Biblioteka


Rzeczy, słowa, instytucje



 

 

RZECZY, SŁOWA, INSTYTUCJE

 1.  Kultura składa się przede wszystkim z obiektywizacji – stałych wytworów działalności człowieka. Należą do nich, po pierwsze, trzy grupy obiektywizacji użytkowych, czyli powszednich: rzeczy, słowa, instytucje, które służą do zaspokojenia potrzeb bytowych człowieka. Takimi obiektywizacjami są dla przykładu: przedmiot – stół, słowo „stół” i instytucja produkująca stoły.
 Drugi dział obiektywizacji wchodzących w skład kultury to te same trzy grupy: rzeczy, słowa i instytucje, tylko w płaszczyźnie egzystencjalnej. Inaczej mówiąc, te same trzy grupy mogą być potraktowane w sensie użyteczności, a mogą też być potraktowane w sensie sztuki, która służy na to, ażeby wyrazić przeżycie egzystencjalne człowieka. Dla przykładu: rzecz – ta sama świeca, która służy do oświetlania np. piwnicy, może być postawiona na stole świątecznym lub też w kościele. Słowo „chleb” może być użyte w znaczeniu przenośnym w sensie: dobry – jak chleb. Data urodzin, służąca do liczenia lat życia – a więc instytucja typowo użytkowa – może być potraktowana jako uroczystość świąteczna rocznicowa, którą nazywamy urodzinami.
 Aby powstała jakakolwiek obiektywizacja, niezależnie z której grupy, po pierwsze musi dojść do wynalazku. Ktoś po raz pierwszy musiał wypowiedzieć słowo, np. „mama”, zbudować rzecz, np. most, zorganizować instytucję, np. wspólnotę wiejską. Oczywiście pierwszy kształt takiego wynalazku był bardzo prymitywny.
 Po drugie, wynalazek musi być zaakceptowany przez społeczność, czyli musi być przyjęty do powszechnego używania – niezależnie od tego czy to był łyżnik, słowo „podomka” czy instytucja parkingu samochodowego.

 2.  Poza obszarem rzeczy istnieje przyroda, z którą człowiek ma mniejszy lub większy kontakt – która to przyroda na niego oddziałuje. To jest słońce, ziemia, woda, chmury, drzewa, trawa, piorun. Przyrody w czystej formie człowiek nie odważa się nazywać rzeczami. Ani gór, ani lasów czy roślin, ani zwierząt czy jakichkolwiek stworzeń. Bardzo charakterystyczny jest stosunek człowieka do płodów rolnych. Cechuje go dużej miary szacunek. Nawet wtedy, gdy zaczyna nimi manipulować, przekształcać je, przerabiać, jest świadomy szczególnej zależności od nich swojej egzystencji. Ich też nie nazywa rzeczami. Nazywa je produktami żywnościowymi. Nawet gdy przeróbka tych produktów żywnościowych idzie bardzo daleko i bardzo oddala je od pierwotnego kształtu – jak np. w wypadku gotowych potraw podawanych do spożycia: zupa, kotlet, sok, wino – nie uważa się ich za rzeczy. Ten szacunek dla wszystkich produktów spożywanych jest tym łatwiejszy do zauważenia, że w innych obszarach przy przekształcaniu przyrody nawet przez niewielkie działanie człowiek czuje się uprawniony do nazywania słowem „rzecz” powstałych produktów – np. klocek, ucięty kawałek pnia drzewnego, może być określony jako stołek albo jako stół.
 Powód jest również inny: jest nim krótkotrwałość istnienia produktów spożywczych, podczas gdy rzecz jest czymś stabilnym. Mieści się to w słowie: obiektywizacja. Sam produkt spożywczy z natury swojej żyje krótko, a jeżeli nawet się nie psuje, to w każdym razie służy tylko do jednorazowego użycia. Stąd też nazwa „rzecz” jest nieodpowiednia.
 Nadbudową nad wszelkimi obszarami obiektywizacji jest nauka: próba usystematyzowania wszystkich informacji, które dotyczą użytkowości jak i tego fenomenu, który określamy sztuką. Ale nauka swoimi zainteresowaniami wykracza poza twory ludzkie, wychodzi poza obszar rzeczy, słów, instytucji i ogarnia przyrodę. Usiłuje objąć ją swoim badaniem na to, żeby pomóc podporządkować ją człowiekowi i z czystej przyrody utworzyć jak najwięcej użytkowych rzeczy.

 3.  Jak to się dzieje, jak to jest możliwe, że obiektywizacje użytkowe, które człowiek buduje po to, by zaspokoić swoje konkretne potrzeby, mogą być przekazem przeżyć egzystencjalnych.
 W słowie „potrzeba” mieści się cały ładunek napięć egzystencjalnych. Człowiek jest nagle jakoś zagrożony, bezradny albo wprost przeciwnie – zdobywczy, kształtujący rzeczywistość według idei, jakie się w nim zrodziły. Odpowiedzią na tę konkretną sytuację jest wynalazek. W nim na swój sposób zawierają się te przeżycia. Zresztą nie kończy się wszystko w chwili wynalazku. W miarę upływu czasu człowiek, posługując się słowem, rzeczą, instytucją, w dalszym ciągu łączy się z nimi swoim istnieniem, swoim życiem, swoim wysiłkiem. W nich gromadzą się jego powodzenia i klęski. Tak więc każda obiektywizacja jest nasycona egzystencjalną treścią i człowiek kolejny, otrzymując je, dziedzicząc je po swoich poprzednikach, przejmuje na siebie spadek egzystencjalny tych obiektywizacji. A posługując się nimi, nasyca je nowymi, swoimi, treściami. Stąd też one nigdy nie są wyłącznie obiektywizacjami użytkowymi, ale są w stanie wyrażać przeżycia egzystencjalne człowieka, potrafią stać się ich symbolem, mogą znaleźć się w kategoriach sztuki.
 W tym więc sensie nie ma podziału na sztukę i użytkowość. Góral budujący swoją chatę, która jest potem obiektem podziwianym przez estetów, miał za cel przede wszystkim użyteczność. Tutaj nie mogą zatrzymać naszej uwagi elementy dekoracyjne: „upiększające”. Mamy na myśli tak bryłę architektoniczną, jak rozwiązania konstrukcyjne: one same, których cel jest użytkowy, stanowią istotne elementy piękna domu góralskiego. Ale gdy podajemy ten przykład, towarzyszy nam obawa, aby piękna nie ograniczyć do „ładności”, ale aby wciąż rozumieć je jako przekaz wartości egzystencjalnych, które rzeczy obok swoich wartości praktycznych w sobie zawierają. Dlatego powiedzmy równocześnie, że i hałdy hutnicze, kopalniane wieże czy rozbity czołg niosą tak jak chata góralska wartości egzystencjalne, choć innego rodzaju – mogą więc znaleźć się tak jak ona w kategorii piękna.

 4. 1.  Zawsze na początku słowa, rzeczy czy instytucji jest jakieś wydarzenie. Zawsze na początku jest jakaś mobilizacja sił człowieka na skutek zagrożenia, strachu, nienawiści albo wprost przeciwnie: radości, zachwytu. Tej nagłej – w mniejszym lub większym stopniu – potrzebie odpowiada człowiek – jak już wspomnieliśmy – jakimś wynalazkiem. A więc przynajmniej na początku jest to jakiś konkret określony historycznie. Każdy kolejny człowiek, który posługuje się nim, jest świadomy jego historyczności. Innymi słowy: każda obiektywizacja w pierwszej fazie swej egzystencji jest obiektywizacją-śladem: śladem wydarzenia historycznego – potrzeby osadzonej w czasie i uwarunkowanej okolicznościami – którego jest wyrazem. Tak było przede wszystkim w małych społecznościach. Długo pamiętano okoliczności, daty, nazwiska, które towarzyszyły powstaniu, czy spowodowały powstanie konkretnej rzeczy, słowa, instytucji. Na przykład amper, wolt – jednostki napięcia i natężenia elektrycznego, prawo Newtona, Ohma. Ale, zwłaszcza w nowoczesnym środowisku, już w krótkim czasie zaciera się historyczność wynalazku. W naszych czasach, gdy tak gwałtownie zagęszcza się liczba potrzeb, wynalazki stanowią, zwłaszcza dla przeciętnego człowieka, sieć nieprzeniknioną. Z rzadka uda się zatrzymać w pamięci takie wydarzenie, jak np. silnik Wankla. Przeważnie jednak już kolejnych – nawet bardzo bliskich – użytkowników nie obchodzi, kto dane obiektywizacje wymyślił, kiedy i dlaczego. Stają się one anonimowym rekwizytem ludzkości.
 4. 2.  Tak jak to jest w płaszczyźnie użytkowej, podobnie dzieje się w płaszczyźnie egzystencjalnej. Wydarzenie, które koncentrowało na sobie uwagę bezpośrednio zaangażowanego człowieka czy społeczeństwa, znajdowało swój wyraz w konkrecie: symbolu-śladzie z tamtych doniosłych dni. To mógł być obrzęd, słowo, piosenka, rzecz użyta w tych ważnych dniach – jak np. „Marsylianka”, trójkolorowy sztandar, krzyż, gołąbek z Arki Noego. I ten symbol-ślad był przechowywany przez pamięć, miłość ludzką. Ale w miarę upływu czasu obserwować możemy mechanizm anonimowości symboli-śladów, podobny jak w wypadku rzeczy, słów i instytucji w płaszczyźnie użytkowości. I tak teraz, gdy patrzymy na gołąbka pokoju przyszytego do kolorowych koszulek uczestników Wyścigu Pokoju, czy też nawet na gołąbka pokoju namalowanego przez Picassa, coraz mniej ludzi jest świadomych jego „historyczności” – tego, że to jest gołąbek Noego. Ten symbol staje się coraz bardziej ahistoryczny: to jest tylko symbol pokoju.
 Nie dość na tym: może dojść do nasycenia historycznego symbolu nowymi, nawet całkiem konkretnymi, historycznymi wartościami. Krzyż Jezusa znalazł się w symbolu państwowym Szwajcarii, w symbolu organizacji Czerwonego Krzyża, w symbolu męstwa i to wielu rozlicznych wydarzeń, chociażby tylko w naszym państwie Krzyż Grunwaldzki, Krzyż Walecznych, Krzyż Virtuti Militari, Krzyż Kawalerski. Możemy powiedzieć, że wszystkie symbole „ogólne”, takie jak czerwień, woda, biała flaga, czarna flaga, pochodnia, podniesione ręce, złożone ręce, ukłon były kiedyś symbolami-śladami: wyrazem wydarzenia historycznego – dopiero z czasem nabrały anonimowości.
 4. 3.  Wynikają z tego faktu pewne konsekwencje. Ten, kto posługuje się symbolem-śladem – dokładniej mówiąc, kto posługuje się symbolem  j a k o  symbolem śladem, uczestniczy w wydarzeniu historycznym, którego ten symbol jest wyrazem. Wtedy uruchamia w sobie tę strukturę egzystencjalną, która była podstawą zaistnienia konkretnego wydarzenia historycznego i z kolei symbolu-śladu.
 Symbol ogólny czy też anonimowy nie zmusza człowieka do uczestnictwa w konkretnym wydarzeniu historycznym – uruchamia wprost strukturę egzystencjalną. Jest to droga prostsza, choć równocześnie trudniejsza. Uruchamianie struktury egzystencjalnej z pomocą symbolu-śladu jest nieporównywalnie łatwiejsze niż z pomocą symboli ogólnych – do tego stopnia, że człowiek nawet posługując się symbolem ogólnym chętnie łączy go z jakimś wydarzeniem historycznym nawet całkiem osobistym. W ten sposób staje się ten symbol ogólny dla niego czytelny, żywy – obrasta w konkret, angażuje go egzystencjalnie.
 Z drugiej strony należy stwierdzić, że każdy symbol-ślad – również i ten „przerobiony” na własny użytek z symbolu ogólnego – niesie niebezpieczeństwo: „przypomni”, przywiąże człowieka do konkretnego wydarzenia historycznego i rozbudzona struktura egzystencjalna pozostanie historyczna. A przecież nie o to chodzi: chodzi o bieżące życie, dla którego jest potrzebna – o to, by nasyciła swoją treścią aktualne sprawy człowieka.

 5. 1.  Różne są ludzkie potrzeby, choćby ze względu na położenie geograficzne kraju czy uwarunkowania historyczne narodu, w którym dany człowiek żyje. Z kolei można mówić o jakichś ciągach czy rodzinach przedmiotów, słów, instytucji, którymi się naród posługuje – które stworzył: jedne w jakiś sposób warunkują powstanie następnych. I tak stwierdzamy, że społeczności posiadające podobne przedmioty, żyjące w prawie identycznych warunkach klimatycznych, różnią się pomiędzy sobą. Tę specyfikę określamy wyrażeniem: „inna kultura”. Każde następne pokolenie, które zastaje pewną liczbę przedmiotów, uczy się od starszego pokolenia posługiwać się nimi. I na tej drodze kształtuje swoje struktury myślowe jak i egzystencjalne: przez coraz lepsze używanie tych przedmiotów – rozumienie ich celu, ich konstrukcji, ich działania. I jak przedmiot, słowo, instytucja powstały na skutek uruchamiania struktury egzystencjalnej – były jej  w y r a z e m,  wyrazem ducha danego narodu, tak przy ich używaniu stają się dla człowieka, który się z nimi styka,  p r z e k a z e m  struktur myślowych, ale i egzystencjalnych. I dlatego możemy powiedzieć, że używanie przedmiotu, instytucji, słowa danego narodu kształtuje człowieka, który się nimi posługuje w duchu tego narodu.
 5. 2.  Tak było niewątpliwie dawniej. A obecnie?
 Na wielu polach obiektywizacji obserwujemy tendencje internacjonalistyczne: zdawałoby się, że zanika specyfika poszczególnych narodów. Przedmioty użytkowe typu: szczoteczka do zębów, buty, zegarek, statek, samochód stają się powszechną własnością całej ludzkości. Podobnie jest z instytucjami użytkowymi typu poczta, dom starców, wagony sypialne czy metro. Również tereny najbardziej własne danego narodu – rocznice wielkich wydarzeń w życiu narodu i śmierci jego wielkich przywódców duchowych – są penetrowane przez tendencje internacjonalistyczne: z jednej strony konkretny naród chce przekazać innym narodom wartości, które sam uważa za najcenniejsze, najdroższe, a z drugiej strony inne narody – ludzkość cała chce przyjąć za swoje to, co jest wielkością specyficzną konkretnego narodu. Przykładem niech będzie Rok Kopernikowski świętowany przez całą ludzkość czy też idea nagród Nobla. Najlepiej opiera się tym tendencjom mowa narodowa, która nawet słowa obce – wprowadzone przez wynalazki pochodzenia obcego – jak computer, swing, blues, sputnik – jeżeli nawet nie jest w stanie przełożyć na swój język, systematycznie usiłuje wchłonąć w swój organizm, pisząc je swoimi literami, deklinując i koniugując po swojemu, wbrew naturze tego słowa. Czasem już po niewielu latach obce słowo jest tak zasymilowane, iż trudno je niekiedy odróżnić od słów rodzimych.

 6.  Tak dzieje się w obszarach różnych kultur, ale podobnie dzieje się w obszarach różnych pokoleń. Tutaj również przedmioty, słowa, instytucje stworzone przez elitę nowego społeczeństwa kształtują je. Ta warstwa społeczeństwa odcina się od poprzedniej, ukształtowana przez elitę, do której należy. Dla przykładu: inny jest mężczyzna, który posługuje się brzytwą przy goleniu, inny ten, który używa żyletki, inny który się goli maszynką elektryczną. Ta inność jest prawie niedostrzegalna, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę ogromną liczbę nowych przedmiotów, słów i instytucji, którymi posługują się kolejne pokolenia, stanie się dla nas bardziej przekonywająca teza, że one mogą je zmienić czy ukształtować na odmienną modłę. Zresztą trzeba stwierdzić, że te rozbieżności międzypokoleniowe nie są tak ostre również i dlatego, że użyteczność nowych wynalazków jest na tyle silna, iż potrafi przekonać starsze pokolenie – choć powoli i z trudem – do siebie. I tak stare pokolenie zmienia się pod wpływem nowych obiektywizacji.

 7.  Pojawia się pytanie – zresztą całkiem marginesowe – czy najpierw była użyteczność, czy też najpierw była sztuka. Czyli czy obiektywizacje powstały dlatego, że były potrzebne dla utrzymania człowieka przy życiu, udogodnienia jego życia, uprzyjemnienia jego życia, czy powstały na to, ażeby wyrazić jakieś wewnętrzne przeżycie człowieka. Innymi słowy, czy ptaki śpiewają, aby wyrazić, przekazać sobie jakieś bytowe informacje, czy by wyrazić swoje uczucia.
 Nie jest możliwe wykazanie, czy pierwszymi były obiektywizacje w dziedzinie kultury, czy cywilizacji. Czy obiektywizacje z kategorii sztuki przeszły do kategorii użytkowości, czy też powstały dla zaspokojenia potrzeb powszednich użytkowych, a z kolei zaczęły służyć do wyrażenia przeżyć egzystencjalnych człowieka. Nie ma wiele szans, by tutaj coś udowodnić w sposób absolutnie przekonywający. Można długo dyskutować, czy sztandar powstał ze znaku informacyjnego, czy też znak informacyjny jest jakąś użytkową przeróbką sztandaru; czy najpierw była uroczystość urodzin, czy też liczenie lat. Czy bukiet kwiatów jest elementem końcowym zestawu warzyw składanego drugiej osobie w zamian za wyświadczoną usługę. Czy korona jest fragmentem hełmu, a order jest przetransformowaną zapłatą w złocie czy srebrze za dokonany czyn.
 Możemy to stwierdzić, patrząc na życie, które wokół nas się toczy, że nie ma reguły w tej sprawie. Na przykład ubranie amerykańskiego robotnika – tak w swoim kroju jak i materiale – zostaje przejęte przez twórców współczesnej mody i wprowadzone do powszechnego użytku jako strój typowo młodzieżowy, podobnie z holenderskimi drewnianymi trepami. Jest również przeciwnie – kolorystyka używana przez malarzy awangardowych znajduje zastosowanie przy malowaniu ścian pomieszczeń użytkowych.
 Ale w gruncie rzeczy dzieje się to wszystko równocześnie – zgodnie z tym, że przecież i człowiek: homo faber i homo ludens jest jednością; w każdej obiektywizacji użytkowej pojawiają się elementy piękna, jak i w każdym dziele sztuki elementy użytkowości. Tak w dziedzinie przedmiotów, słów i instytucji.