Biblioteka


TWÓJ BÓG



 

 

 

 

TWÓJ

BÓG

  

 

„Najważniejsze przykazanie”
_________________________

 Uwierzyć Bogu – uwierzyć człowiekowi.
 Że przyjdzie. Że cię nie pozostawi samego, że cię nie zdradzi, że cię nie sprzeda.
 A nawet gdyby cię zdradził, nawet gdyby odszedł, nawet gdyby dopuścił się jakiejś nieuczciwości względem ciebie, to wciąż musisz wierzyć w dobro, które w nim trwa.
 Gdybyś przestał wierzyć człowiekowi, gdybyś wszystkich ludzi wokół siebie przekreślił, wtedy wiara w Boga byłaby bardzo trudna.
 Utracić wiarę w człowieka, to osłabić swą wiarę w Boga.
 

 

 

„Ani włos z głowy wam nie spadnie bez woli Ojca”
___________________________________________

 Mówisz, że cię skrzywdzono. Że nie wykorzystują twoich możliwości, zainteresowań, zdolności, wykształcenia, zyskanego doświadczenia – że cię nie przyjęli, nie zaakceptowali, nie dali stanowiska, przesunęli, odsunęli, usunęli. I żyjesz na bocznym torze. Na pół. Na ćwierć, na dziesięć procent swoich możliwości. Jak długo chcesz tą krzywdą usprawiedliwiać swoją inercję, brak inicjatywy, opieszałość, lenistwo? Jak długo chcesz się tłumaczyć? Do śmierci? Całe swoje życie przegrane zwalić na złe układy, sytuacje, stosunki, na kogoś, kto cię skrzywdził? A przecież to, co ty nazywasz krzywdą, zostało wliczone w twoje życie. Zaistniało w twoim życiu, zostało dopuszczone w twoim życiu nie na to, żeby cię zniszczyć, ale pobudzić do myślenia, działania, by stanowić dla ciebie bodziec do poszerzania twoich horyzontów, zrealizowania twoich możliwości, odkrycia pokładów, których istnienia nawet nie podejrzewasz.
 Jeżeliś tego nie zrozumiał, to tu właśnie tkwi krzywda, którą sam sobie zadajesz – że nie chcesz zobaczyć nowych zadań, nowych powołań, a upierasz się przy swoich planach, któreś od dawna powinien był zmodyfikować i dopasować.
 

 

 

„I odłączy jednych od drugich”
___________________________

 Przedział nastąpi pomiędzy tymi, którzy służyli Czemuś, Komuś, a pomiędzy tymi, którzy służyli sobie. Przedział nastąpi pomiędzy tymi, którzy uwierzyli, że jest sens swoje życie poświęcić Sprawie, Człowiekowi, a pomiędzy tymi, którzy zamknęli życie swoje na sobie. – Przedział nastąpi niezależnie od tego, w jakich bogów ludzie wierzyli, do jakich świątyń chodzili, do jakich wyznań należeli.
 Ale ten przedział biegnie poprzez ciebie: pomiędzy twoim dążeniem do zagarnięcia dla siebie, podporządkowania wszystkiego i wszystkich swoim interesom, a pomiędzy twoim wyrywaniem się ku Dobru, służeniu Jemu, poświęceniu. Przedział następuje już w tobie, już teraz. I ty znajdziesz się Tam, Wtedy, po jednej albo drugiej stronie w zależności od tego, jak teraz decydujesz. Po której stronie teraz stajesz.

 

 

„Rozdarte jest”
______________

 Podział na wierzących i niewierzących nie przebiega tylko poza nami.
 Podział na wierzących i niewierzących przebiega przez każdego z nas, również i przez ciebie. To ty jesteś ten, który drży o to wszystko, co zdobył, i chce zagarnąć pod siebie jak najwięcej. I to ty jesteś ten, który się umie zachwycać pięknem i cieszyć się każdym dobrem.
 Podział na wierzących i niewierzących przebiega przez ciebie, i ty decydujesz, kim będziesz.

 

 

„W on czas”
___________

 Drżenie ziemi. Lecące książki z półek. Rozkołysane obrazy. Trzask rozbijanego szkła okiennego. Dalekie wycie syreny. Pierwsza przytomna myśl: uciekać z walącego się domu. A potem w kolejnym podrzucie serca troska o swoich najbliższych: o domowników, o kolegów w pracy.
 Na razie wszystko się uciszyło. Ludzie mówią o sprawach codziennych. Ale ty wiesz i oni to wiedzą, że nie o to chodzi, że każdy myśli o tym, co się może stać, że może przyjść katastrofa.
 Co w tobie zostało poza zwierzęcym strachem o swoje przetrwanie? Gdzie twoja wiara, nadzieja i miłość? Gdzie twój Bóg, któremu w czasie spokojnym wierzyłeś?

 

 

„Ojciec wasz niebieski”
_____________________

 To czasem można usłyszeć od bardzo starego człowieka: „staremu każdy dzień jest darowany”. Czasem to samo można usłyszeć od człowieka, który w jakiś sposób przeszedł śmierć i wrócił do życia – jeśli nawet nie usłyszeć, to wyczytać w jego oczach.
 Jaka szkoda, że dopiero wtedy, że nie wcześniej: że nie całe życie było tak przyjmowane – że dopiero u schyłku życia przyszło to zrozumienie. Bo przecież każdy dzień – nie tylko słoneczny, radosny, pełen powodzenia i ludzi, ale również deszczowy, mglisty, samotny, przesycony trudem i cierpieniem – jest darem Bożym dla ciebie.

 

 

„Kto mnie widział, widział także i Ojca”
__________________________________

 Kim jest Bóg? Mówią – popatrz w oczy dziecka, popatrz na polne kwiaty, popatrz na wygwieżdżone niebo, popatrz na szumiące morze. Ale to jest tylko część prawdy. Bo niebo zieje gwiezdną pustką, piękne owady zżerają się nawzajem, kwiaty rosną na nawozie swoich poprzedników. Bóg szumu morza i delikatnej bryzy jest również Bogiem ginących światów, Bogiem cyklonów, nawałnic, katastrof, wstrząsów tektonicznych, wybuchów wulkanów, pożarów, burz zmiatających wszystko, co żyje. To jest także Bóg ludzi nienormalnych, starych, chorych, cierpiących męki.
 I pełni niepewności, przerażenia wobec Rzeczywistości świata, usiłowali ludzie dawać odpowiedź na pytanie, kim jest Bóg i czego On od nas chce. Wystarczy popatrzeć na religie świata z krwawymi ofiarami z ludzi i zwierząt, z wymyślnymi kultami, z nieprawdopodobnymi obrzędami, modlitwami, by stwierdzić, po jakich bezdrożach plątał się człowiek w swojej wędrówce do Boga.
 Dopiero w perspektywie takich obrazów zobaczyć można, kim jest Chrystus, który dał swoim życiem i swoją nauką odpowiedź na pytanie, kim jest Bóg i czego od nas chce.

 

 

„I zostanie dom wasz pusty”
_________________________

 Odebraliśmy Mu tron na niebiosach i insygnia władzy – i nic się nie stało – mówimy.
 Już Go nie potrzebujemy. Jesteśmy samodzielni. Dajemy sobie radę bez Niego. Podśmiewamy się z Jego wszechmocy, potęgi, mądrości – z Jego obecności. Piszemy Jego imię małą literą. Zagarnęliśmy Mu święte słowa, używane dotąd w modlitwach i nabożeństwach, wplatając je z satysfakcją w teksty codzienne, a nawet dwuznaczne, wulgarne i brudne. Wymawiamy słowa bluźniercze; początkowo nieśmiało, po cichu, potem coraz głośniej, coraz bardziej zwycięsko. I odkrywamy z entuzjazmem, że nie ma nic świętego. Odrzuciliśmy Jego tablice przykazań jako anachroniczny zabytek. Wyśmialiśmy słowo „cnota”, „świętość”. To, co było dotąd uważane za tragedię grzechu, przyjmujemy teraz ze wzruszeniem ramion albo wprost z uśmiechem. Żartujemy z piekła i czyśćca. Perspektywa nieba nas nie zachwyca. Stwierdzamy, że uwolniliśmy się. Że wreszcie jesteśmy wolnymi ludźmi. I mówimy triumfalnie, że nic nam się nie stało. Grom na nas nie spadł. Potop nas nie zatopił. Ogień nas nie spalił – mówimy.

 

 

„Abyście byli jako Ojciec wasz”
___________________________

 W jakiego ty Boga wierzysz? Sprawiedliwego – który za dobre wynagradza, a za złe karze? I to surowo. Który nie przeoczy żadnego przewinienia. Nie zapomni. Nie daruje. Który dotąd ściga, aż wypłacisz wszystko co do grosza. Aż zapłacisz za swoje zło, swój błąd, swoją słabość, swoją głupotę. I czujesz ten Jego bat na swoich plecach. Czy ty wierzysz w takiego Boga?
 Bo Bóg Chrystusowy to jest Bóg, który gdy z daleka zobaczy syna marnotrawnego, wybiega mu naprzeciw. A gdy ten upadnie Mu do stóp, podnosi go i prowadzi do domu swego. Bóg Chrystusowy to jest Bóg, który zostawia dziewięćdziesiąt dziewięć owiec, a idzie i szuka tej, która zginęła.
 Czy ty jesteś chrześcijaninem? A może jesteś człowiekiem sprawiedliwym, który nie daruje, nie zapomni, nie przebaczy, ale dotąd ściga, dopóki nie zostanie mu wypłacone wszystko co do grosza. Aż zapłaci mu każdy wierzyciel za swoje zło, swój błąd, swoją słabość, swoją głupotę.

 

 

„Zobaczyli gwiazdę”
__________________

 Nie zobaczysz gwiazdy betlejemskiej, jak jej nie będziesz wypatrywał. Nie usłyszysz śpiewania anielskiego, jak go nie będziesz nadsłuchiwał.
 A komu bardziej potrzeba wypatrywać pociechy, jak nie nam: przestraszonym chorobami, które grasują za ścianą, śmiercią, która wokół nas krąży, nieszczęściami, które wywracają życie z taką trudnością ustabilizowane, starością, w którą się wszyscy pogrążamy.
 A komu bardziej potrzeba nadsłuchiwać ratunku, jak nie nam: świadomym coraz bardziej naszej niezręczności, słabości, ułomności, złości, a wreszcie głupoty. Nam coraz bardziej zgnębionym, przygniecionym, smutnym.
 Nie odnajdziesz gwiazdy zbawienia, jak jej nie będziesz szukał. Nie dosłyszysz słów prawdy, jak ich nie będziesz pragnął.

 

 

„Wrócili wielbiąc i chwaląc Boga”
______________________________

 Sprzątaj, froteruj, ścieraj kurze, gotuj, piecz, kolęduj, kupuj choinkę. Lep zabawki, rób wydmuszki, złoć orzechy, przywiązuj nitki do ogonków jabłek. Buduj szopkę, sklejaj żłobek, wycinaj gwiazdę i owieczki, pasterzy i królów, Maryję, Józefa i Dzieciątko. Kolęduj. Ubieraj choinkę, wieszaj łańcuchy, włosy anielskie, przyczepiaj świeczki, sztuczne ognie. Kolęduj. Pisz listy i kartki do ludzi, którym się należy znak twojej pamięci. Przygotuj prezenty pod drzewko. Przykryj białym obrusem stół, podłóż siano. Ubierz się odświętnie, zasiądź do stołu wraz ze swoimi bliskimi.
 I kolęduj przy żłóbku, kolęduj pod drzewkiem, kolęduj w kościele. Aby twoje mroczne wnętrze wreszcie rozjaśniało Światłem. Aby twoje tępe uszy wreszcie usłyszały Głos. Aby w twoim sercu narodził się Jezus.

 

 

„Gdy się chcesz modlić, wejdź do izby swojej”
_________________________________________

 Zamknij się w swoim pokoju. Przykręć knot w lampie. Siądź wygodnie. Oprzyj głowę. Patrz na choinkę, która jeszcze w kącie pobłyskuje i spróbuj śpiewać kolędy. Ty sam – Panu Jezusowi.
 Umiej sam świętować. Umiej żyć sam. Nie spychaj wszystkiego na czeredę, na gromadę, na społeczność, w której żyjesz. Oni najwyżej mogą ci pomóc. Ale na końcu ty musisz sam. Bo nikt za ciebie ostatecznie nie może podejmować decyzji. Nikt – chociażby bardzo chciał, chociażby cię szalenie kochał – ty sam musisz.
 Zostań sam i zacznij śpiewać kolędy. Usłysz swój głos w pustym kościele swojego pokoju. Poczujesz się tak, jak wtedy, gdyś z bliska spojrzał w lustro i zobaczyłeś swoją inną twarz. Usłysz siebie oddającego cześć Bogu.
 Naucz się żyć sam. Nie tylko w czeredzie, nie tylko w gromadzie, nie tylko w społeczeństwie. To jest, jak tamto, równie ważne.

 

 

„Przybyli z pośpiechem”
_____________________

 A my tak w wypatrywaniu gwiazdy. A my tak w kłusie do groty betlejemskiej. – Żeby na własne oczy zobaczyć, żeby na własne uszy usłyszeć, żeby własnymi rękami dotknąć. Przekonać się, że to milczące, przerażające sklepienie niebieskie, że ten nasz los ludzki pełen cierpień, że to wszystko ma sens. Upewnić się, że to, w co usilnie wierzyć chcemy, że to, dla czego żyć się staramy, to nie złuda.
 Na własne oczy zobaczyć, na własne uszy usłyszeć, własnymi rekami dotknąć – Znaku naszej Nadziei.

 

 

„I ujrzeli Światłość”
__________________

 W dniach, które stają się coraz krótsze, w twoich dniach, w latach, które stają się coraz krótsze, coraz zimniejsze – to jest Światłość twoja. W twoim przygnębieniu, zniechęceniu do ludzi za ich bezlitosność, interesowność, obojętność – które w tobie z dnia na dzień narasta – On jest Światłością twoją: On jest świadectwem, że człowiek może być wielki, bezinteresowny, dobry, życzliwy, kochający.
 W twojej rezygnacji wobec samego siebie, która w miarę lat twoich narasta; w przekonaniu, że cię już na nic nie stać tylko na interesowność, tylko na egoizm – On jest nadzieją twoją, że potrafisz się zdobyć na wielkość, na życzliwość.
 W miarę jak lata nasze coraz ciemniejsze i zimniejsze, coraz bardziej potrzebujemy Jego światła, by móc dalej żyć.

 

 

„Którzy uciśnieni jesteście”
_________________________

 Tyle lat od chwili, kiedy się narodził: do Niego ciągnęli pasterze i mędrcy, a równocześnie uderzyła w Niego nienawiść Heroda. Tak było i potem, gdy zaczął nauczać: ciągnęli do Niego biedni, chorzy, uciśnieni. Do nich mówił: błogosławieni ubodzy, błogosławieni, którzy płaczą, którzy cierpią, którzy łakną, którzy pragną. Równocześnie uderzyła w Niego nienawiść kapłanów, faryzeuszy, saduceuszy.
 W małej kropli tamtego świata mieści się wszystko, co było potem i co będzie, jak długo Kościół głosi naukę Jezusa. Będą zawsze do Niego ciągnęli mędrcy i pasterze, nieszczęśliwi, biedni, uciemiężeni. I będą zawsze prześladowali Go bogaci, możni, potężni – ci, którzy z pomocą pieniędzy, wpływów, władzy – chcą człowiekiem manipulować.

 

 

„Słyszą a nie rozumieją”
______________________

 Po co Pan Bóg zawiadomił pasterzy betlejemskich o narodzeniu swojego Syna. Czy te proste żydowskie pastuchy były w stanie pojąć tajemnicę wcielenia Syna Bożego? Po co Pan Bóg zawiadomił trzech Magów o narodzeniu swojego Syna. Czy ci, nawet mędrcy ale przecież poganie, byli w stanie zrozumieć tajemnicę wcielenia Bożego? Po co mówić o tym dzieciom, prostym ludziom, mieszkańcom buszu. Po co było mówić o tym starożytnym Grekom, Rzymianom, Frankom, Germanom, Słowianom. Po co mówić o tym nam – tobie i mnie. Czy jesteśmy w stanie – czy jesteś w stanie pojąć tajemnicę wcielenia Słowa Bożego?

 

 

„Przyszli z radością”
___________________

 Nic się nie zmieniło. Kupujesz drzewko, ubierasz w łańcuchy, bańki, zabawki. Przygotowujesz stół wigilijny. Potem gromadzą się wszyscy domownicy wokół stołu. Modlitwa. Podchodzisz do swoich najbliższych, by się z nimi przełamać opłatkiem. Potem wilia, podarki, kolędy, pasterka.
 Nic się nie zmieniło. Tak postępował twój ojciec, twój dziad, twój pradziad. Jeżeli Bóg ci da doczekać, to zostaniesz zaproszony przez twoje dziecko i będziesz patrzył z rozrzewnieniem, jak ono powtarza twoje ruchy, nawet twoje słowa. Będziesz patrzył, jak kładzie opłatki na stół przykryty białym obrusem, pod którym leży siano, poczujesz w ręku szorstkość opłatka, usłyszysz słowa serdeczności, przeproszenia, przyjaźni. Będziesz spożywał tradycyjne potrawy, a potem pod choinką, może wraz z twoim wnukiem, z kantyczki będziesz wyśpiewywał stare kolędy.
 Nic się nie zmieniło. To, co ludzkość ma najświętszego, to czego chce najbardziej, to co określa słowem: prawda, wolność, dobroć, przebaczenie, miłość, to znajduje swój wyraz w Jezusie, w którego narodzeniu chcemy uczestniczyć. Bo wciąż wokół nas tyle głupoty, fałszu, zazdrości, nienawiści, tyle przemocy, i czujemy, że to zło coraz bardziej oblepia nas. Że stajemy się coraz bardziej brudni. Że zaczynamy się z tym złem identyfikować. A przecież naprawdę tęsknimy za czystością tego Dziecięcia narodzonego w stajni i położonego w żłobie.

 

 

„Trzej Mędrcy”
______________

 Co ty myślisz? Czy ty myślisz? Na ile to, co nazywasz swoim myśleniem, jest sterowane przez świat, który cię otacza, przez szkołę, gazety, radio, telewizję, książki, odczyty, wykłady. Na ile twoje myślenie jest uwarunkowane twoimi zachciankami, namiętnościami, opętaniami, lękami:: uwarunkowane tym, co chcesz za wszelką cenę mieć, tym, czego chcesz uniknąć. Na ile ty jesteś wolny, by myśleć: oceniać, wydawać opinie, wyjaśniać, szukać nowych dróg, rozwiązań.
 A przecież to ty jesteś mędrcem szukającym prawdy. I z tego nie wolno ci zrezygnować, bo Bóg jest Prawdą. Gdy zrezygnujesz z prawdy, rezygnujesz z Boga.

 

 

„A ujrzawszy gwiazdę uradowali się”
________________________________

 Oby nad tobą wciąż świeciła gwiazda.
 Po to są święta. Wszystkie kościelne i wszystkie twoje domowe: abyś nie dał się zamknąć w jarzmie codziennego życia.
 Po to świętujesz: abyś miał właściwą perspektywę swoich cierpień, upokorzeń, krzywd, których doznajesz; abyś zobaczył w blasku wieczności swoją pracę zawodową, swoje obowiązki.
 Oby ci nad szopą twoich spraw codziennych nie zgasła gwiazda.
 Inaczej nie da się żyć.

 

 

„Zostanę z wami”
________________

 Twoje święta. To jest tak jak wtedy, gdyś był dzieckiem. I w swoim odświętnym ubranku, które cię nieco uwierało, podchodziłeś do drzwi pokoju, naciskałeś klamkę i czując jej chłód w swojej dłoni, powoli, ze wzruszeniem otwierałeś. Przez powiększającą się szparę widziałeś stół zasłany białym obrusem i leżące na nim opłatki, w głębi drzewko jarzące się blaskiem kolorowych świec, przybrane zabawkami, łańcuchami, bańkami, włosami anielskimi – i przepełniony lękiem, aby nie spłoszyć tej tajemnicy, na palcach wchodziłeś do odświętnego pokoju.
 Od tamtych lat tylko tyle się zmieniło, że stałeś się bezceremonialny, rubaszny, zamaszysty, że przytępiałeś. Wszystko inne zostało takie samo. Te same obrzędy, zwyczaje, gesty, obrazy, słowa, pieśni – odblaski Rzeczywistości, która się za nimi kryje.
 Wchodź w twoje święta jak wtedy, gdy byłeś dzieckiem – z szacunkiem, na palcach, by ci się objawiła tajemnica, jaką kryją jej symbole.

 

 

„Gdzie jest twój skarb”
_____________________

 Jakież trzeba mieć oczy, żeby wypatrzyć taką perłę. Jakież trzeba mieć ręce, żeby wygrzebać taki skarb. Jakimi oczami trzeba patrzyć, jakimi rękami trzeba szukać, żeby się tak zachwycić, by z lekkim sercem dla tej jednej perły, dla tego jednego skarbu sprzedać wszystko, co się dotąd miało. Wszystko, co nie jest jasnością, co nie jest czystością, z lekkim sercem oddać.

 

 

„Kto wytrwa do końca, ten zbawion będzie”
_______________________________________

 Przybliżyło się królestwo niebieskie. Już dzieją się wielkie znaki na ziemi i na niebie: ludzie giną od głodu i zarazy, trzęsień ziemi i nawałnic morskich, powstaje naród przeciwko narodowi, królestwo przeciw królestwu, toczą się wojny, brat wydaje brata, pojawiają się fałszywi prorocy i fałszywi Chrystusowie, którzy czynią cuda, i wielu ludzi ulega zgorszeniu. Już dokonuje się sąd świata.
 Przybliżyło się do ciebie królestwo niebieskie. Przeżywasz kataklizmy, stajesz wobec sytuacji ostatecznych, wydajesz brata swego albo go ratujesz, idziesz za fałszywymi prorokami i Chrystusami albo zostajesz Jezusowi wierny. Już teraz dokonuje się nad tobą sąd.

 

 

„Za kogo wy mnie uważacie?”
___________________________

 „Za kogo wy mnie uważacie?” To pytanie Jezusa staje przed ludźmi od dwóch tysięcy lat. To pytanie staje przed każdym z nas. I nie wykręcaj się od niego odpowiedziami, że jedni mówią, iż jest prorokiem, a drudzy mówią inaczej. On ciebie pyta: „Za kogo  t y  mnie uważasz?”

 

 

„Gdyby wiara wasza była jak ziarnko gorczycy”
_________________________________________

 Czyś ty już chodził kiedyś po morzu? Czyś ty już kiedyś góry przenosił? Czyś ty bodaj raz w życiu wierzył w to, co robisz – w wielkie sprawy, któreś zobaczył? Czy twoja wiara była choć raz naprawdę wielka, wytrwała, uparta?
 A przecież tylko wtedy możesz przeżyć cud: tylko wtedy znikają góry trudności, tylko wtedy możesz przechodzić nad otwierającymi się przepaściami, nad zastawionymi na ciebie pułapkami.
 A może ty wolisz nie wierzyć? Bo to wygodniej, bezpieczniej, spokojniej nie dowierzać ani sobie, ani ludziom, ani Bogu. Ale wtedy nie miej pretensji, że gór nie przenosisz. Nie dziw się, że morza się nie rozstępują. Żeś taki letni, nijaki, żaden.

 

 

„Gorzko płakał”
_______________

 Czy się Pan Jezus nie pomylił, gdy nazwał Piotra skałą, której bramy piekielne nie przemogą. A przecież kur nawet nie zdążył zapiać, gdy on się Go zaparł. Czy się Pan Jezus nie pomylił, opierając Kościół o taką skałę.
 Czy Kościół nie przesadził, nazywając Pawła apostołem narodów – Pawła, który miał taką fatalną przeszłość.
 Piotr i Paweł są symbolami Kościoła, bo w Kościele wciąż chodzi o takich, którzy porzuciwszy wszystko poszliby za Jezusem; nawet gdyby mieli podejrzaną przeszłość. W Kościele zawsze ważny jest wielki czyn, który przekreśla nawet wielkie grzechy. Tu zawsze obowiązuje to, co Pan Jezus powiedział do grzesznicy – że jej wiele darowano, dlatego że bardzo umiłowała.

 

 

„Nie potępiajcie”
________________

 Dotąd miłujemy bliźniego, dopóki szanujemy tajemnice człowieka, który stoi obok nas, dopóki zakładamy, że nie wyczerpuje go żadne z naszych sformułowań, określeń, definicji, nie przekreśla go żaden grzech, nie determinuje żadna sytuacja, dopóki potrafimy wierzyć w niego, zaufać mu.

 

 

„Niech będzie ukrzyżowany”
__________________________

 Ofiara Jezusa to Jego życie. Życie w wolności. Życie człowieka, który potrafił wyzwolić się od przymusów wewnętrznych, od nacisków zewnętrznych, który myślał, mówił, działał zgodnie ze swoim sumieniem. Stanął w obronie człowieka w imię Prawdy i Sprawiedliwości.
 Krzyż Jezusa to tylko konsekwencja takiego życia.

 

 

„Kto chce iść za mną”
____________________

 Nie rozumieli Go faryzeusze, saduceusze, kapłani. – Mówili, że ma czarta. Nie rozumieli Go uczniowie sprzeczający się pomiędzy sobą o pierwsze miejsce w Królestwie Niebieskim. Ani Piotr, który pytał, co dostanie za to, że wszystko opuścił i poszedł za Nim. Ani Matka Najświętsza i św. Józef, nie wiedząc, że w sprawach, które są Ojca Jego, potrzeba, aby był.
 Nie rozumieli Go krzyżowcy, Krzyżacy, inkwizytorzy. Chociaż wszystkim się zdawało, że Go dobrze rozumieją. Tak się zdawało i franciszkanom, i dominikanom, i jezuitom, i salezjanom. A naprawdę nikt nie jest w stanie dać ci gotowej recepty na Chrystusa. Tylko ty własnym życiem możesz w sobie kształtować Jego obraz.

 

 

„Uczynki wasze”
_______________

 Mogło być wszystko zupełnie inaczej. Jezus nie musiał umrzeć na krzyżu. To był czas próby również dla Judasza, apostołów, tłumów wiernych, które wypełniały Jerozolimę, dla Annasza, Kajfasza, Piłata, Heroda.
 Może być w twoim życiu wszystko zupełnie inaczej. To nieprawda, że dlatego tak postępujemy, ponieważ tacy jesteśmy. A przynajmniej – to jest połowa prawdy. Bo druga połowa brzmi: tacy stajemy się, jak postępujemy. Tworzysz się przez całe życie. I możesz wszystko zmienić. – I możesz wszystko zepsuć, jak możesz wszystko naprawić.

 

 

„Nie bójcie się”
_______________

 Ponad nami czarnym cieniem rozpostarł się strach. Strach, że zamkną, doniosą, usuną, opiszą. Strach, że okradną, wezmą, oszukają. Strach, że przyjdzie choroba, że przyjdzie śmierć. Strach o siebie. Strach o najbliższych. Strach o dziś. Strach o jutro. Strach.
 A przed nami, nami zastrachanymi, staje Jezus, tak jak przed apostołami zgromadzonymi w Wieczerniku, którzy zamknęli się z obawy przed Żydami, i mówi: Pokój wam. Nie bój się. Niczego. Ani nikogo. Bo przecież jesteś w rękach twego Ojca, który troszczy się o trawę  polną i o wróble na dachu. Przecież jesteś daleko ważniejszy od nich.

 

 

„Miłosierdzia chcę, a nie ofiary”
_____________________________

 W naszych świątyniach nie ma ołtarza, na którym płonie ogień. Nie składamy ofiar całopalnych. Bo my wiemy, że Bóg „miłosierdzia chce, a nie ofiary”. Wiemy, że choć byśmy Mu oddali całą majętność naszą, to nic nam nie pomoże. Bóg chce nas samych.
 A jeżeli tak, i jeżeli nie chcesz o tym zapomnieć, składaj Mu drobne ofiary. Nie tylko posty piątkowe, niedzielne ofiary pieniężne, świece przed ołtarzem, kwiaty, ale twoje drobne niewygody, które dzień niesie, twoje drobne poświecenia, po które potrzebujący wyciągają ręce.

 

 

„Chleb żywota”
______________

 Eucharystia nie jest chlebem aniołów ale ludzi.
 Nie dlatego przychodzimy do komunii świętej, że jesteśmy czyści, ale dlatego przychodzimy do komunii świętej, aby być czystymi.
 Oczywiście istnieją bariery ciężkich grzechów, które zamykają dostęp do Jezusa, ale i tak musimy sobie uświadomić, że Eucharystia nie jest nagrodą za bezgrzeszne życie, lecz środkiem dopomagającym nam, by żyć tak jak Jezus.
 Eucharystia nie jest chlebem aniołów ale ludzi.

 

 

„A gdy nadeszły święta”
______________________

 Nie możesz wciąż chodzić w fartuchu, kombinezonie, dresie. Nie możesz być człowiekiem, dla którego jedynym tematem zainteresowań, rozmów, działań jest praca – chociaż byś nawet był jak najbardziej w nią zaangażowany. Musisz mieć także czas nie na pracę. I nie na odpoczynek. Na świętowanie.
 Bądź gościem. Przychodź, gdy cię zaproszą na swoje święto. Zachowuj się wtedy inaczej niż w pracy. Nie spiesz się. Jedz nie po to, żeby się nasycić. Pij nie po to, żeby zaspokoić pragnienie. Ale aby świętować.
 Bądź gospodarzem. Odbarykaduj swój dom. Zapraszaj na swoje święta. Niech twoje mieszkanie: ta maszyna do jedzenia i spania – zamieni się w salę gościnną. Przygotuj stół odświętnie. Rozmawiaj. Nie po to, żeby załatwiać. Po to, żeby powrócić do ogólnoludzkich problemów, które tak jak ciebie, tak i innych nurtują.
 Świętuj. Bądź człowiekiem.

 

 

„Abyś dzień święty święcił”
_________________________

 Nie możesz dać się opętać. Nie może cię żadna sprawa – nawet najświętsza, żaden człowiek – nawet największy, zupełnie pochłonąć. Nie możesz nawet największej sprawie, największemu człowiekowi całkowicie się oddać. – Nie może cię opętać ani praca, ani miłość, ani przegrana, ani błąd, ani szczęście osobiste, ani szczęście społeczne. Chodzi o to, byś zawsze pozostał człowiekiem – byś był zawsze wolny. A tak łatwo, tak łatwo dać się opętać – i to nie przez najważniejsze sprawy, i to nie przez największego człowieka.
 I dlatego musisz świętować. Bo to jest jedyny ratunek przed tym niebezpieczeństwem, które ci wciąż grozi. I dlatego musisz świętować: odrywać ręce nawet od tych największych spraw, odchodzić nawet od tych największych ludzi – żeby w perspektywie absolutnego Dobra, Prawdy, Piękna znaleźć dystans do siebie i wszystkich swoich spraw – ustalać ich hierarchię wartości.
 I dlatego umiejętność świętowania jest równie ważna jak praca.

 

 

„Podał mu rękę”
_______________

 Gdyby tak można było raz na zawsze uwierzyć. Gdyby tak można było podjąć decyzję wiary w sposób ostateczny. Ale tak nie jest. Bo zaraz zaczyna ci grozić twoja interesowność, chciwość, zazdrość, obłuda, fałsz. Zaraz nienawiść podejdzie pod samo gardło. A co gorsza, w miarę upływu czasu coraz bardziej wmawiasz w siebie, że tak musisz postępować. I rośnie na tobie skorupa egoizmu.
 Dlatego na twojej drodze Kościół ustawia pacierz, nabożeństwo majowe, pierwszy piątek miesiąca, odwiedziny Najświętszego Sakramentu, Drogę Krzyżową, rocznicę chrztu, imieniny – które ci radzi, poleca.
 Dlatego na twojej drodze Kościół ustawia mszę świętą niedzielną – do której cię przymusza.
 Wszystko po to, byś nie skarłowaciał, nie wynaturzył się, ale byś przez obcowanie z Chrystusem upodobnił się do Niego.

 

 

„Uczcie się ode mnie”
____________________

 Kościół widzimy poprzez ornaty, alby, kielichy, ołtarze, kazania, ceremonie. Ale to narosło potem. To potem Kościół rany oprawił w złoto, wystylizował narzędzia męki, złożył pogruchotane czaszki w wysadzane klejnotami relikwiarze; to potem buduje świątynie na miejscach straceń, śpiewa hymny wysławiające wielkość człowieka. To potem. Najpierw był Jezus i ci, którzy poszli za Nim. A to, co jest później – pieśni, nabożeństwa, posągi i obrazy – jest właśnie po to, abyś i ty poszedł za Nim.

 

 

„W chwale Boga Ojca”
____________________

 A my tak w tym śpiewaniu… A my w atłasach, z ozdobnymi kielichami, w świątyniach, które kapią od złota. A my tak wśród ceremonii, śpiewów, uroczystości.
 Czyż Msza święta nie jest pamiątką Męki i Śmierci Pana Jezusa? Skąd tyle złota, kolorów, świateł, muzyki?
 Bo Chrystus to nie tylko Mąż Boleści, ale Zmartwychwstały; ale Siedzący w chwale Ojca. Bo Msza święta to nie tylko pamiątka Męki i Śmierci Jezusa, ale uczestnictwo w chwale Bożej. Bo my nie tylko utrudzeni pracą w służbie ludziom, ale my już tu – przez takie życie jesteśmy uczestnikami chwały Bożej.
 I stąd nasze świętowanie, które jest symbolem tej chwały, jaka w pełni nam się objawi w przyszłym życiu.

 

 

„Abyście jedno byli”
__________________

 Nie ma indywidualnego chrześcijanina. Nie ma prawdziwego chrześcijanina bez oparcia się o społeczność wierzących, bez brania od nich – bez dawania im siebie; bez odpowiedzialności za braci swoich – bez ich odpowiedzialności za ciebie.
 Nie ma prawdziwego chrześcijanina bez uczestniczenia w niedzielnych Mszach świętych.

 

 

„Owce w tej owczarni”
_____________________

 Kościół nie jest zbiorem jednostek troszczących się każda z osobna tylko o zbawienie własnej duszy.
 Dlatego jesteś członkiem Kościoła nie tylko przez chrzest, ale również – na ile czujesz się wrośnięty w tę społeczność, potrafisz się wspólnie modlić, odnosisz się do braci swoich z życzliwością. – Na ile pomagasz im żyć.

 

 

„Nauczajcie wszystkie narody”
___________________________

 My mamy wiarę katolicką. Nie amerykańską ani europejską, nie polską ani francuską, nie dominikańską ani franciszkańską, nie zakonną ani świecką, nie tej albo innej parafii.
 My mamy wiarę katolicką. Wierzymy nie w prywatne przekonania swojego proboszcza, ale w prawdę, którą Chrystus przez swoich apostołów przekazywał ludzkości. Przez apostołów i ich następców – biskupów.
 Przez biskupów społeczności parafialne całego świata złączone są z sobą. Przez biskupów powiązane są z wszystkimi pokoleniami chrześcijan, aż po pierwszą gminę, aż po samych apostołów.
 I stąd pozycja biskupa ordynariusza. To on jest właściwym kaznodzieją w każdym kościele diecezjalnym, on jest właściwym liturgiem i duszpasterzem. Wszyscy księża, łącznie z proboszczami, wikariuszami, księżmi świeckimi i zakonnymi są jego zastępcami.
 My mamy wiarę Chrystusową dzięki obecności biskupów – następców apostołów.

 

 

„Odszedł na górę, aby się modlić”
_______________________________

 Jesteśmy umęczeni niedospanymi nocami, dojazdami do pracy, ciasnotą mieszkaniową, chodzeniem po sklepach, mnogością obowiązków, spraw do załatwienia, ludźmi, którzy się wciąż do nas cisną. I stąd błędy, które popełniasz: źle analizujesz, zapominasz, wymykają ci się istotne elementy, pochłaniają cię szczegóły. Jesteś powierzchowny: unikasz trudnych ludzi, trudnych spraw, nie stać cię na długofalowe myślenie. Brakuje ci czasu na rozmowy zasadnicze. Zbywasz obowiązki, nie doceniasz albo przeceniasz. Reagujesz naskórkowo, alergicznie, pochopnie podejmujesz decyzje albo je odwlekasz tak długo, aż przestaną być aktualne. Brak ci precyzji w działaniu. – Stajesz się jednostką zagubioną w coraz bardziej przez ciebie niezrozumiałym świecie.
 I dlatego tak potrzeba ci uspokojenia, ciszy – modlitwy. Bo może w którymś momencie spostrzeżesz, że jesteś daleki od wszystkiego, czego naprawdę chciałeś.

 

 

„Cokolwiek uczyniliście”
______________________

 Z okna pociągu unoszącego cię na urlop, wakacje, wypoczynek patrzysz na swoją pracę. Sprawy najbardziej istotne, które ci zajmowały cały twój czas, gdzie walczyłeś o wszystko – nagle przestają być ważne. Rozpływają się, rozmywają. Gdy wrócisz, będą już inne sprawy, częściowo inni ludzie. – I poczujesz się niepotrzebny.
 Czy było warto? Tak. Dobrze, że się zaangażowałeś. To zostaje w tobie i w ludziach… I gdyby ci się nawet zdawało, że nikomu na świecie nie jesteś potrzebny, pamiętaj, że On cię stworzył i postawił w tym właśnie miejscu i w tym czasie. Jesteś Jemu potrzebny.

 

 

„Aby radość wasza była pełna”
____________________________

 Już ma się ku wieczorowi i już dzień się nam nachylił. Bo już mamy dwadzieścia, trzydzieści, sześćdziesiąt lat. Wciąż żal nam, że już tyle lat jest poza nami, a nie umiemy cenić chwili, którą nam dajesz.
 Prosimy Cię, naucz nas radować się życiem. Nie: nie martwić się. Ale radować. Zawsze. Niezależnie od tego, ile mamy lat doświadczenia za sobą, ile na grzbiecie zmartwień, kłopotów i trosk codziennych.
 Podejdź do nas idących w smutku przez życie, jak do uczniów zdążających do Emaus. Upomnij nas – jak ich. Spraw, abyśmy przejrzeli, zanim będzie za późno.