Biblioteka


POKOCHAĆ DUCHA ŚWIĘTEGGO




POKOCHAĆ  DUCHA  ŚWIĘTEGO

Które uwolnił od złych duchów

    Potrzebujemy wciąż Ciebie: Ducha mądrości, miłości i wolności. Ducha prawdy. Więc przychodź – prosimy – w wichrze, w gromach, w nawałnicy wydarzeń. Albo jak lekki poranny wiatr, jak dotknięcie motyla, jak pocałunek dziecka. Przychodź wciąż. Na nieurodzajne ziemie dusz naszych.
    Prosimy Cię w imię wszystkich naszych polskich świętych i błogosławionych. Prosimy Cię przez modlitwy matek nad grobami zamordowanych synów. Prosimy Cię przez wszystkie zwycięstwa nasze – zwycięstwa nad naszą słabością, głupotą i małością. Przez zwycięstwo „Solidarności” w 1980 roku. Niech powróci ogólnonarodowa troska wszystkich o wszystkich; troska o budowanie polskiej rodziny otwartej na wszelkie dobro, gdziekolwiek się ono pojawi, wrażliwej na każdą krzywdę wyrządzoną drugiemu człowiekowi czy narodowi.
    Przychodź wciąż, Duchu miłości i mądrości, abyśmy się nie zagryźli, nie zaszczuli we wzajemnej nienawiści, zazdrości, pazerności. Abyśmy nie sparcieli w naszej głupocie.

Kto wierzy

    To już nie jest czas wiary jedynie w Boga-Stworzyciela i w Jego Słowo: Jezusa. Teraz jest czas wiary także w Ich Ducha, który jest Miłością. A wierzyć w Niego, to znaczy dążyć do zjednoczenia się z Nim, czyli żyć Miłością, aby być człowiekiem.
    Odtąd będziesz patrzył na Boga-Stworzyciela jako na Tego, który stwarza z miłości, a na Jezusa – jako Tego, który żyje w miłości.

Wszystkim, którzy Go poznali, dał moc

    Na to był ten stół przykryty białym obrusem, siano i opłatki, na to jedlina, banki, świeczki, łańcuchy, anielskie włosy, na to szopka, kolędy, wigilia, pasterka – żebyś nie był opuszczony i samotny, ale byś poczuł się blisko Boga. Wszystkie symbole bożonarodzeniowe to właśnie znaczą. Bo podstawą religii chrześcijańskiej jest prawda, że Bóg jest ci bliższy niż najukochańszy człowiek, niż ty sam sobie. I gdybyś stwierdził, że jesteś opuszczony i samotny, to oznaczałoby, że przestałeś wierzyć.

Nie jestem z tego świata

    Jak Go usłyszeć, skoro Go zabili? Jak Go spotkać, skoro w niebo wstąpił? Jak Go zobaczyć, skoro upłynęło już tyle lat?
    Możesz Go usłyszeć, możesz Go zobaczyć, możesz Go spotkać. Choć nie oczami, nie uszami ani dotykiem. Ale duchem. Bo i ty jesteś duchem.
    I dlatego widzieć Go możesz, choć inaczej – duchem. Ty – twojego Jezusa, ty – twoich, którzy odeszli.

Bojaźliwi

    A my jesteśmy po tragedii ukrzyżowania Jezusa, po zaniesieniu Jego ciała do grobu, po Jego zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu, po zesłaniu Jego Ducha na apostołów.
    A my jesteśmy po Wielkim Piątku, Wielkiej Sobocie, Wielkiej Niedzieli. A my jesteśmy już po Zesłaniu Ducha Świętego.
    I tak rok za rokiem przetwarza cię Jezus swoim życiem. Byś umiał być krzyżowany za swoją prawdę. Byś nie bał się wnoszenia w grób, bo ty nadal żyć będziesz, a twoje ciało kiedyś zmartwychwstanie do nowego życia. I w niebo wstąpisz.
    Przetwarza cię Jezus, byś oświecony przez Jego Ducha rozumiał wszystko, co w tobie, co wokół ciebie, co z tobą. Byś Nim umocniony stawał się nowym stworzeniem.

Przyjąć chrzest

    Istotą chrztu jest zachwyt prawdą o Bogu-Miłości, którą głosi Jezus. A więc koniecznie zachwyt. Bo jeżeli w tobie nie ma zachwytu, to znaczy, żeś nie uwierzył, że Bóg jest miłością.

Poszli za Nim

    Istotą chrztu jest twoja decyzja, aby iść za Jezusem – Słowem Boga. Ta decyzja rodzi się z zachwytu Bogiem, który jest miłością. Ponieważ byłeś ochrzczony jako małe dziecko, teraz masz dorastać do tego zachwytu. A to znaczy również: budować swój obyczaj, w którym nie strach przed władzą, ale słowa: „przyzwoitość”, „uczciwość”, „prawość”, „godność”, „wstyd” będą przykazaniami twojego postępowania.
    Zostaliśmy ochrzczeni nie tylko jako jednostki, lecz jako naród. Ale gdy przysłuchujesz się temu, co ludzie mówią, co w radiu podają, gdy wpatrujesz się w ulicę, w telewizor, gdy przeglądasz gazety, to obraz tego świata, który się nazywa Polska, jest iście piekielny. A na to, żeby być prawdziwie narodem i państwem, nie wystarczy ułożyć konstytucję i nawet na początku umieścić wezwanie: „W imię Trójcy Przenajświętszej”. Trzeba umacniać obyczaj, gdzie nie paragrafy, ustawy, rozporządzenia będą najważniejsze, ale gdzie do kanonu naszego postępowania wejdą słowa „przyzwoitość”, „uczciwość”, „prawość”, „wstyd”, „godność”.

Lisy mają nory i ptaki gniazda

    Niedziela jest świętem Boga – świętem świata: galaktyk, naszego systemu słonecznego, naszej Ziemi i wszystkiego, co na niej się znajduje. To wszystko jest wyrazem Boga, Jego aktualnym słowem
    Tyle, że ludzkość, tyle że każdy z nas to nie to samo co kamień, drzewo, zwierzę, ptak. Bóg jest w nas obecny w inny sposób: my o Nim mówimy głosem. Wyrażamy Go, gdy jesteśmy mądrzy, wolni, miłujący. I tym bardziej jest On w nas, im więcej w nas prawdy, mądrości, godności.
    Stąd niedziela powinna być świętowana choćby w ten sposób, żeby w przeddzień przeprowadzono generalne „czyszczenie” naszej Ziemi. Zbrudzonej, zatrutej, zniszczonej, zdewastowanej przez nas ludzi. I tak w przeddzień niedzieli powinno być przeprowadzone jakieś generalne oczyszczanie się ludzkości, każdego z nas. Zawieszenie broni, przerwanie terroru, rabunków, oszustw. Święto czynienia dobra. Święto pokuty i radości: że jesteśmy – że możemy być – tak blisko Niego.

Przyszedłem rzucić ogień na ziemię

    Przychodzisz do kościoła, aby słuchać słowa Bożego. Aby brać w siebie Boga, który zwraca się do ciebie przez swoje Słowo.
    Słowo Boże jest szczególnie dynamiczne we Mszy świętej. Bo wtedy ono jest w akcji, w dramacie, w liturgicznym obrzędzie. Celebrans klęka, skłania się, całuje ołtarz, żegna się, recytuje, czyta, głosi, śpiewa, myje ręce, konsekruje Hostię, Kielich, rozdaje Komunię świętą. Ty – wraz ze zgromadzonymi – recytujesz, śpiewasz, słuchasz, odpowiadasz, przyklękasz, przyjmujesz Komunię świętą, żegnasz się. Uczestniczyć we Mszy świętej, to przyjmować słowo Boże. Żeby cię przeniknęło – żeby cię Bóg przeniknął, żebyś się do Niego upodobniał, z Nim identyfikował – żebyś się stawał słowem Bożym.
    Ale słowo Boże możesz spotkać nie tylko w Piśmie Świętym, nie tylko w liturgii. Jest we wszystkim, co prawdziwe. Jest w takich ludziach, którzy przez swoją prawdę uczestniczą w Bogu. Od nich też możesz brać Boga.
    Również i ty, który jesteś słuchaczem, możesz stać się głosicielem słowa Bożego – gdy żyjesz prawdą, gdy mówisz prawdę.

Bliskie jest królestwo niebieskie

    Hostia Święta, którą niesiemy w Boże Ciało, którą adorujemy podczas nabożeństw – to nie ósmy sakrament. Hostia Święta to Święta Pozostałość po Mszy świętej. Wpatrzeni w nią, adorując ją, powinniśmy być świadomi integralności Mszy świętej. A więc to nie „milcząca Hostia biała”, jak to chce pieśń eucharystyczna. Ale to Słowo Boże, Jezus, który do ciebie mówi Mszą świętą.

O świątyni

    Znasz te obrzędy prawie na pamięć, a przecież wciąż do odkrycia jest ich znaczenie, treść, ich tajemnica, bo za każdym razem jesteś inny, z nowymi problemami, pytaniami, trudnościami, osiągnięciami. I dlatego biegnij na Mszę świętą „jak jeleń do źródła wód”; przystępuj do pacierza z nadzieją, że usłyszysz to, czegoś jeszcze nie słyszał, zobaczysz to, czegoś nie widział, przeżyjesz to, czegoś nie przeżył.

Wybaw nas

    Ty, który przychodzisz po tygodniu do kościoła na Mszę świętą niedzielną, jesteś już innym człowiekiem niż byłeś tydzień temu. Przewaliło się przez ciebie całe siedmiodniowe życie – mnóstwo informacji, problemów, przeżyć. Nie tylko w skali osobistej, ale w skali twojej rodziny, twojej pracy zawodowej, życia narodu, życia świata. Inaczej już czytasz to, co czytałeś przed siedmioma dniami, inaczej słyszysz to samo, co słyszałeś tydzień temu. Innych szukasz rozwiązań, co innego cię interesuje.
    Ty, który przychodzisz do kościoła po dwunastu miesiącach i kończysz kolejny rok kościelny, jesteś już innym człowiekiem.

Gdy będziesz zaproszony

    Modlisz się, idziesz na Mszę świętą, aby się nawrócić. Gdybyś tego nie zakładał, to twoja modlitwa i twój udział we Mszy świętej nie miałyby sensu.
    Nawrócić się, to znaczy również usłyszeć, czegoś dotąd nie słyszał; doznać, czegoś dotąd nie doznał; przeżyć, czegoś dotąd nie przeżył.
    I dlatego teksty święte znane od wielu lat, powtarzane już tysiąc razy, wciąż dla ciebie mogą być nowe, inspirujące i potrzebne.

Roztrwonił swój majątek

    Żebyś w czasie pacierza choć jedno słowo wymówił ze zrozumieniem. Żebyś w czasie Mszy świętej choć jedno słowo wyrecytował z przejęciem. Żebyś, słuchając Ewangelii, odkrył, że to ty jesteś synem marnotrawnym, że to ty jesteś Piotrem, który pyta: „Co nam będzie za to, że poszliśmy za Tobą?”, że to ty jesteś droższy Bogu niż wiele wróbli, które bez Jego woli nie spadają z dachu.
    Bóg przychodzi do ciebie w słowie i trzeba je przyjąć. Bo inaczej jesteś dewotką, bigotem, niezależnie od tego czy masz pięć lat, czy pięćdziesiąt; czy skończyłeś szkołę tylko podstawową, czy wyższe studia; niezależnie od tego, czy jesteś księdzem, zakonnicą, czy człowiekiem świeckim.

Pokaż nam Ojca

    To tak bywa: kolejna Msza święta niedzielna – i nic. Nudno. Ksiądz coś tam odmawia, organy grają bądź co, rozglądasz się, ludzie ziewają, od niechcenia recytują i śpiewają. „Co ja tu robię?”
    To tak bywa: kolejny pacierz – odklepiesz, a za chwilę pytasz sam siebie: „Czy ja się dzisiaj modliłem, czy nie? Jeśli tak, to po co mi pacierz?”
    Aż przyjdzie taki raz, kiedy zakołysze ci się ziemia pod nogami i poczujesz się porwany do siódmego nieba. Światło będzie przy tobie na wyciągnięcie ręki. On objawi się tak wyraźnie, jak ktoś najdroższy. Przeżyjesz taką radość, taki zachwyt – aż do zawrotu głowy.
    I wtedy już wszystko wiesz: że było warto. Warto było odstać tyle Mszy świętych, warto było odklęczeć tyle pacierzy. Na ten jeden raz.

Przemienił się

    Twoja genialna myśl powiedziana po raz drugi już nie jest genialna, a za setnym razem staje się ogłupiająca.
    Dlatego musisz się wciąż nawracać na chrześcijaństwo. A to nawracanie jest obroną przed lenistwem, byś nie został zesklerociałym bigotem albo starą dewotką. Bo nie ma człowieka nawróconego „na stałe”, ten który się nawrócił wczoraj, musi się nawrócić na nowo.
    Mówię to do ciebie, który powtarzasz te same słowa w pacierzu, we Mszy świętej, który śpiewasz pieśń, jaka cię kiedyś urzekła. Jak się uratować przed bezmyślnością? Trzeba wciąż wychwytywać nową nutę, odnajdywać nowy sens, drugie dno, trzecie i dziesiąte, bogatsze znaczenie, pomagać sobie kontekstem, w którym to słowo, to zdanie jest osadzone.
    To dotyczy nie tylko twojej religijności. W całym życiu powinieneś się starać, aby być autentyczny. Żebyś to był ty, a nie powielona formuła, stary dowcip, zwrot, uśmiech, wyuczone powiedzenie, ruch ręką, głową – z przyzwyczajenia, a nie z przekonania.

Dom modlitwy

    Gdy dotknie nas Bóg: gdy zobaczymy to, czego oczy nie widzą i usłyszymy to, czego uszy nie słyszą i wstąpi w nasze serce to, czego nie pojmujemy – wtedy chcemy Go wypowiedzieć, napisać, wyśpiewać, namalować. I w ten sposób ludzkość otrzymuje lawinę koślawych słów, nagryzmolonych zdań, kiepskich pouczeń, obrazków, pieśni, budowli sakralnych.
    I dlatego gdy wygłaszamy nauki, piszemy katechizmy, budujemy świątynie, malujemy Trójcę Świętą, ustanawiamy przykazania, prawa, przepisy, tłumaczymy dokładnie, kim jest Bóg i Jego Syn, na czym polega modlitwa, to wtedy należy na końcu oświadczyć, że to wszystko jest bardziej nieprawdziwe niż prawdziwe. Bo inaczej  przypominamy katechetę, który zapowiada uczniom, że ten zostanie dopuszczony do bierzmowania, kto nauczy się na pamięć podyktowanych przez niego 225 pytań i odpowiedzi.

Maria przysłuchiwała się Jego mowie

    W Kościele  zachodnim coraz bardziej brak księży. Zamykane są seminaria diecezjalne i zakonne. Coraz częściej jeden ksiądz obsługuje kilka parafii. Niekiedy, zamiast Mszy świętej w niedzielę, odprawia się tylko nabożeństwa eucharystyczne, w czasie których rozdawana jest Komunia święta.
    Ludzie szukają rozwiązań. Niektórzy uważają: „Zezwolić księżom żenić się, będziemy mieli księży dość”. Drudzy mówią: „Zezwólcie kobietom przyjmować sakrament kapłaństwa, a sprawa będzie załatwiona”. Ale przecież na Zachodzie również klasztory żeńskie świecą pustkami.
    A naprawdę, problem jest gdzie indziej. Po prostu potrzeba zachwytu Bogiem i Jego Słowem: Jezusem Chrystusem. Potrzeba zachwytu wolnością, prawdą, pięknem, miłością. Dopiero wtedy może człowieka przerazić zło. Nie tylko wielkie zbrodnie, oszustwa, ale te zwyczajne kłamstwa, nieuczciwości, nieuporządkowanie w mowie i sposobie bycia. Tak się rodzi kapłaństwo, tak się rodzą  powołania.

Bądźcie synami Najwyższego

    Bo my tak lubimy rozglądać się za cudami. Gdy się coś nadzwyczajnego wydarzy, mamy dowód, że tu jest Bóg, tuż na wyciągnięcie ręki.
    A przecież największy cud dzieje się wtedy, gdy pięść podniesiona do uderzenia opadnie, gdy nienawiść ustanie i zapanuje zgoda, gdy zemsta przemieni się w przyjaźń, gdy pokój zapanuje, choć trwała wojna – gdy Bóg, który jest miłością, pokojem, przebaczeniem, darowaniem, zamieszka w ludziach. To większy cud niżby Matka Najświętsza ukazała się w grocie. Zresztą Ona ukazuje się również po to, aby złodziej oddał to, co zrabował, oszust przyznał się do swojego oszustwa, ten kto skrzywdził – przeprosił, aby człowiek człowiekowi podał dłoń.

Będziesz miłował

    Każdy z nas jest sakramentem – powinien być sakramentem. Przez to, co mówisz i co czynisz, możesz wyrażać, przekazywać, ujawniać Boga samego; Jego mądrość, piękno, dobroć i miłość. Jesteś sakramentem, na ile w tobie Boga; na ile chcesz, żeby Bóg był w tobie. Na ile Go przyjąłeś, Nim żyjesz – na tyle Go przekazujesz, dajesz ludziom, z którymi masz kontakt.
    Każdy z nas jest sakramentem – mniej lub bardziej czytelnym. Obyś był jak najbardziej czytelny.

Żeby przyjąć chrzest

    To nie Ewangelia jest zła. To nie prawda o Bogu jest fałszywa. To nie przykazanie miłości Bogax i człowieka jest błędne. A że ludzie odwracają się od Jezusa, to wina nas chrześcijan. Oni, patrząc na nasze życie, nie chcą ani Ewangelii, ani Jezusa.

Jan w więzieniu

    Tylko nie narzekajmy, my, katolicy, że jesteśmy prześladowani dla imienia Jezusa. Po pierwsze: ostrożnie ze słowem „prześladowani”. A po drugie: na pewno nie dla imienia Jezusa. Często dzieje się tak z powodu naszej głupoty i małostkowości.
    Jezus powiedział: „Po tym poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie jedni ku drugim”. Czy naprawdę jesteśmy Jego uczniami?

Czuwajcie

    Wyraźnie czujesz, jak pomiędzy tobą a kochanym człowiekiem istnieje ścisła łączność. Chociaż on jest w pracy czy na drugim końcu świata, to im więcej światła w tobie, tym więcej światła w nim. Im więcej miłości, wierności w tobie, tym więcej siły w nim. Im więcej obojętności, niechęci w tobie, tym bardziej on się oddala. Czasem, gdy się modlisz za niego, wtedy on zdaje się jakby przytulony do ciebie.
    Świętych obcowanie. Obcowanie dusz. Wzajemna współzależność. Nie tylko między żyjącymi. Ale i pomiędzy tobą a zmarłymi. Kontakt z nimi jest nawet prostszy. Bo oni, nieograniczeni ciałem, oni  – czyste duchy, są wciąż przy tobie. I tylko od ciebie zależy, czy o nich pamiętasz, czy zwracasz się do nich, czy modlisz się za nich.

Życie wieczne

    Przywołujcie nas, Powstańcy Warszawy, tym miesiącem sierpniem. I dziękujemy za to, bo chcemy Wam wyrazić nasz podziw i najgłębszy szacunek dla odwagi, poświęcenia, które okazaliście w walce o wolność Ojczyzny. Napisano już o Was całe biblioteki, tysiące artykułów. Wytyka się Wam często infantylizm – żeście się dali nabrać, że manipulowano Wami jak pionkami na szachownicy, że daremny był Wasz trud, niepotrzebna śmierć. Ale cokolwiek o Was piszą złego, jednego Wam nie zabiorą: bohaterstwa, świadectwa Waszej miłości do Polski.
    I o to chcemy Was prosić: nauczcie nas miłości Ojczyzny, bo teraz coraz bardziej wyśmiewana, lekceważona jest ona i miłość ku niej. Nauczcie nas żyć dla tego kraju – bo teraz coraz bardziej żyje się dla pieniądza. Nauczcie nas szanować kulturę naszego narodu – bo teraz żyje się coraz bardziej subkulturą międzynarodową. Nauczcie nas miłości Polski.

Wszyscy dla Niego żyją

    Jesteś złączony ze zmarłymi tak, jak byłeś złączony z nimi za życia. Wtedy od twojej mądrości, wolności, uczciwości zależała ich mądrość, wolność, uczciwość. Tak jest i teraz. Gdy modlisz się za nich, odwiedzasz ich groby, przynosisz kwiaty, zapalasz świece, rośnie twoja mądrość, wolność, uczciwość – twoja świętość – i również w ten sposób ich uświęcasz.
    Tak idziesz z nimi razem w wymiarze rodziny, przyjaźni, ale i narodu.