Biblioteka


 
          TWOJE ŚWIĘTOWANIE

 Odkryć świętowanie.



     TWOJE ŚWIĘTOWANIE     


     Odkryć świętowanie. Odkryć, że człowiek jest istotą, która musi nie tylko pracować i odpoczywać, ale również musi świętować. Świętować na to, żeby wzbogacić swoją osobowość, która jałowieje w tym rytmie: praca – odpoczynek. Stwierdzać, że byłeś podobny wołowi roboczemu, który umiał tylko pracować i odpoczywać, a właściwie zarabiać pieniądze. I ta twoja egzystencja była coraz bardziej żałosna. Podświadomie ratowałeś się może sportem, niestety, już nie czynnym tylko kibicowaniem. Wobec propozycji pobiegania, pogrania broniłeś się: To już nie te lata. Albo: Za późno na naukę. Pasjonowałeś się zwłaszcza rozgrywkami piłki nożnej. To były te godziny w soboty i niedziele przesiedziane przed telewizorem. Poza tym ratowałeś się urlopami, wakacjami, w czasie których chciałeś coś zobaczyć, zwiedzić, usłyszeć. Ratowali cię ludzie, którzy cię wyciągnęli na zabawę sylwestrową, do kina. Ale i tak czułeś, że jałowiejesz. Nawet nie głupiejesz. Ale właśnie jałowiejesz. Robisz się wyprany, pusty. Chyba czułeś, że brakuje ci wielkich przeżyć aż do utraty tchu, wielkich radości – aż do płaczu, wielkich zachwytów – aż do oszołomienia, wielkich dramatów. Choć czasem bywały wielkie przeżycia. Było wielkie trzęsienie ziemi w pracy i nosiłeś się z myślą, aby stamtąd odejść. Czasem ktoś w rodzinie zmarł, ożenił się, wyszedł za mąż, albo się urodził. Oprócz tego, ot tak jak w każdym roku, wypadały imieniny, urodziny. Ale to nic ciekawego: ot, takie nudy rodzinne, zawsze w tym samym składzie, z tymi samymi plotkami.
     Aż wreszcie raz się stało. Ktoś wyciągnął cię do teatru. Broniłeś się, mówiąc, że nie chodzisz, że nie lubisz, że się odzwyczaiłeś, że ostatni raz sam nawet nie pamiętasz, kiedy byłeś, że nie cierpisz tej całej komedii z ubieraniem się specjalnym jak na odpust. Ale uległeś. I sztuka wzięła cię, urzekła całkowicie. To wydarzenie zbiegło się z artykułem, który ni stąd ni zowąd znalazłeś w twojej codziennej gazecie, właśnie o świętowaniu. A więc: na styk. I wtedy dopiero zrozumiałeś problem, który cię dręczył od dawna. Teraz już wiesz, gdzie był błąd: że po prostu brakowało w twoim życiu świętowania w odpowiednim wymiarze do twojej pracy i twojego odpoczywania. Do twojego wykształcenia, do twoich ambicji – potrzeb duchowych. Świętować, aby dostarczyć sobie motywów pracy, aby miały one dla niej jakiś sens, który by potrafił uzasadnić codzienną orkę. Aby wzbogacić swoją osobowość, swoje przeżycia, swój sposób patrzenia na świat. Świętować – znaleźć się w nowej sytuacji, w niespodziewanych układach, w zależnościach, których nie ma na co dzień, w odpowiedzialnościach za sprawy nietypowe. A do tego wystarczy wsadzić na siebie strój sportowy i zacząć grać w siatkówkę, koszykówkę, piłkę nożną, w tenisa. I już się wszystko zmienia i już się ty zmieniasz i uruchamiają się w tobie zupełnie inne mechanizmy, inaczej pracują ręce, nogi a co najważniejsze – głowa. Wystarczy wejść w lecie do morza, żeby popływać, w zimie wyjechać w góry, żeby pojeździć na nartach biegówkach czy zjazdówkach, na mniej lub więcej trudnych trasach. Wystarczy siąść przy partii szachów, brydża, pokera, nawet przy warcabach, nawet z dziećmi przy „Chińczyku”. Wystarczy iść potańczyć na zabawie sylwestrowej, albo choćby do dyskoteki. Wystarczy zacząć czytać książkę, iść do teatru, kina i być wciągniętym w czyjeś życie, w czyjeś sprawy, które do złudzenia przypominają twoje problemy, i wobec akcji, która się dzieje, rozstrzygać, opowiadać się po tej, to po tamtej stronie, zajmować stanowisko. Wystarczy iść na koncert, albo nastawić płytę, taśmę, by wejść w inny świat dźwięków, które ci dostarczają nieporównaną z niczym radość. Iść do kościoła w niedzielę na Mszę świętą, albo na cmentarz w Dzień Zaduszny, aby doświadczyć, czym jest człowieczeństwo, czym jest twoje życie. Potem wracać do swojej codzienności. Zdejmować dres, strój narciarski, oficjalny ubiór po powrocie z teatru, z kościoła. Wracać innym człowiekiem. Stwierdzać, żeś to nie ty sam. Suma przeżyć, która przewaliła się przez ciebie, pozostała w tobie. Zmieniła cię. Ty już inaczej teraz patrzysz na świat. Już nie potrafiłbyś tak myśleć jak myślałeś dotąd, tak żyć jak żyłeś dotąd. Na lepsze? Na gorsze? Zależy od tego, jaką formę świętowania wybrałeś. Zależy od tego, jak w tym świętowaniu zachowywałeś się. Mogła ta zmiana być na korzyść jak i na niekorzyść. W świętowaniu jesteś tym samym człowiekiem co w życiu powszednim, angażujesz się cały, całe swoje człowieczeństwo, z wszystkim, co to słowo oznacza, a więc również w aspekcie moralnym. Wtedy się również musisz wciąż decydować, jak postąpić. Nawet gdy gra jest naprawdę o nic, dla samej gry. Nawet gdy zabawa jest dla samej zabawy. Gdy nic nie masz do zyskania, nic nie masz do stracenia. To i tak masz wciąż pokusę, by oszukać, zagrać brutalnie, nie fair, nieczysto, wykorzystać sytuację, wykorzystać człowieka. Nawet gdy sam nie grasz, a występujesz w charakterze kibica swojej drużyny, wciąż jest otwarte pytanie: jak się zachowasz, jak postąpisz, albo choćby tylko jak ocenisz. Ze świętowania wychodzisz pogłębionym człowiekiem, ale od ciebie zależy czy w zło, czy w dobro. To „nowe” swojej osobowości nieść w dzień codzienny, nasycać nim swoje życie osobiste, a przede wszystkim swoją pracę zawodową. Intensywność działania, pomysłowość, inwencję, lepsze kontakty międzyludzkie – albo cwaniactwo twoje, twoja brutalność, pazerność.
     Świętować, ale bez przesady. Wiedzieć, że świętowanie ma znowu funkcję służebną. Ma służyć rozwojowi twojej osobowości, lepszej twojej pracy zawodowej, lepszemu życiu rodzinnemu, lepszym kontaktom z ludźmi. Nie wolno ci życia zamienić w świętowanie. To byłoby również degeneracją twojej osobowości. Życie nie może się zamienić w świętowanie. Bo bliźni czeka na pomoc i trzeba mu służyć – tak poprzez pracę zawodową jak i w posługiwaniu na terenie domu rodzinnego, rodziny, sąsiadów, przyjaciół, znajomych. Bo wciąż są ludzie starzy, chorzy, nieporadni, bo są wciąż dzieci, matki pracujące. A więc nie możesz wciąż siedzieć na stadionie ani przed telewizorem, w teatrze ani nad książką, w kościele ani na pielgrzymkach, w dyskotece ani grając w karty. I koniecznie świętować w rozmaity sposób – od sportu i turystyki po gry i zabawy, po sztukę, aż po najważniejsze, jakimi są ważne wydarzenia w twoim życiu osobistym, w życiu twojego kraju i świata, aż po rocznice tych wydarzeń. Nie ograniczyć się do jednego czy paru sposobów świętowania: do najprostszego sposobu, jakim jest kibicowanie sportowe. Każda jednostronność jest niebezpieczna. Trzeba świętować pełną gamą możliwości, jakie masz do dyspozycji. Szkoda, żeś zaniechał sportu czynnego, do tego trzeba powrócić, jak i koncertów muzyki poważnej, wystaw obrazów, współczesnej literatury. Świętować.