Biblioteka


POKOCHAĆ BLIŹNIEGO




POKOCHAĆ  BLIŹNIEGO



Jeden faryzeusz, a drugi celnik

    Rozmawiaj z drugim człowiekiem jak z bratem. A nie jak mądry z głupim, silny ze słabym, zdrowy z chorym, bogaty z biednym, czy jak święty z grzesznikiem.
    Bo on nie taki głupi – ani ty zbyt mądry… Bo on nie taki grzesznik – ani ty nie taki znów święty.
    Rozmawiaj z każdym człowiekiem jak z bratem.

Jeśli oddasz mi pokłon

    Pozwól drugiemu, by żył jak człowiek. By przy tobie był wolny. Byś go nie przygniatał swoją osobowością.
    Ale i ty nie pozwól, by otoczenie cię gwałciło, krępowało, zmuszało. Nie pozwól, byś się bał być sobą, mówić to, co myślisz, czynić to, co powinieneś. Jako żona, mąż, dziecko, ojciec, matka, kierownik, podwładny.
    Bo o wolność swoją trzeba walczyć. Nie naruszając wolności bliźnich naszych, trzeba ją sobie wyrąbywać. To twój obowiązek nie dać się zabić nie tylko fizycznie, ale i duchowo. Tak jak twoim obowiązkiem jest nie zabijać drugiego.

Przyszedł trędowaty prosić

    Twoje uczciwe życie to nie tylko ofiara składana Bogu, ale i dar świadczony ludziom. To nie tylko o to chodzi, że ty im coś załatwiasz, pomożesz. Ale każde twoje mądre słowo, delikatny gest, prawy czyn, taktowne zachowanie – objawienie się twojej miłości – zapada w nich jak dobre ziarno w glebę. I kiedyś wyrośnie ich mądrością, taktem, delikatnością, uczciwością – ich miłością.

Jego słuchajcie

    Chrześcijaństwo nie polega na tym, abyś się wciąż bił w piersi, żebyś, patrząc wstecz, widział tylko swoje grzechy jako górę zagłady, która się piętrzy na horyzoncie. Chodzi o to, żebyś żył w prawdzie. Żebyś umiał powiedzieć na świństwo – świństwo, na przestępstwo – przestępstwo, na oszustwo – oszustwo; tak swoje, jak braci.
    Ale żebyś również, z taką samą ostrością i powagą, umiał nazwać prawością to, co jest prawością, uszanować człowieka o czystych rękach, powiedzieć „w porządku” o tym, co jest w porządku – tak gdy chodzi o ciebie, jak o innych. Żebyś po prostu miał wrażliwe sumienie.

Żydzi i Samarytanie

    Tylko nie traktuj przykazania miłości nieprzyjaciół jako czegoś nadzwyczajnego, prawie nieludzkiego, nawet nielogicznego. Tylko nie uważaj go za coś, co jest specyficznie chrześcijańskie. Nie, to jest warunek normalności człowieczej. Coś zupełnie naturalnego. A jeżeli Jezus je wyakcentował, to tylko dlatego, że łatwo ulegamy pokusie nienawiści i że tak wiele ponosimy przez nią szkód.
    Bo czy ty wiesz, ile poświęcasz czasu i energii swoim nieprzyjaciołom? Czy wiesz, ile cię kosztuje nienawiść, pragnienie zemsty czy choćby tzw. wyrównywanie rachunków? To szmat twojego życia. Szmat twojej pracy intelektualnej i zaangażowania uczuciowego.
    A więc masz udawać, że nie widzisz swoich nieprzyjaciół? Tych, którzy cię nienawidzą, gardzą tobą, dokuczają ci, obrażają, obmawiają, oczerniają, krzywdzą na wszelki sposób? Nie, tylko nie wczepiaj się w nich pazurami i zębami. Rób swoje. Żyj.

Szukali Jezusa

    Mamy wejść do Europy. Niektórzy mówią, że już w niej jesteśmy. Inni twierdzą, że będziemy, gdy zbudujemy sieć telekomunikacyjną, sieć autostrad, banków i jeszcze parę innych podobnych rzeczy. A tymczasem istotą kształtu europejskiego jest demokracja.
    Komunizm nauczył nas traktować człowieka jak wroga, kapitalizm traktuje człowieka jak przedmiot, na którym można zarobić pieniądze, a demokracja wymaga od nas, by traktować człowieka jak człowieka. I to brakujące przęsło musimy odbudować. Trzeba nauczyć się szukać ludzi mądrych, z inicjatywą, zaangażowanych, bezinteresownych – aby iść razem, budować razem, żyć razem, tworzyć dobro wspólne.

Przyszedł potop

    Jedni się radują – drudzy płaczą. Jedni triumfują – drudzy rozpaczają. Jedni obchodzą zwycięstwo – inni klęskę.
    I taka jest kolej rzeczy. Byle ci, którzy zwyciężyli, nie patrzyli z pogardą na pokonanych. Byle ci, którzy zostali zwyciężeni, nie myśleli o odwecie.
    Później przyjdą analizy, jak doszło do zwycięstwa, jak doszło do klęski. I taka jest kolej rzeczy. Byle tylko ci, którzy zwyciężyli, nie uważali, że zawsze mieli, mają i będą mieć rację. Byle tylko ci, którzy przegrali, nie uważali, że klęska nie jest spowodowana również ich winą.
    Byle tylko zwycięzcy nie myśleli, że teraz Polska jest ich. Byle tylko pokonani nie myśleli, że to już nie jest ich Polska. Bo naprawdę, Polska jest zawsze nasza. I tych, którzy zwyciężyli, i tych, którzy przegrali.

Widząc to, szemrali

    Gdybyśmy mogli wybierać między czarnym a białym, głupim a mądrym, świętym a łotrem – to nie byłoby trudności. Ale my wybieramy między brudną bielą a szarością, między nie bardzo mądrym a nie całkiem głupim, między takim, któremu daleko do świętości a takim, którego trudno nazwać bandytą. Dlatego wciąż nie znajdujemy powodów do pełnego podziwu ani do całkowitej wzgardy. I jesteśmy rozdarci pomiędzy: bardziej i mniej, zaletami i wadami, stronami dodatnimi i ujemnymi. A przecież trzeba w końcu zdecydować: który jest najjaśniejszy spośród szarych, najmądrzejszy spośród nie bardzo mądrych, najświętszy spośród nie całkiem świętych, najuczciwszy spośród cwaniaków.

I pochodnie gorejące w rękach waszych

    Można się zdenerwować wobec ewidentnej niesprawiedliwości, oszustwa, chamstwa, nielojalności, kłamstwa, arogancji, braku wdzięczności. Możesz się oburzać – a nawet powinieneś się oburzać – gdy widzisz zło, które ludzie czynią wokół ciebie.
    Tylko nie wolno ci wpaść w szok nienawiści wobec takich ludzi. Tylko nie wolno ci gardzić nimi. Bo wtedy zajmujesz ich pozycję – stajesz się jednym z nich.

Rzekła Matka Jezusa do Niego

    Tak nie lubię grzecznych domów, gdzie jest święty spokój. Bo czuję terror. Albo małżonkowie terroryzują siebie nawzajem. Albo rodzice terroryzują dzieci. Albo dzieci terroryzują rodziców. Jedni drugich boją się. A więc najlepiej nic nie mówić. Bo to wywoła natychmiast awanturę. Tymczasem dom musi być miejscem wolności. Gdzie mężowi, żonie, dzieciom wolno powiedzieć wszystko, co myślą. Prawda nie jest zupą przyniesioną na talerzu. Prawda obiektywna to jest coś, do czego się dochodzi! Bo każdy ma jakąś swoją wewnętrzną prawdę i musi ją z kimś skonfrontować! Nawet gdy uważa, że się nie myli.
    Prawda się rodzi! Jak kwiat – dojrzewa, dochodzi do swojej piękności. Ale na to trzeba zagwarantować sobie miejsce wolności. Tym najlepszym miejscem powinien być dom rodzinny.

Aby stanowili jedno

    Jaki jest twój stosunek do Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Litwinów, Niemców, Czechów? Jak o nich myślisz, co do nich czujesz? Jest w tobie życzliwość, szacunek dla nich? Ile w tobie pogardy, lekceważenia, ile chęci zemsty, a przynajmniej odegrania się za faktyczne czy wydumane krzywdy?
    A przecież przykazanie miłości bliźniego odnosi się nie tylko do poszczególnych ludzi, ale i do narodów. Jeżeli tak, to po pierwsze: nie wolno ich obrażać, drażnić, prowokować. Po drugie: należy wciąż szukać nowych kontaktów, spotykać się, rozmawiać, aby usunąć, a przynajmniej wyciszyć zadry, resentymenty, kompleksy, uprzedzenia, żale. I wciąż podejmować wspólne działania, również gospodarcze. Tysiąc razy ponosząc klęskę i tysiąc razy zaczynając na nowo, bo oddalenie rodzi nienawiść.

Światłość prawdziwa

    Nie wystarczy zlikwidować instytucji prostytutek, sexshopów, „agencji towarzyskich”, gabinetów masażu erotycznego, domów publicznych, videokaset i prasy poświęconej tej tematyce. Nie wystarczy zlikwidować rozdętego przemysłu reklamowego, głoszącego prawie wyłącznie, że najważniejsze jest, aby dobrze zjeść, dobrze ubrać się, dobrze mieszkać i poszaleć. Trzeba ludzi nauczyć miłości, wychowywać ich do miłości, zaczynając od dziecka, poprzez młodzież i ludzi dojrzałych, a skończywszy na trzecim wieku. Trzeba uczyć patrzeć, słuchać, przeżywać, zachwycać się, podziwiać, cieszyć się. Trzeba uczyć serdeczności, ciepła, życzliwości, przebaczenia, darowania, wrażliwości. Trzeba uczyć wierności i bezinteresowności jako dwóch podstawowych cech prawdziwej miłości – uczyć radości i szczęścia.
    Chrześcijaństwo jest traktowane przez wielu ludzi jako makijaż, dodatek, takie „nie wiadomo po co”, a nie jako fundament naszego życia osobistego i społecznego. A przecież chrześcijaństwo jest tym delikatnym instrumentem, który uczy nas człowieczeństwa, niosąc prawdę o Bogu-Miłości.

Kamień młyński u szyi

    Oskarżam rodziców, którzy mają więcej czasu dla psa niż dla swojego dziecka, bo z psem wychodzą parę razy dziennie na spacer, a dla dziecka nie mają czasu.
    Za brutalność i chamstwo dzieci i młodzieży – oskarżam rodziców, którzy klną, biją się i biją swoje dzieci, którzy już dawno zrezygnowali ze wspólnych posiłków, rozmów, wspólnego spędzania czasu.
    Za dzieci i młodzież, która ucieka z domu – oskarżam rodziców, którzy stwarzają atmosferę wzajemnej obojętności nie do wytrzymania albo wręcz atmosferę pogardy.
    Za dzieci, które nie uczą się, kłamią, kradną – oskarżam rodziców, którzy na co dzień mijają się z prawdą, którzy oszukują, kombinują, prowadzą nieuczciwe interesy, nie płacą podatków.
    Za dzieci, które piją i palą – oskarżam rodziców, którzy sami, pijąc i paląc, przyuczają swoje dzieci do tych nałogów.
    Oskarżam rodziców o to, że ich nie ma – bo wyjechali i podrzucili dzieci babci czy znajomym, bo „muszą zdobywać pieniążki na ich utrzymanie”. Tak jakby nie zdawali sobie sprawy, że dzieci potrzebują przede wszystkim rodziców, a nie pieniędzy.
    Za dzieci, które się nie modlą, dla których Bóg jest reliktem przeszłości – oskarżam rodziców, bo się nie modlą; bo chodzą na Mszę świętą z łaski albo od wielkiego dzwonu; bo dla nich księża to „chłopcy do bicia”, na których można z jakiegokolwiek powodu „psy wieszać”; bo nie biorą do ręki żadnej książki religijnej.
    Ale najbardziej oskarżam rodziców o brak ciepła we wzajemnych stosunkach pomiędzy mężem i żoną. O brak delikatności, czułości, cierpliwości, ciągłe awantury, kłótnie, „ciche dni”, o samotność żony i samotność męża; o to, że tam, gdzie już nie ma miłości, małżeństwo staje się wyłącznie instytucją do rodzenia dzieci albo robienia zakupów, gotowania posiłków i wynoszenia śmieci.

Oddali Mu pokłon

    Trzeba stawiać pomniki niekwestionowanym bohaterom: tym, którzy odważyli się myśleć, mówić, tworzyć, działać, którzy odważyli się nawet ryzykować życiem swoim dla prawdy.
    Trzeba stawiać pomniki, tym bardziej gdy co chwilę z któregoś prominenta sypią się „trociny” głupoty i wyłażą „kłaki” prywaty, a nawet interesowności i pazerności.
    Trzeba stawiać pomniki wielkim ludziom, żeby nas dopingowali: jeżeli ich było stać na taką mądrość, wspaniałomyślność, na takie zaangażowanie, oddanie Sprawie – to stać i ciebie. Żeby ci życie nie zeszło na byle czym.

Tak Bóg umiłował świat

    Na przykazanie miłości patrzymy wciąż jeszcze jak na wymaganie nieżyciowe. A na Jezusa – jak na fantastę, a przynajmniej nierealistę. A tymczasem okazuje się na naszych oczach, że jeżeli będziemy się chcieli ze sobą rozliczać na zasadzie sprawiedliwości, to wymordujemy jedni drugich. Okazuje się, że prawo miłości jest jedynym prawem, na którym można oprzeć porządek świata, według którego można układać stosunki człowieka z człowiekiem, narodu z narodem. I tylko wtedy jest realna szansa, że zapanuje pokój, o którym wszyscy marzymy.