapisu maszyny liczącej. Człowiek potrafi np. „zrozumieć” ciążenie (świadomie unikamy sformułowania „problem ciążenia”), bo on sam podlega ciążeniu, „bo on sam ciąży”; bo w człowieku zostaje wyzwolona – na skutek zewnętrznego bodźca ciążenia – struktura ciążenia.

 3.  Jeżeli tak, powstaje pytanie: gdzie wobec tego jest miejsce na osobowość ludzką, której jest zagwarantowana wolność?
 Odpowiemy na nie, analizując konkretną sytuację, w jakiej człowiek może się znaleźć. W podanym wyżej przykładzie był wymieniony jeden bodziec. W rzeczywistości sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana. Bodźców działających jest więcej, mogą one mieć rozmaitą siłę, rozmaity charakter, mogą być nawet sobie przeciwstawne. Wszystkie w mniejszym lub większym stopniu strukturalizują całą jednostkę ludzką – tworzą w niej struktury psychiczne.
 Ale nawet przy działaniu choćby tylko dwóch bodźców różnych od siebie musi dojść, jeżeli nie do zderzeń, to do jakichś przecięć: do sytuacji, w której człowiek musi podjąć wybór. Jego „ja” musi się zdecydować na zaakceptowanie jednej z dwóch czy wielu struktur i podtrzymywać jej rozwój kosztem innych. Nie byłoby  o s o b y  – nie byłoby decyzji – gdyby człowiek nie stawał wobec dylematów: co trzeba wybrać, jaką wybrać strukturę, za którą należy się opowiedzieć spośród tych, jakie się w nim uruchamiają; człowiek jest za leniwy na to, by chciał podjąć działanie bez wyraźnej przyczyny. Tylko sytuacja konfliktowa, jaka powstaje przy wyłaniających się strukturach, może go zmusić do tego, ażeby się wyrwał z martwoty i zdecydował: wybrał to, co uważa dla siebie za korzystniejsze – korzystniejsze w sensie egzystencjalnym.
 Człowiek jest wciąż świadomy, że żadna ze struktur nie jest obojętna dla niego. Wszystkie powstające w nim struktury mają jakiś walor egzystencjalny. Od każdej z nich w jakiś sposób zależy jego życie. Jest on świadomy tego, że zawsze – jeżeli nie w bliskiej, to w bardzo dalekiej perspektywie – one na pewno albo zagrożą, albo pomogą jego egzystencji. Stąd w każdym wyborze rozstrzyga się jego przyszłość. Oczywiście nie każda decyzja jest jednakowo ważna dla człowieka. Dlatego też nie do każdej przystępuje z jednakową koncentracją, zaangażowaniem. Inaczej mobilizuje się wtedy, gdy go pytają, czy chce udać się na spacer, czy do kina a inaczej, gdy zaproponują mu zmianę dotychczasowej posady. Inaczej działa zawiadomienie o śmierci człowieka obcego, a inaczej o śmierci przyjaciela.
 Zmiany dokonujące się w człowieku nie są sprawą jego jednorazowej decyzji. Żadna nowo uruchomiona struktura nie stanowi wyizolowanej wyspy. Im bardziej podstawową rolę pełni, tym większym wstrząsem dla całej osobowości człowieka jest jej wyłanianie się. Ona jest na kształt nowego horyzontu, który mu się pojawił i w którym musi zacząć żyć. A to wcale nie jest łatwe ani proste. Trzeba podjąć się przebudowywania wszystkiego, co człowiek w swoim życiu zdobył. I ten etap jest równie ważny i trudny jak pierwsze odkrycie, ponieważ cała osobowość, wszystkie dotychczasowe struktury bronią się przed naruszeniem status quo, a tym bardziej wtedy, gdy widzą – nawet w dalekiej perspektywie – swoją zagładę. Oczywiście skutki odkrycia zależą od tego, jak wielkiego jest ono formatu: w jakim stopniu i jak ważna struktura została uruchomiona. Pojawienie się więc nowej struktury nie przesądza jej zwycięstwa nad innymi. Stare struktury niełatwo dadzą się usunąć w cień. Przeważnie bywa tak, że współistnieją obok siebie dwie przeciwstawne struktury i wciąż inna z nich wysuwa się na plan pierwszy. Stąd płynie konieczność stałego podejmowania  d e c y z j i (3).

 4.  Można wyodrębnić pewne typy bodźców i pewne typy reakcji struktur psychicznych, które są ich skutkiem.
 Są bodźce działające mało intensywnie na przestrzeni długiego czasu. Stąd też proces wyłaniania się pod ich wpływem struktur prawie umyka możliwości obserwacji. Może się zdarzyć, że dopiero ktoś z bliskich uświadomi danemu człowiekowi dojście w nim do głosu jakiejś struktury: że np. wobec pewnych ludzi jego zachowanie przypomina stosunek matki do dziecka: jest względem tych osób opiekuńczy, serdeczny, troskliwy, podczas gdy z kolei wobec innych czy nawet wobec tych samych, ale w innych okolicznościach, zachowuje się jak tyran: nakazuje, żąda, wymaga, traktuje z góry, maltretuje, jest bezwzględny, nieustępliwy.
 Bywa zupełnie inaczej: już pierwsze pojawienie się jakiejś struktury egzystencjalnej jest przez danego człowieka wyraźnie dostrzeżone. Należy zauważyć, że często to nagłe pojawienie się nowej struktury stanowi jednocześnie całkowite zaskoczenie dla podmiotu, tak jak zaskakujące było wydarzenie, które tę strukturę wywołało. Na przykład bezczelna zaczepka na ulicy wyzwoli lawinę wściekłości albo też jakieś ciekawskie pytanie, choć dotyczy rzeczy całkiem nieistotnej, wywoła odpowiedź kłamliwą. Po chwili, gdy człowiek oprzytomnieje, jego własna reakcja jest dla niego niemal niezrozumiała. Jest nią zaszokowany; zdumiony, że mógł tak postąpić. Stwierdza, że nie spodziewał się tego po sobie, nie znał siebie: nie przypuszczał, że posiada w sobie, nawet potencjalnie tkwiące, takie możliwości.
 Ważne jest również, co się potem dzieje: po takim zdarzeniu człowiek nie tylko już wie, że jest do czegoś podobnego zdolny, lecz ma szansę wyciągnąć z tego wniosek: może przewidzieć, że w podobnej sytuacji – gdy zadziała taki sam lub podobny do poprzedniego bodziec – dojdzie znowu do uruchomienia tej struktury. Tak zostaje wyeliminowany moment zaskoczenia. Człowiek może nabrać prawie umiejętności „nadsłuchiwania” i z kolei „słyszenia”, jak tworzy się w nim określona struktura. W ten sposób z pomocą środków, które sam wybierze, potrafi zahamować jej ostateczne skrystalizowanie się albo też przeciwnie, potrafi podtrzymać jej rozwój, przyspieszać go z pomocą znanych sobie metod. Te wszystkie operacje są jednak możliwe w zasadzie tylko w początkowych etapach uruchamiania się struktury. Gdy proces ten jest już daleko zaawansowany, wtedy można porównać go do rozpędzonej lawiny i kierowanie nim jest albo zupełnie niemożliwe, albo przynajmniej niesłychanie utrudnione: potrzeba wielkiego wysiłku woli, aby można było rozciągnąć kontrolę nad swoim działaniem.
 Te doświadczenia dają człowiekowi umiejętność przeprowadzania akcji w odwrotnym kierunku: wiedząc już, że określone bodźce wywołują określone struktury, może – chcąc uruchomić w sobie daną strukturę – poddać się działaniu odpowiedniego bodźca lub też nie doprowadzać do uruchamiania w sobie określonych struktur, unikając świadomie oddziaływania na siebie pewnych bodźców.

 5.  Stwierdzamy, że bodziec i struktura przez niego wywołana oraz czyn, który jest jej wyrazem, działają na zasadzie sprzężenia zwrotnego: akcja, na jaką się człowiek decyduje pod wpływem rozbudowującej się struktury, wpływa równocześnie na dalszy rozwój tej struktury. Tak też właściwie u początków tego procesu nigdy nie wiadomo, jak on się rozwinie, czym się skończy. I to nie tylko do jakiej akcji doprowadzi człowieka, ale w jakiej mierze go zmieni.
 Takie sprzężenie, jakie istnieje pomiędzy bodźcem, strukturą wyłonioną a czynem, zaznacza się bardzo wyraźnie na płaszczyźnie pracy zawodowej. Powiedzmy dla przykładu: inną strukturę psychiczną ma kierownik, a inną człowiek mu podwładny, inną kierowca, a inną pasażer, inną dziennikarz, a inną zecer itp. Chcemy podkreślić, że konkretny zawód strukturalizuje kształt osobowości ludzkiej w całej rozciągłości, i to tym bardziej, im bardziej człowiek podejmuje wezwania, jakie płyną od strony wykonywanej przez niego pracy – co ważne jest dla zrozumienia sakramentów, zwłaszcza sakramentu kapłaństwa.
 Jeszcze ważniejszy dla zrozumienia pewnej grupy sakramentów, takich jak np. bierzmowanie i małżeństwo, jest fakt istnienia bodźców biologicznych. I znowu należy tutaj powtórzyć: inną strukturę egzystencjalną ma dziecko, inną człowiek w okresie dojrzewania, inną człowiek dorosły, a inną człowiek stary. Inną człowiek zdrowy, a inną człowiek chory. Inną strukturę ma mężczyzna nieżonaty, a inną żonaty, inną kobieta niezamężna, a inną mężatka, inną kobieta nawet zamężna, ale bez dziecka, a inną matka.
 Chociaż wszystkie struktury są wszystkim ludziom wspólne, to jednak istnieje zróżnicowanie ich natężenia spowodowane przez dziedziczenie i przez wpływ czynników wychowawczych. Stąd też poszczególni ludzie mają ułatwione albo utrudnione uruchamianie pewnych struktur psychicznych. Ale te procesy – zgodnie z tym, co powiedzieliśmy powyżej – nie dokonują się mechanicznie. U podstawy rozwoju tych struktur egzystencjalnych stoi decyzja człowieka. Dlatego wciąż pozostaje aktualny problem odpowiedzialności człowieka za to, co się w nim dzieje, za to, czy i jak kontroluje rozwijające się w nim struktury.

 6.  Są w życiu ludzkim bodźce bardzo intensywne, które potrafią wydźwignąć na chwilę jakąś strukturę, znikającą jednak po ustąpieniu bodźca tak szybko, jak się pojawiła. Nie zdąży ona czy nie ma siły, zmienić układów, jakie zastała. Z drugiej strony są struktury, które pojawiają się w sposób zdecydowany po zadziałaniu już nawet niewielkiego bodźca i usiłują zdobyć sobie prawo obywatelstwa, przenikając wszystkie struktury już zastane i nadając im swoje piętno. Rozmaita może być tego przyczyna. Nowo powstała struktura może się okazać np. świetnym kluczem do zrozumienia świata albo dobrym sposobem przeprowadzenia zamierzonych planów czy też dostarczać dużo przyjemności.
 Ze względu na problem wiary, który nas interesuje, należy zwrócić uwagę, że do takich struktur, których rozwój następuje błyskawicznie, pod wpływem nieproporcjonalnie nikłych bodźców, należą przede wszystkim struktury stojące na straży biologicznego trwania człowieka. Na przeciwnym krańcu znajdują się struktury, które moglibyśmy nazwać prowizorycznie strukturami  o s o b o w y m i  – w sensie przekraczania egoizmu – uruchamiane bardzo trudno, tylko pod wpływem bodźców o dużym natężeniu, mające z kolei skłonność do szybkiego niknięcia.
 Te dwie grupy struktur, choć w zasadzie różne, nie są sobie przeciwstawne. Współistnieją obok siebie równocześnie, w ustawicznym wzajemnym zmaganiu. Struktury biologiczne, mające na celu utrzymanie bytu człowieka za wszelką cenę i oszczędzanie jego sił kosztem wszystkiego i wszystkich, wciąż dążą do rozszerzenia swojego stanu posiadania. Korygowane przez struktury osobowe, wciąż im zagrażają, pokonywane przez nie, starają się umknąć ich kontroli i przy małej nieuwadze przybierają pozory struktur osobowych.
 W związku z tym podziałem możemy wprowadzić kolejne rozróżnienie: struktury pozytywne i negatywne. Pozytywne będą to te, które wzbogacają człowieka, otwierają go na świat i społeczność, w której żyje: stanowią o rozwoju osobowym człowieka, jak również o jego przydatności dla społeczeństwa. Z drugiej strony są struktury, których rozwój wywołuje destrukcyjne skutki dla całej osobowości człowieka, zamyka go w sobie, odcina od innych ludzi – działają one na szkodę całej społeczności.
 Podział na struktury biologiczne i osobowe nie pokrywa się z tym, który teraz podaliśmy: nie wszystkie struktury biologiczne są negatywne, tak jak są struktury osobowe, których przerost doprowadza do kompleksów, a nawet wynaturzeń.
 Na koniec – struktury psychiczne dzielimy na intelektualne i egzystencjalne. W skrócie można powiedzieć, że pierwsze dotyczą  p o j m o w a n i a  siebie i świata, podczas gdy drugie – 
o d c z u w a n i a  siebie i świata. Gdy w pierwszym wypadku chodzi o istotę ludzi i rzeczy, o teorię, o obiektywizm, to w drugim o istnienie, o praktykę, o subiektywizm – przy czym każde z tych określeń samo w sobie jest mylące i oczywiście nie wyczerpuje tematu. Dodać należy, ze te dwie grupy struktur na siebie wpływają i wzajemnie się warunkują: sposób myślenia człowieka jest uzależniony od tego, jak ten człowiek żyje, a z drugiej strony – sposób jego życia jest uzależniony od tego, jak myśli.

 7.  Przechodzimy do ostatniego etapu wyjaśnień wstępnych potrzebnych, aby zrozumieć istotę sakramentów oraz takie pojęcia, jak religia chrześcijańska i Kościół.
 Z tworzeniem się w człowieku struktury egzystencjalnej idzie w parze formalizowanie jej na linii intelektualnej, ruchowej i rzeczy. Człowiek nawet w czasie wielkich przeżyć emocjonalnych usiłuje je określić, zdefiniować, nazwać. Tak tworzy pojęcia i  s ł o w a.  Równocześnie usiłuje wyciągnąć z tych przeżyć konsekwencje, odpowiedzieć na ich zapotrzebowanie – zatrzymać je na płaszczyźnie funkcji i rzeczy. I tak tworzy  i n s t y t u c j e   i   p r z e d m i o t y.
 Istnieje możliwość drogi odwrotnej: człowiek spotyka się ze słowami, instytucjami i przedmiotami tak tymi, które są jego tworem, jak i stworzonymi przez innych ludzi i wtedy ma możliwość uruchomienia w sobie struktur, z których one wyrosły: ma możliwość – jeżeli potrafi je odebrać. Na tym etapie zależy już od samego odbiorcy, jak je potraktuje. W jakim stopniu zrozumie słowa, które usłyszał czy przeczytał. Czy zaangażuje się w funkcję, którą wykonuje: instytucję, w której uczestniczy. W końcu – jak dalece odbierze rzeczy, którymi się posługuje.
 Stąd też możemy powiedzieć, że człowiek, który coś „zrozumiał”, jakieś słowo mówione czy też tekst napisany, który wykonuje jakąś funkcję w konkretnej instytucji, który posługuje się jakimiś rzeczami, nie jest już – w pewnym stopniu przynajmniej – tym samym człowiekiem, jakim był poprzednio. On nie posiada tylko – w odróżnieniu od stanu poprzedniego – więcej wiadomości, ale jest to człowiek, w którym zostały uruchomione struktury egzystencjalne kształtujące jego osobowość w nowy sposób. Właśnie na tej zasadzie, że instytucje, rzeczy, słowa wywołują w nim strukturę, z której wyrosły, zmienia się człowiek pod ich wpływem.
 Problematykę następnych rozdziałów będziemy rozpatrywali na podbudowie tych stwierdzeń. Pomogą nam one wyjaśnić stosunek aktu wiary do jej obiektywizacji.

PRZYPISY:

(1) Pod określeniem „bodziec zewnętrzny” nie rozumiemy wyłącznie impulsów, które przychodzą ze świata otaczającego, ale również te, których źródłem jest biologia człowieka, jak np. głód czy choroba.

(2)   Słowo „struktura”, którym posługujemy się w naszej pracy, nie jest identyczne z tym, którym się posługuje tak język potoczny, jak i strukturalizm: oprócz cech formalnych zawiera cechy treściowe.

(3)   Coraz bardziej stajemy się świadomi tego, że w zagadnieniach wolności nie można zajmować stanowiska albo intelektualistycznego, w sensie arystotelesowsko-tomaszowym, albo woluntarystycznego w sensie augustyńsko-franciszkańskim.