Biblioteka




 
SŁUŻBA LUDZIOM


     Przyłapujesz się na tym, że może by ci było łatwiej, gdybyś pracował jako pielęgniarka, wychowawczyni, nauczyciel czy lekarz, gdybyś z bliźnim potrzebującym twojej pomocy spotykał się oko w oko, ale tego też nie jesteś taki pewny. Przykładów negatywnych znasz pod dostatkiem.
     Był tak czas, kiedy marzyłeś o tym, żeby służyć ludziom – czas twoich młodzieńczych marzeń. To słyszałeś w szkole, w kościele i w domu: że masz się uczyć, bo jesteś ludziom potrzebny. I faktycznie na to czekałeś, tego się spodziewałeś, do tego się przygotowywałeś.
     Pierwsze uderzenie przyszło, gdy pod koniec nauki zacząłeś rozglądać się za pracą. Ty chciałeś służyć, ale nagle okazało się, że nikt twojej służby nie potrzebuje, nikt się nią nie interesuje, nikt na ciebie nie czeka, nikt ciebie nie chce. Okazało się nawet całkiem przeciwnie. Że to ty potrzebujesz pracy, aby zarabiać, mieć pieniądze, żyć, a ludzie ci wyświadczają uprzejmość, jeżeli cię zechcą zatrudnić.
     Te wrażenia pogłębiły się, gdy wreszcie udało ci się otrzymać tak zwaną odpowiednią pracę. Bo okazało się, że jesteś całkiem nieużytecznym pracownikiem. Wtedy przekonałeś się, że właściwie nic nie umiesz: że w tym, co ci zlecono, twoja wiedza szkolna do niczego się nie przydaje, a przynajmniej tylko w niewielkim procencie, i że dopiero teraz trzeba zacząć uczyć się prawdziwej pracy, prawdziwego życia. Oczywiście nie było tak, jak ci się w pierwszym momencie zdawało. Ale ten szok pozostał w tobie. Pamiętasz go dobrze.
     A potem żyłeś w zagrożeniu, że możesz stracić tę pracę, którą udało ci się zdobyć. Twoja uwaga koncentrowała się na jak najlepszym poznawaniu wszystkich szczegółów wchodzących w zakres twoich obowiązków. Zresztą wcale nie byłeś nimi zachwycony. Nie odpowiadały twoim wyobrażeniom ani ambicjom. Dlatego też bezustannie kątem oka rozglądałeś się, czy nie znajdziesz jakiejś lepszej posady.
     To było dawno, ale ten początek spowodował zasadniczy zwrot w twoim życiu. Zginęło ci z pola widzenia słowo: służba – praca jako służba ludziom.
     Po pierwszym okresie niezadowolenia z pracy, gdy zacząłeś wrastać w swoje obowiązki i coraz lepiej wyznawać się w ich zawiłościach, wtedy za stosami papierów, planów, projektów, rysunków, zleceń, rachunków, przelewów, rozliczeń, pieniędzy, kont bankowych, problemów zawodowych w dalszym ciągu nie widziałeś człowieka, któremu kiedyś chciałeś służyć.
     Pracując w fabryce, kopalni, biurze trudno zobaczyć, że lenistwo indywidualnego pracownika, bałaganiarstwo, niedokładność, brak oszczędności wyrządza krzywdę społeczeństwu. Nie widać również, że czyjaś solidna praca wpływa na podniesienie dobrobytu ogółu. Stąd wciąż tak trudno dorosnąć do stwierdzenia, że praca zawodowa stanowi najbardziej istotny kształt twojej miłości bliźniego, i wciąż traktujesz swoje obowiązki służbowe jak prawie całkowicie prywatną sprawę, pozostającą poza problematyką Boga i bliźniego.
     Trzeba przyznać, że pomiędzy dwoma punktami, jakimi są: praca zawodowa i miłość bliźniego, rozpięte jest dalekie przęsło. Pomiędzy tymi biegunami jest bardzo wiele elementów pośrednich: wykształcenie, praktyka, erudycja, urlopy, nadgodziny, zjazdy, konferencje, wyróżnienia, obowiązkowość, precyzja, solidarność z grupą roboczą, do której należysz. Ale te wszystkie elementy nie mogą ci przysłonić faktu, że w twojej pracy zawodowej chodzi w końcu o miłość bliźniego. Pracujesz dlatego, aby służyć człowiekowi. I im lepiej pracujesz, tym bardziej kochasz – im więcej kochasz, tym lepiej pracujesz. Nie ma od tej prawdy odwołania. Uczciwość w sprawach dotyczących wykonywania funkcji zawodowych jest probierzem naszego człowieczeństwa i chrześcijaństwa. Człowiek, który lekceważy swoją pracę zawodową, który nie wykonuje swoich obowiązków, musi być przygotowany na to, że do niego odniosą się na końcu świata słowa Jezusa: „Byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie”. Jesteś kółkiem, od którego zależy funkcjonowanie innych kółek w wielkiej maszynie świata – od którego w jakimś stopniu zależy, czy ludzie będą mniej głodni, lepiej ubrani, lepiej mieszkający, lepiej żyjący. Jesteś tylko kółkiem, ale kółkiem, które jest w stanie ogarnąć swoją świadomością, zaangażowaniem, swoją miłością społeczeństwo, któremu służy, ludzkość, do której należy.